Maj to miesiąc miłości.
Wszyscy wiemy, że życie jest ulotne. Trwa jedynie chwilę w stosunku do wieczności. To jednak nie znaczy, że te momenty są nieważne. Wręcz przeciwnie! Właśnie one stanowią sens. Fantastyczna pogoda. Lipcowe słońce spadające promieniami na roześmianą buzię. Sierpniowy wiatr pomagający zabrać całą złą energię. Czerwcowe kwiaty. Koniec maja. I chciałabym chłonąć każde z tych wspaniałych odczuć. Tak mocno i naprawdę. Żeby na zawsze zapamiętać i móc w dowolnym momencie sobie po postu przypomnieć. Że wtedy czyli teraz, w maju roku pańskiego 2014 jesteśmy szczęśliwi. Najszczęśliwsi, bo maj to miesiąc miłości
Kto decydując się na dziecko myślał, że berbeć leży i pachnie, czasem pokwili lub głośnym płaczem poinformuje, że coś jest nie halo? Przyznaję (i bardzo się z tego cieszę), że ja nie. Byłam przygotowana na prawdziwą szkołę życia. Taką z kolkami (których uniknęliśmy), bezsennymi nocami (które wciąż trwają) i różnymi innościami. Otóż moi drodzy wychowanie dziecka, w szczególności rocznego, eksplorującego wszystko wokół jest…… czymś absolutnie niesamowitym i niezastąpionym. Jest takim doświadczeniem, którego nie zdobędziecie nigdzie indziej.
W dniu takim jak dzisiejszy to nie ja uczę moje dziecko. To ono uczy mnie. Pokazuje jak ważne są na co dzień niedostrzegane drobnostki. Pomaga odnaleźć w sobie dawno zapomniane lub przykryte innymi, uczucia. Kto z Was tańczył ostatnio na dworze? Skakał w klasy? Kwiatki zrywał na łące? Ja, ja, ja! To wszystko ja! Po uszach dam temu, kto będzie powtarzał, że „siedzenie” z dzieckiem „w domu” jest nudne! Nudziarz nudziarzem pozostanie, my się nigdy nie nudzimy :). Budzik ma sto pomysłów na minutę i dobrze, dzięki niemu chodzę mniej nabzdyczona, mój choleryzm poszedł w cholerę i może w końcu się doczekam kurzych łapek od ciągłego uśmiechu. Dziękuję Synku!
Maj to miesiąc miłości, miesiąc cudów. To w maju wszystko przepoczwarza się z szarego i smutnego na piękne i inspirujące. Można się zachwycić. Choćby kwiatkiem zerwanym przy szosie.
Najpiękniejszym kamieniem (wiem, wiem, taki jakich wiele, ale Budzikowi się podoba).
W pędzie trzeba umieć się zatrzymać. Dziecko wie to najlepiej. Stawiając pierwsze kroki, robi co chwilę przystanek. Nie ze zmęczenia tylko chęci poznania. Kawałek drogi zajmuje nam mnóstwo czasu. W ten sposób Budzik uczy mnie czym jest czasoprzestrzeń! Z dzieckiem nie widzę horyzontu, patrzę dużo dalej.
Piękny post. Czekam na takie chwile z moim 4 miesięcznym synkiem.
To już niedługo. Z tego co pamiętam z 4 miesięczniakiem odbywałam długie baaaaardzo spokojne spacery, też było fajnie!
Niezaprzeczalnie:) Mam nieskrywaną nadzieję, że moja córeczka zacznie chodzić jeszcze tego lata. Nie dlatego, żebym mogła się pochwalić, ale dlatego, że nie mogę się doczekać, kiedy złapie mnie za rękę i na bosaka oprowadzi mnie po swoim świecie:)
Oprowadzi i pozwoli się zachwycać.
I to „Oooo” i wyciągnięty paluszek przynajmniej 30 razy na minutę, bo przecież wszystko jest super ciekawe i nowe 😀
Młody wydaje z siebie taki dźwięk….”yyy” na wdechu 😀 zawsze kiedy coś zauważy.
Mając lat 3 czy 4 bardzo zazdrościłam siostrze wakacji, zupełnie nie dostrzegając że moje trwają w zasadzie bez przerwy!
Haha, no bo nieustanne wakacje to nie wakacje. Nic dziwnego, że zazdrościłaś 😀
Piękne zdjęcia pachnące wiosną. Moja kruszyna wlaśnie skończyła trzy latka i odkrywamy nie tylko coraz wiecej, ale i coraz inaczej.Chwilo trwaj!
Urodziłam się w maju, tyle, że w moje urodziny zawsze pada;) Z dzieckiem wg mnie miesiąc nie ma znaczenia, bo to ono sprawia, że życie jest fascynujące.
To prawda :).