Sztuka wyboru.
Kobieta na forum oczymśtam, zostawia taką wiadomość: „Mam dosyć tego dnia! Wszystko mnie wkurza, a na dodatek Józek znowu nie chce ubrać tych fajnych rurek z Zary tylko uparcie wciska na tyłek dresy. Oczywiście zakładam mu na siłę, niech wygląda jak człowiek”.
I teraz pytanie: co zrobi ta mamuśka, kiedy syn podrośnie i zacznie jej wciskać na dupsko o dwa rozmiary za małe sztruksy albo sukienkę, w której za nic w świecie nie dopnie się zamek? Co zrobi, jeśli zamówi w restauracji kurczaka z majonezem, a dostanie creme brulee? Bo niby dlaczego ktoś miałby się liczyć z jej zdaniem i potrzebami?
Mamie z początku tego posta, ponieważ to była luźna rozmowa, odpowiedziałam „może niech założy, w czym mu wygodnie”. „Ale jak to? Gówniarz ma mi wejść na głowę”? Oczywiście rozmowy nie kontynuowałam, bo to jak grochem o ścianę, a wcale mi się nie chciało nikogo uświadamiać. Za to z chęcią napiszę Wam, co robimy my jako rodzice względem naszego syna. Otóż w wielu sprawach dajemy mu wolną rękę i myślałam, do czasu rzecz jasna, że jest to najbardziej naturalna rzecz. Kiedyś musi nauczyć się wybierać i podejmować decyzje. Dlaczego nie jako dwulatek?
Przykłady? Proszę bardzo. Nie pozwoliłabym dziecku wybrać przedszkola, tylko czy o takie wybory mi chodzi? No właśnie nie. Nie walczę, jeśli Antek chce założyć czerwoną koszulkę, mimo że przygotowałam niebieską. Jeśli ma ochotę wyjść na dwór w kaloszach, luz – i tak do torby wezmę mu adidasy. Jeśli mogę, zachęcam go do podejmowania decyzji w domowych sprawach – kształt makaronu, jaką zupę woli żebym ugotowała, wodę z kubka czy z butelki. Niby dlaczego miałby nie móc wybrać? Po co tracić energię na walką w sprawie niekoniecznie słusznej?
Ostatnio mieliśy taką sytuację, typową pewnie dla dwulatka. Mamy wychodzić na zakupy. Młody ma buty na nogach, ale nagle: nie! Krzyk, bunt ze wszystkimi atrakcjami znanymi z centrów handlowych. Ok, zdejmujemy buty. Dziecko walczy dalej, choć już nie ma z czym. Po chwili jest spokój. Dałam mu wszystkie buty jakie ma, po czym wspólnie ustaliliśmy, że w zimowych będzie za ciepło, kalosze Świnka Peppa nosi tylko do skakania po kałużach i koniec końców młody sam założył, uprzednio zdjęte adidasy.
Dlaczego o tym piszę. Sytuacje z siłowym załatwianiem spraw uważam za przykre,a czasem zabawne, bo rodzicowi często chodzi tylko i wyłącznie o to, żeby postawić na swoim. Przecież dzieciak może w tych dresach wyjść na podwórko, niech sobie założy czapkę jeśli mu wieje po uszach albo zdejmie i przekona, że wcale nie ma upału. Jeśli tylko mamy na to czas, niech wybierze ścieżkę, którą będziemy spacerować, bajkę do czytania na dobranoc, misia do przytulenia. I tak dalej, i tak dalej.
Nie po to, żeby „gówniarz wszedł nam na głowę”. Po to, żeby mu pokazać, że w życiu ciągle musimy podejmować decyzje. Dziś mniej istotne, w przyszłości kluczowe. A po drugie, żeby poznał smak satysfakcji i dumy, że mógł zdecydować sam. Wystarczy, że na to pozwolimy. I to będzie nasz wybór. Dla mnie jedyny słuszny. A dla Ciebie?
Mam takie samo podejscie. Po co się „pałować” i walczyć z dzieckiem. Daj mu wybór a unikniesz awantury
Tak, bo dawanie wyboru to wyjście ze swojej strefy komfortu rodzica pt.”ja tu rządzę”. Jeśli możemy sobie pozwolić na to, żeby dziecko w jakimś stopniu o sobie decydowało, to czemu nie?
ale mnie to cieszy! myślę, że to jest w dużej mierze kwestia ilości luzu w wychowaniu. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia Miłce na śniadaniu wielkanocnym, wyglądała jak pisanka, bo wszystko poza butami wybierała sama 😀
Wydaje mi się, że jako mała dziewczynka, aż takiego pola manewru jakie daję synowi, nie miałam. Np. notorycznie miałam ścinane włosy od garnka, a szczerze nienawidziłam tej fryzury bo marzyłam o długich warkoczach.
Ja rozumiem, naprawdę rozumiem potrzebę dawania wyboru. Jednak strasznie ciężko zrezygnować z panowania, z bycia królową i panią prezydent, z bycia rodzicem autorytarnym, panią na wlościach. Z tej bezpiecznej, znanej z domu rodzinnego strefy. Walczę codziennie, ale z sobą…
Jak już się poczuje tę władzę, faktycznie ciężko oddać berło mniejszemu człowiekowi :D.
