Ocenom w szkołach mówię NIE i obnażam wady skostniałego systemu.
Ten temat jest gorący, jak bułki pszenne o 6 rano. Oceny w szkołach. Oceny w ogóle. Bo to jest tak, że strasznie się uczepiliśmy, zwłaszcza niektórzy, ocen jako doskonałego wskaźnika umiejętności lub ich braku. Za każdym razem, kiedy zaczynam tę dyskusję, a zaczynam dosyć często, bo rodzice mieszkają kilka metrów od nas, mówię: uzasadnij. Im więcej wiem na temat psychiki dzieci, ich potrzeb, rozwoju – tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że oceny w szkole są zbędne. Wiem, wiem – całe rzesze ludzi wychowały się na konkretnym schemacie i po co to zmieniać, po co się mieszać, w szkole tak jest i już.
W końcu mogę się wypowiedzieć, jako mama dziecka szkolnego, na dodatek takiego, które po pierwszym miesiącu ma oceny chyba już ze wszystkiego. I zaznaczam, bo to nigdy nie jest dla niektórych jasne, że to nie jest wpis przeciwko nauczycielom czy szkole. Raczej punktuję przestarzały system, niedopasowany do obecnych czasów. Wiele zmian zachodzi w nim tylko teoretycznie, jak wprowadzenie ocen opisowych w klasach 1-3.
WSZĘDZIE JESTEŚMY OCENIANI
Nie jest kwestią czy, tylko jak. Nie podoba mi się to ciągłe porównywanie szkoły do pracy. „W pracy też jesteś oceniany, masz premię za wyniki”. I, chciałoby się dodać, wypłatę, o czym chyba zapominamy. Nie, szef w biurze nie ma dzienniczka, do którego za każdy błąd wpisuje Ci pałę, a za dobrą odpowiedź nagrodę w formie oceny. Bez komunikacji tak w pracy, jak i w szkole trudno o lepsze wyniki, a i skupianie się tylko na wynikach sprawia, że gubimy drogę, która przecież najwięcej nas uczy.
Czy warto, jako argumentu, używać pracy? A gdyby tak założyć, że nienawidzisz każdego dnia otwierać drzwi do korpo? Jeśli Twoją jedyną motywacją do pracy, są pieniądze albo możliwość uzyskania premii, to przepraszam, ale chyba pora rozejrzeć się za czymś innym. Odwróćmy sytuację i powiedzmy, że kochasz to, co robisz, bo się rozwijasz, masz potrzebę uczyć się nowych rzeczy, by stawać się lepszym? W szkole może być tak samo, ale w pierwszej kolejności potrzebna jest motywacja wewnętrzna, a nie zewnętrzna w postaci ocen, pasków na świadectwie i nagród za najlepsze wyniki w nauce.
Informacji zwrotnej mówię TAK. Popieram system oparty na dialogu. Ocena w formie cyferki lub literki nie jest jedynym dostępnym rozwiązaniem, chociaż biorąc pod uwagę liczebność klas w szkole systemowej i ilość papierologii scedowanej na nauczyciela, prawdopodobnie czasu na rzetelny dialog zwyczajnie brakuje i zostają te niewdzięczne cyferki. Kto wie, może do czasu?
NIE PÓJDZIE DO DOBREJ SZKOŁY ZE ZŁYMI OCENAMI
No nie. O ile dotyczy to dziecka w ósmej klasie, w której oceny z przedmiotów są punktowane w wybranej szkole średniej. Za dużą wagę przypisuje się ocenom na początkowym etapie edukacji – ten błąd popełniają tak rodzice, jak nauczyciele i otoczenie. Przy 5 uczeń słyszy „super”, a przy przy 4 „stać Cię na więcej”. Za jedynkę dostać szlabanami na telewizor albo granie.
Zawsze, gdy wspominam własną szkołę widzę nauczycieli, którzy pisali zielonym długopisem i do oceny potrafili dodać opis. „Ciekawe porównania, tak trzymaj!”, „musisz popracować nad składnią, ale mimo to opowiadanie było bardzo ciekawe”, „brawo za kreatywne podejście do tematu, myślisz nieszablonowo”. Taką nauczycielką była pani Basałygo od geografii – przedmiotu, wydawałoby się, niezbyt urodziwego i pozwalającego na puszczenie wodzy wyobraźni. A jednak!
