Takie mamy czasy. Po kilku głośnych kamingałtach, dziś już na nikim nie zrobi wrażenia, że jesteś gejem, lesbijką czy też pozostawiasz sobie otwarte drzwi, jeśli chodzi o wybór płci. Ale gdy tylko napiszesz, że jesteś bardzo eko albo wege albo jogibabu, możesz się spodziewać III Wojny Światowej. Dlaczego?

Zaczęło się niewinnie. Zamówiłam dla drugiego chusty – Yaro i Natibaby. Nie mam pojęcia czy mi to całe chustonoszenie wyjdzie, bo w okolicy nie mam żadnego instruktora, a filmy z jutuba mnie przerażają (szczególnie wszystkie opcje noszenia na plecach). Dodatkowo chusty są nowe, trzeba popracować nad ich złamaniem. I chociaż z moją obecną wagą, samo spanie na nich powinno wystarczyć ;), i tak odrobinę się tym tematem stresuję. Bo że jest wciągający – nie zaprzeczę. Tymczasem, w tak zwanym środowisku chustomam, moje nagłe zainteresowanie chustonoszeniem jest zupełnie normalne. W środowisku pozachustowym wręcz odwrotnie. Bo to nie dla dobra dziecka, mojego kręgosłupa i możliwości (tak sobie myślę) poświęcenia dzięki chuście większej ilości czasu starszemu. To po prostu MODA.

Nie inaczej sprawa się ma z wegetarianizmem czy weganizmem. Podejrzliwym okiem patrzy się na osoby, które decydują o odstawieniu mięsa lub mięsa i wszelkich produktów pochodzenia zwierzęcego. Ja się na ten krok nie zdecyduję, choć ograniczam te elementy, które nie służą mojemu organizmowi. I, chociaż sama znam siebie najlepiej, bardzo często słyszę, że to….MODA.

Czy warto się zaopatrywać w sklepach z ekologiczną żywnością? Pewnie powiesz, że nie, bo i tak nie mamy pewności, że nie było pryskane, modyfikowane i przerabiane na tysiąc sposobów, nie wspominając o cenie. Masz prawo do swojego zdania. Mimo to, lubię znaczki ekologicznej uprawy na opakowaniach, bio oznaczenia i certyfikaty. Moje ostatnie zakupy od słodyczy przez mąki i kasze po napoje, kosztowały mnie mniej niż zwykłe „odpowiedniki” tych samych produktów kupowane w Anglii. Wolę poczęstować dziecko gryczankami albo przegryzkami jabłkowymi słodzonymi daktylami niż wpychać w jego młody organizm paluszki albo wafelki z masą czekoladopodobną. I niby wszystko pięknie, ale i tak zawsze znajdzie się osoba, która powie że to całe eko to tylko MODA.

DSC_0433

Mody przychodzą i odchodzą. Powracają, zostają, zakorzeniają się. Niektóre z nich utrwalają w nas i w naszych dzieciach zdrowe nawyki. Poprawiają jakość naszego życia, wspomagają zdrowie, służą przyjemności. Nawet jeśli robimy coś dla wygody albo lepszego samopoczucia. Albo kiedy po prostu czujemy, że to coś dla nas. Co za różnica czy nazwiemy to modą czy koniecznością? Zdrowym rozsądkiem czy podążaniem za tłumem? Jeśli to nam robi dobrze, wystarczy mieć w dupie co sądzą inni. 

9 comments

  1. Ania 5 sierpnia, 2015 at 12:39 Odpowiedz

    Moda na… karmienie piersią… Dawniej była moda na bezstresowe wychowanie. Teraz ten typ wychowania przyjął tylko inną nazwę. Jest moda na skrajności; albo mojemu dziecku nie potrzeba nic-jeśtesmy ekoascetyczni albo czego moje dziecko jeszcze nie ma.

    • Anna Bartnik 5 sierpnia, 2015 at 15:35 Odpowiedz

      Ja jestem za modą na karmienie piersią ;). A bezstresowe wychowanie – nie ma takiego. Jako zwolenniczka rodzicielstwa bliskości powiem, że nawet ono ma w sobie dużo stresu, zwłaszcza dla sfrustrowanego rodzica :D.

    • Ania 5 sierpnia, 2015 at 16:01 Odpowiedz

      Oczywiście nie chodzi o dosłowne rozumienie wychowania bez stresu ale o typ zachowań i relacji rodzice- dziecko – otoczenie.
      Z kolących w oczy jeszcze moda na nie szczepienie.
      To tak w kwestiach dziecięcych.
      Bo mody na diety to od wieków były i będą. Na czymś trzeba robić kasę 🙂

      • Anna Bartnik 5 sierpnia, 2015 at 16:08 Odpowiedz

        Jeśli ktoś uważa, że dla jego dziecka będzie lepiej jeśli go nie zaszczepi – niech i tak będzie, ja nie mam nic przeciwko. W uk w ogóle nie ma obowiązkowych szczepień, nie muszą działać żadne ruchy antyszczepionkowe, chociaż pewnie i takie są – po prostu kto nie chce nie szczepi, a kto chce to proszę bardzo. Ja nie jestem ani za ani przeciw, jestem za mądrym, świadomym wyborem ;).

  2. ohdeer_blog 21 sierpnia, 2015 at 23:06 Odpowiedz

    Mnie najbardziej irytuję (odrazu się przyznaję, że nie jestem wyedukowana na ten temat ze strony 'zdrowotnej’) moda nie niejedzenie glutenu. Wszystko gluten freeeeeeeee, bo inaczej you will die!!!

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.