Nie wyobrażam sobie, żeby moje dziecko było zmuszane do czegoś, czego nie chce. a co do spodni, zawsze powinny być troche lużne i wygodne 🙂 http://soundlymalinkaa.blogspot.com/
tak, tak – też praktykujemy
jedną przeszkodą jest czas – a raczej jego brak. bywa, że Zołzinowe decyzje zajmują dokładnie tyle czasu, ile go nie mamy 🙂
O tak, dlatego chwalę sobie, że nie pracuję, jeśli chodzi o czas. Często mogę wyjść 10 minut później albo iść długą trasą zamiast na skróty.
Ostatnio moja córka płakała, ze chce ubrać zamszowe półbuty na deszcz, a ja próbowałam wcisnąć jej skórzane solidne traperki. Uległam prośbom, i co się okazało, te skórzane są za małe. Warto słuchać własnego dziecka.
O widzisz <3. Też tak myślę, że my nie nosimy tych ubrań/butów i czasem mogą być niewygodne, uwierać. Raz nie wycięłam metki i nie wiedziałam na co się Antek skarży.
Robię tak samo chociaż z tym jedzeniem to jest ciężko, bo trafił mi się wybredny egzemplarz
U nas też różnie bywa. Generalnie najczęściej słyszę „makałon i jejeś” czyli makaron z łososiem ;).
Ależ bym była zadowolona, gdyby moje dziecko jadło makaron z łososiem :-). On najchętniej by na suchym chlebie żył…
Antek nie cierpi chleba! Z wielką łachą zje bułkę, ale nigdy suchą :). Matce nie dogodzisz :D.
Świetnie, że to napisałaś. Nawet nie wiedziałam, że takie mądre rzeczy praktykuję ;).
w kwestiach ubraniowych czy jedzeniowych takie wybory to luz, gorzej jesli Mlody sie buntuje przeciwko czemus na co nie bardzo da sie dac wybor – u nas wieczna walka jest zmiana pieluchy 🙂 Nie wiem co go napadlo ale od jakiegos czasu kazda zmiana to afera i zmiana na sile i jaki wybor wtedy dac? Jakies porady? 🙂 Ale dajemy mu czasem zdecydowac w innych „powazniejszych” sprawach – ostatnio nie dal sobie obciac wlosow mimo ze zaczyna wygladac jak dziewczynka i stwierdzilismy ze moze postawic na swoim i miec dlugie :)))))
Pielucha to wyższa szkoła jazdy! Rad brak. Ewentualnie pokazywanie nocnika lub toalety. U nas taki bunt na pieluchę był około pierwszych urodzin.
u nas w ciąż trwa okres, kiedy mała narobi w pieluchę, a potem się chowa, żeby przypadkiem nikt nie chciał jej zmienić. podobno przechodzi samo 😉
U mnie wystarczy slodkim tonem zaproponowac majteczki i nocnik zamiast pieluchy, i panicz juz sie kladzie na zmiane 😉 nie cierpi akcji odpieluchowanie i od nowa pokochal zmiane pieluszki 😉
A co do meritum, to takie oczywiste, dac dziecku wybor…. A potem mysle jak walcze z mezem zeby pozwalal dac wybor paniczowi, i mysle ze to moze wcale oczywiste dla wszystkich nie jest 😉
Na pewno nie jest! Bo to niby proste, ale wymaga od nas wyzbycia się pewnych cech.
my mielismy bardzo dlugo problem z obcinaniem wlosow. syn uciekal z fotela, krzyczal. chociaz u nas jest fryzjer dla dzieci- bardzo fajna i cierpliwa pani, sam gabinet jest tez fajny z motocyklem zamiast krzesla, sa rozne zabawki itd na nic sie to zdalo. podejmowalismy kilka prob. w koncu stwierdzilam, ze trudno, na razie omijamy fryzjera. ja sama przycinalam synowi wlosy w domu (najpierw jak spal, bo sobie 'na zywo’ tez nie dawal). nie za bardzo sie na tym znam, ale co mialam za wyjscie. a jak na zlosc, wlosy ma geste i mocne i rosna mu jak szalone 😛
po jakims czasie mu to minelo i teraz mozna mu normalnie obciac wlosy.
a tak ogolnie, nie tylko do tego komentarza. uwazam, ze niektore dzieci, do niektorych czynnosci musza dojrzec. trzeba sie uzbroic w cierpliwosc. takie same przejscia mielismy z dentysta i przedszkolem. sa tez czynnosci, ktore syn wykonuje bez problemu od poczatku, bez wiekszego namawiania. teraz jestem madra po tych kilku latach 😛 ale troche mnie to stresu tez kosztowalo. nigdy nie robilam nic na sile (oprocz przedszkola, bo to musialam syna wyniesc z domu (dosłownie, pod pache:P), niestety musial isc, nie mial w tym temacie nic do powiedzenia :P) stawiam tez na niezaleznosc dzieci w zakresie dostosowanym do wieku. my przez 2 lata nie uzywalismy np w ogole koszul, bo syn je ciagle zdejmowal. takze na wszystkich uroczystosciach rodzinnych, na swietach, byl w zwyklych bluzkach (i niech sobie byl, skoro go tak te koszule denerwuja 🙂 dziecko to tez czlowiek, tyle ze mniejszy. chce miec tez wybor.
Ja tez jestem za tym, zeby pozwalac wybrac niektore rzeczy przez Dziecko. Gdzie i kiedy ma sie nauczyc dokonywania wyborow. Taka nauke uwazam wrecz za swoj obowiazek. zaczyna sie od prostych rzeczy (kolor koszulki, dresy, obuwie, zabawka) a konczy na wyborze studiow, wybor zawodu, pracy itd. Pozdrawiam!
Albo wybór partnera, jakże ważny :v
Dokladnie!!! 😀