Zdjęcia, które chciałabym usunąć z Instagrama, ale nie mogę.
Wiecie dlaczego niektóre zdjęcia zostaną na Instagramie po wieki wieków? Nawet jeśli nie są doskonałe, nie zbierają wiele serduszek ani nie mają komentarzy, muszą zostać by przypominać. Są takie, która chciałabym usunąć z Instagrama, ale pokażę Ci dlaczego nie warto tego robić.
1. Usunąć je z Instagrama? Coś Ty! To przecież przypomnienie żeby nie stawiać kawy koło lustra. I koło komputera. To się kończy baardzo źle!
2. Żeby wąchać zakrętki przed zakręceniem i zagotowaniem słoików. Sok z róży + ogórki kiszone = to nie smakuje dobrze!
3. Żeby nie kupować więcej chałki w piekarni, skoro można ją upiec samodzielnie!
4. Żeby nie poddawać się modzie – ten napój był paskudny! Dobrze, że tani ;).
5. Żeby częściej zabierać kota na wakacje. Okazuje się bowiem, że własne ścieżki potrafi wydeptać nie tylko we własnym domu.
6. Żeby nosić buty nawet, jeśli przez rok obcierały. W końcu okazały się super wygodne, najlepsze na lato. Oczywiście póki nie dokonały żywota. Amen.
7. Żeby nie pokazywać więcej zdjęć racuchów, bo za każdym razem kiedy na nie patrzę, mam ochotę na więcej #takmiwstyd.
8. Że istnieje subtelna różnica między #potatoes a #tomatoes.
Okazuje się, że Instagram jest genialnym narzędziem zastępującym ulotną pamięć, podtrzymującym na duchu w chwilach smutku, nędzy i głodu oraz pomagającym nawiązać fajne znajomości. Ok, jednak kilka udało mi się usunąć z Instagrama, ale reszta została 😉
Sok z róży o smaku kiszonych ogórków jest the best, nie raz zdarzyło mi się taki zrobić, na szczęście nie bawię się już w robienie weków na zimę, więc nie mam problemu 😀 Zdjęcia kotów uwielbiam, to wdzięczny temat na instagram. Ja generalnie trzymam zdjęcia na googlach, na instagram wstawiam rzadko, chyba tylko z próżności ;), ale w tym co piszesz jest trochę racji 😉 jak ktoś ma słabą pamięć może warto zajrzeć na swój instagram 😉
Zazwyczaj zakrętki lądują w zmywarce i nawet te po kiszonych są ok. No i zazwyczaj je wącham. Ale nie tym razem :D.
🙂
Śliczne to czarno-białe zdjęcie z kotem. Idealne na fejsbukowe zdjęcie w tle 🙂 <3
I w turbanie też super 🙂
Oraz ach, jakiej ochoty narobiłaś mi na chałkę. Z powidłem śliwkowym, mmmmmmmmmmmm!!!
Nigdy nie jadłam ze śliwkowym! Zawsze tylko masło :).
hahaha Aniu opatuliłaś się tą chustą jak przekupka z targu 😀 Jakim sposobem mi umknęła ta fota na instim??? Widzę, że zakładałaś chustę „na krzyż” na czole. To ryzykowny sposób, bo trzeba dobrze dobrać chustę, żeby nie wyglądać jak w ręczniku po kąpieli 🙂 Tamto moje najulubieńsze wiązanie, którego tutorial widziałaś na szeptakach, chyba najbardziej ci pasuje. Jest proste, wygląda elegancko i egzotycznie równocześnie. Z tego, co pamiętam wychodził ci całkiem nieźle. Tylko pamiętaj – zasłaniaj tylko końce uszu i tak rozciągaj materiał, żeby najgrubiej układał się z tyłu głowy a nie wokół twarzy 😀 A poza tym zauważyłaś jak ci ładnie chusta podkreśliła oczy? A to spojrzenie mi mówi, że chusta uciskając twą szanowną głowę wyostrzyła ci spojrzenie 😀 Eeee wiem – suchar. Ania jesteś boska a mnie wzywają znów na pole bitwy. Buziol!
Hahaha to dobrze, że ja w tym nie wyszłam na zewnątrz! Jedynie na potrzeby insta zrobiłam zdjęcie. Zalożyłam na krzyz, bo ta chusta szorstka i dobrze się trzymała, zakryte tylko końcówki uszu ale i tak wyglądałam jak nieudana podróba hindusa :).
I u nas gwiazdą jest kot 🙂
Kot jest the Best.
A.przez ten widok racuchów i ja zgłodniałam.