Dzieci w pierwszych latach szkoły przychodzą do niej z różnym bagażem wiedzy i emocji. Ich rozwój jest na różnym etapie i tak, jak nie wymaga się od każdego 10-miesięcznego dziecka, żeby biegało, bo Adaś czy Zosia już zaczęli chodzić, tak nie powinniśmy wymagać od dzieci szkolnych, żeby wszystkie były od linijki takie same. Ta sztampa, kalkomania jest okropna i zaczyna się od samego początku edukacji. Likwidacja ocen w klasach 1-3 na rzecz ocen opisowych miała niejako opóźnić wyścig szczurów, do którego dzieciaki w szkole systemowej są przyuczane (między innymi za pomocą ocen). Tylko że zamiast dwójek i czwórek dzieciaki otrzymują wesołe lub smutne buźki (to ja w mojej podstawówce) albo literki zamiast cyferek (jak u syna). Moim zdaniem nie ma różnicy. Prawdziwą informacją zwrotną, dzięki której uczeń ma szansę pogłębić wiedzę, nadrobić braki, jest opis mocnych i słabych stron i współpraca z uczniem. Często niemożliwa przy ogromnej ilości dzieci przypadającej na jednego nauczyciela i pogoni za realizacją materiału.
TO INFORMACJA ZWROTNA, CZY SIĘ COŚ UMIE
Dla kogo? Ocena jest jasna dla nauczyciela, dla dziecka bardzo często w ogóle. Tyle razy słyszałam, żeby chwalić za trud i wysiłek włożone w naukę czegoś, a nie sam efekt. Szkoła ocenia właśnie to drugie, nawet jeśli uzyskana piątka jest efektem…ściągania. Czy to miarodajne? W ogóle. Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że pod wpływem silnego stresu, kłopotów w domu albo zdarzeń losowych te cząstkowe oceny nie odzwierciedlają faktycznego stanu wiedzy.
No ale zawsze byliśmy oceniani!
Dzieci jeździły też między przednimi siedzeniami, bez fotelika i zapiętego pasa. Na rowerze noszenie kasku było powodem drwin, a nasze babcie pranie robiły w jeziorze. To, że coś jest „od zawsze” nie znaczy, że jest najlepsze.
OCENY MOTYWUJĄ
Nie przeczę. Czasem faktycznie! I super, ale znów: nie każdego piątka zmotywuje do dalszej pracy, a już na pewno nie zrobi tego dwójka czy trójka, jeśli ma się świadomość, że się przykładało do nauki. I co? Bez efektu?
W tym wpisie OCENY W SZKOLE – MOTYWATOR CZY PUŁAPKA napisałam o tym, że dobre oceny w szkole nie są wyznacznikiem szeroko rozumianego sukcesu w dorosłym życiu. I w zasadzie miałam tam na myśli sukces zawodowy – rozumiany przez każdego inaczej. Od tamtego czasu minęło trochę ponad pół roku i dziś dodam – oceny nie gwarantują ani nie pomagają w najważniejszym – w byciu szczęśliwym. (Nawiasem mówiąc napisałam tam też „Adele, wskakuj w kieckę 36” i chyba wykrakałam?).
BEZ OCEN W SZKOLE ZAPANUJE ANARCHIA
I obawiam się, że często są tak traktowane. Jako narzędzie, którym można postraszyć, którym można ukarać lub nagrodzić, bez którego część nauczycieli stałaby się zupełnie bezradna (ale spokojnie, ponoć wszystkiego można się nauczyć!). Kto może wystawiać oceny, ten ma w ręku władzę. A kto nie wystawia, może ma coś znacznie cenniejszego – uczniów skupiających się na nauce nowych rzeczy, a nie uzyskanie jak najlepszych ocen.
OCENY POZWALAJĄ PORÓWNAĆ UCZNIÓW
A my lubimy porównywać. Natomiast czy to jest takie dobre w stosunku do dzieci, zostawiam Waszej ocenie. Jeśli chcemy porównać ich postępy, nie musimy poddawać ich ocenie. Ba, można nawet wystawiać sobie oceny czy co tam wolicie, ale do własnego kajetu, natomiast uczniowi przedstawić opisowo.
Wyobraź sobie taką sytuację: psuje Ci się lodówka albo piekarnik, wzywasz serwis. Pytasz: co się zepsuło? Dlaczego nie działa? A serwisant odpowiada: pracę pani lodówki oceniam na 3.
I jak, wiesz już, co się zepsuło?
🧐 Pisałam już o ocenach, ale może mniej emocjonalnie? A może po prostu jeszcze pół roku temu miałam mniej argumentów, bo…
Opublikowany przez SimplyAnna Wtorek, 29 września 2020
Też najchętniej bym wywaliła te oceny w trzy diably! U nas w domu nie ma ekscytacji ocenami dzieci. Widzę natomiast u dużej części rodziców chęć wyścigu moje dziecko jest lepsze niż twoje, co mi się w ogóle nie podoba i nie biorę w tym udziału. Mam też kilka osób w rodzinie, gdzie dzieci niemalże płaczą nad ksiazkami, bo muszą (rodzice!) dostać dobre oceny…
O rany, aż przykro to się czyta, a co dopiero przeżywa. W poczuciu, że się nie jest wystarczająco dobrym.
My też nie rozmawiamy o ocenach, ale zaczęłam zauważać, że syn po powrocie ze szkoły pyta czy i co dostał z czegoś, co było na ocenę, a to dla mnie sygnał, że to ciśnięcie o oceny wychodzi ze strony szkoły.
Mój syn w czwartek klasie ma już 16 ocen z różnych przedmiotów. Nie wiem czy niedługo za kichnięcie też nie będą już wystawiać oceny? Trochę to idzie nie w tym kierunku co powinno. Najbardziej cenię sobie pania od polskiego, bo nie wypisuje tylko oceny, a wszytsko co ma do powiedzenia, widać reakcje zwrotna do ucznia i to dużo daje i jest fajne.
U nas (1 klasa) też sporo, pewnie ze względu na możliwe zamknięcie szkół, tak to sobie tłumaczę…super, że komuś się chce pisać tę informację zwrotną i to tylko świadczy o tym, że się da!
No jak bez ocen. To jest szybki sposób komunikacji- dla dziecka, rodzica i nauczyciela. Widzisz ocenę i wiesz nad czym dziecko musi popracować a co ogarnia. Nie wyobrażam sobie ocen opisowych, zapewne nikt by tego nie czytał no i w dzienniku tez trzeba to jakoś ogarnąć. Po co to tak komplikować? A szlaban za jedynkę jak najbardziej! Skoro moje dziecko nie odrobiło pracy domowej z lenistwa albo nie powtórzyło sobie tematu przed sprawdzianem to nagroda sie należy czy co?
Wróć do tekstu i przeczytaj go ze zrozumieniem. Ocena w formie cyferki nie jest formą komunikacji, bo o niczym nie mówi. W jaki sposób 3 mówi Ci o tym, co jest dobrze, a co źle? Ocena opisowa jest taką informacją – a to, że się nie chce czytać, to już jest lenistwo, fakt.
No zaraz- widać Aniu ze dopiero zaczynasz przygodę ze szkoła. Sama ocena nie mówi oczywiście co jest źle ale masz ogólny zarys, że z danego tematu dziecko z jakiegoś powodu popłynęło. Przeciez jak dostajesz 3 ze sprawdzianu to wszystkie błędy masz zaznaczone! I wiesz co jest źle. Nie wyobrażam sobie, zeby sprawdziany, testy były oceniane opisowo. Na początku roku dostajesz rozpiskę z systemem oceniania. Poza tym mam wrażenie, że nie doceniamy swoich dzieci- w większości przypadków radzą sobie ze szkoła lepiej niż ich matki- bez przesady po co tak we wszystko ingerować, zostawmy to specjalistom.
Tak, moje dziecko dopiero poszło do szkoły, ale to nie ma nic do rzeczy :), słaby argument. Używasz dokładnie tych frazesów, które panuja w szkołach i są powtarzane przez nauczycieli. Lubisz oceny, spoko, jak wielu rodziców, którzy w większości nie próbowali inaczej. Ja mowię nie, zwłaszcza, że są nauczyciele, którym się chce. Nie bez powodu powstała budząca się szkoła i inne inicjatywy związane z edukacją.
Pozwól, że zacytuję: „Według przepisów oświatowych ocena bieżąca ma mieć przede wszystkim formę informacji zwrotnej pomagającej w uczeniu się. W odróżnieniu od oceny końcowej gdzie ocena ma mieć skalę 1-6, przepisy nie narzucają skali i formy oceniania bieżącego. Każda szkoła w swoim statucie może zdecydować o tym jaki system ocen zastosuje. Może to być np. ocenianie kształtujące.”
Cytowane przepisy pochodzą z Rozporządzenie MEN z dnia 22 lutego 2019 r. w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych.
Byłaś ciekawa jakie mamy zdanie na ten temat wiec odpowiadam. A argument o tym, ze dopiero zaczynasz przygodę jest jak najbardziej trafny bo nie można oceniać czegos, czego sie nie zna i w czym sie nie uczestniczy. Znam Cię nie od dziś i wiem jakie masz zdanie na temat edukacji w Polsce i wydaje mi sie, ze od początku jesteś negatywnie nastawiona. W szkole są dużo bardziej istotne problemy niż to w jaki sposób dziecko jest oceniane. 1-6 czy A-B to jest najprostszy i najbardziej czytelny sposób oceniania. Mówisz, ze dzieci nie powinno sie oceniać – informacja zwrotna- ocena opisowa to wciąż jest ocena tylko w innej formie. Poza tym to jest głównie dla dzieci nie dla rodziców- zapytaj twojego dziecka czy woli jasna i czytelna informacje w formie oceny czy opisu. Mamy inne zdanie na ten temat i Twoj wpis mnie nie przekonał, ze opisowe oceny były by lepsze.
No i ok :).
I próbowałam inaczej- w klasach 1-3 na świadectwie jest ocena opisowa 🙂 więc wiem o czym mówię a to wszystko dopiero przed Tobą 😉
To, że mój syn dopiero zaczął edukację nie oznacza, że nie jestem związana ze szkołą. Wręcz przeciwnie ;). I tak, wiem że jest opisowa, napisałam to w poprzednim komentarzu. Tym bardziej optuję za oceną opisową w ciągu roku. Ale w jednym masz rację – na tym polu po prostu mamy inne zdanie, więc się nie dogadamy. EOT.
Ja tez chodziłam do szkoły, byłam związana ze szkoła jednak nie czyni mnie to ekspertem ds edukacji. Pogadamy jak dostaniesz jedną taka ocenę opisowa Twojego dziecka i bedziesz mogła sobie porównać – która opcja bardziej do Ciebie przemawia, która jest bardziej zrozumiała, dziecka tez zapytaj co o tym myśli bo to przeciez przede wszystkim dzieci dotyczy. W teorii to wszystko można, praktyka (ktorej jeszcze z tej pozycji nie doświadczyłaś) wszystko wyjaśnia 😀 Tu wcale nie chodzi o to, ze mamy inne zdanie. Tylko moim zdaniem na tematy, których się nie doświadczyło nie powinno się wypowiadać. To trochę jak księża, którzy mówią jak powinna wyglądać rodzina (chociaz tego nie doświadczyli) no ale przeciez troche o tym poczytali, tyle rodzin znają wiec juz wszystko wiedza 😀
Aaa i zapomniałam- porównanie dziecka do lodówki…. no słabo. Dziecko jest osoba myślącą – widzi ocenę i błędy to chyba umie jedno z drugim połączyć a jak ma jakieś wątpliwości to- potrafi sie komunikować- zawsze może isc zapytać Pani dlaczego jest taka a nie inna ocena.
Serio usunęłas moj komentarz? Tzn ze nie można sie z Toba nie zgodzić mimo ze pytasz o opinie???? Właśnie straciłam w wiare w ludzi…. może to tez zacytujesz na swoim insta???
Nie zdążyłam go dodać, wyluzuj. Każdy komentarz musi zostać zatwierdzony, a ja nie siedzę cały dzień w pracy.
Dziewczyny, ja to zrozumiałam w ten sposob, że nauka powinna bardziej polegać na tym, żeby się czegoś NAUCZYC jak sama nazwa wskazuje, a w polskich szkołach bardziej jest nacisk, żeby wystawić ocenę. Mam dwójkę dzieci w szkole i wg mnie za bardzo jest właśnie nacisk na ocenę. Np zrób zadanie dodatkowe, to dostaniesz 6. Co do ocen opisowych to już w 1 klasie starszy syn (jak i cała klasa) 'przetwarzali’ sobie opis na ocenę. Ja go tego nie uczyłam. Sam przychodził i mówił że dostał 5 a ocena jest opis. Według mnie w szkole powinno być mniej wyścigu na oceny, a więcej zachęty, żeby zdobywać wiedzę i żeby się faktycznie rozwijać w kierunku, jakim się jest uzdolnionym. Dużo dzieci uczy się potem nie dla wiedzy samej w sobie, a dla oceny właśnie. Chyba nie tak to powinno być. Dlatego zgodzę się z Anią, że nie jest to idealne rozwiązanie, tak jak to od lat funkcjonuje. Świat idzie do przodu, a polskie szkoły jakoś niekoniecznie. Choć widzę też i dobre strony w szkole, moje dzieci na niektórych przedmiotach uczą się w bardzo fajny sposób. Co nie zmienia faktu, że na części przedmiotów jest podobnie jak za czasów, gdy sama chodziłam do szkoly (siedź cicho, nie dyskutuj z nauczycielem, rób wg schematow, ucz się dla oceny).
To przetwarzanie na oceny jest bardzo ciekawe, też to zauważyłam i myślę, że wynika w dużej mierze z tego, co mówią nauczyciele i wszyscy, którzy kiedykolwiek mieli styczność z ocenami :). Niemniej fajnie, że nauczyciel opisuje, dla mnie to ogromny plus. Bo, jak zaznaczam, cyferka czy literka może być, ale opis do niej jest bardzo ważny. Fajną rzecz zaznaczyłaś, którą powtarzam moim dzieciom: o wiele cenniejsze jest to, czego się nauczą niż jaką ocenę dostaną <3