DZIECI I RODZINA

Jestem w ciąży i mam kota. Co robić?

Jestem w ciąży i mam kota

Jestem w ciąży i mam kota – co robić? Nic tylko się zastrzelić. Chociaż nie, czekaj czekaj.  Ile razy czytałam tytułowe pytanie w internecie! Kobiety (raczej rodziny!), będąc w ciąży, masowo pozbywają się zwierząt. Chomik może rozsiewać zarazki, pies  zagryzie a kot? Od kota na pewno zarazimy się toksoplazmozą.

Czym w ogóle jest toksoplazmoza? Chorobą, którą wywołuje pasożyt –Toxoplasma gondii. Przekazywany jest dziecku w łonie matki, stąd płynące zagrożenie. Tak naprawdę wiele osób przechodzi tę chorobę bezobjawowo. Toksoplazmoza jest bardzo groźna, dlatego w trakcie ciąży wykonuje się kilkukrotnie badania stwierdzające jej brak lub obecność. Można się zarazić w każdym stadium i im wcześniej do tego dojdzie, tym gorzej. Nie jestem lekarzem i to co tu piszę to informacje, które uzyskałam od ginekologa będąc w ciąży. Zadałam mu pytanie: mam kota, co robić? Wiecie co odpowiedział? ZJEŚĆ! Taki z niego kawalarz. Pasożyt zamieszkuje odchody zarażonego kota. Żeby mieć toksoplazmozę musimy takiego chorowitka posiadać – to po pierwsze. Po drugie musiałybyśmy gołymi rękoma sprzątać kuwetę, a potem  najlepiej pchać te ręce do buzi. Macie odpowiedź: zbadać kociaka, nie sprzątać kuwety. Niech się tym zajmie kto inny. Wy będziecie miały ciekawsze rzeczy do roboty.

Dzidziol szczęśliwie urodzony. O ciąży zatem już nie mówimy. Pojawia się kolejne pytanie: mam w domu małe dziecko i kota, co robić? Jak żyć? Wszystko zależy od Was i od kota. Wiadomo, że te zwierzęta chodzą własnymi ścieżkami, są bardzo różne, charakterne i łagodne, agresywne i potulne. Lola czyli nasza kotka brytyjska da sobie wejść na głowę, do czasu.

Zdecydowaliśmy się na kota rasowego z rodowodem. Nie mamy nic do dachowców z bidula ale kupno kota konkretnej rasy to posiadanie zwierzęcia, którego charakter możemy mniej-więcej określić, przewidzieć. Znamy rodziców Loli, jej rodzeństwo, obserwowaliśmy ją jako kociego niemowlaka. Teraz wiem jedno: lepszego kota wybrać nie mogliśmy. Jest towarzyska, często zachowuje się jak pies, lubi się bawić. Spokojna, zrównoważona, bez żadnych przejawów agresji – nie używa w stosunku do nas pazurów ani zębów (czasem TB podgryza w formie zabawy). Lubi ciepło, przytulanie, głaskanie i dobre żarcie. Jak to kot.

Koci niemowlak.

kotek
Pewnie jak większość rodziców mieliśmy pewne obawy dotyczące reakcji kota na dziecko. Lola towarzyszyła przy pierwszym karmieniu w domu. Podaruję Wam zdjęcie, ale uwieczniliśmy ten moment. Zanim Budzik przyjechał ze mną ze szpitala, TB przywiózł jego ubranie i dał kotu do obwąchania. Od początku Lola była uczona, żeby nie wskakiwać do łóżeczka. Nie wiem jak inne koty ale nasz reaguje na zakazy, przynajmniej kiedy jesteśmy w pobliżu. Spece od kotów mówią, że można do łóżeczka wrzucić balony. Kot wskakując się ich przestraszy / nie będzie mógł wygodnie ułożyć tyłka i zrezygnuje z tej formy wylegiwania.

Jeśli Wasz strach ogranicza się do alergii, zastanówcie się czy ktoś z Waszej rodziny jest uczulony. Z wielu względów warto najpierw mieć kota, potem starać się o potomka.

Jak nasz kot zareagował na małego? Super. Całkowita ignorancja. Nie zaczepiał, nie dotykał, czasem powąchał czubek głowy i tyle.  Dla nas sytuacja idealna. Lola nie wyczuła konkurencji, była większa….Teraz znów jestem w ciąży i mam kota, ale jestem mądrzejsza o szereg doświadczeń.

Miesiące mijają, a zainteresowanie tych dwojga sobą nawzajem wciąż rośnie. Budzik na widok kota jest bardzo szczęśliwy, głośno się śmieje, macha rączkami i okazuje radość jak tylko potrafi. Lola na widok Budzika przyjmuje postawę „i chciałabym, i boję się”. Podchodzi, zaczepia, chce się bawić tym samym co maluch. Widok jest słodki. Pozwalam im na te interakcje bo tylko w ten sposób nauczą się siebie nawzajem. Budzik musi wiedzieć, że kot nie jest zabawką, nie wolno go ciągnąć za ogon a głaszcze się delikatnie, bez wyrywania sierści. Kot, choć uważa się za najważniejszego w stadzie, rozumie że do Budzika nie startuje się z pazurami. Potrafią sobie przybić piątkę, kulnąć piłkę, bawić orzechem włoskim. Myślę, że będą żyć w zgodzie. Jestem szczęśliwa, że moje dziecko wychowuje się pod jednym dachem z kotem.

P1170494

Nawet w chowanego potrafią się bawić!

DSC_0293

I piłkę turlają….

DSC_0423

DSC_0424
Mają swój punkt schadzek.

P1170498

Moje dzieciaki!

***

Jeśli myślisz sobie „jestem w ciąży i mam kota” to znaczy, że super z ciebie babka, bo chcesz o wszystko zadbać i o wszystkim pomyśleć. Nie martw się jednak na zapas. Koty świetnie dogadują się z ludźmi :).

4 comments

  1. Kuku-Mamuniu 11 grudnia, 2013 at 12:56 Odpowiedz

    Aniu, dowiadywałam się też, że niektóre z nas są już zarażone toksoplazmozą (bawiły się z kotami w dzieciństwie) – to nic nie szkodzi, bo najgroźniej zarazić się w ciąży. Dlatego lepiej, żeby kotek nie hasał sobie sam po dworze w czasie ciąży.

    Ja kocham koty miłością wielką – ale nie jestem nosicielką toksoplazmozy, co w czasie ciąży było dla mnie małą tragedią – nie mogłam się bawić z przydomowymi, biegającymi na wolności dachowcami (a sąsiedzi mają ich sporo, koty wiedzą jaka ze mnie kocia dusza i wylegują się u nas na tarasie – tabuny kotów i zniszczonych choinek ;), czasami nawet myszkę znajdę pod oknem w ramach podziękowania). Były zdziwione, dlaczego ta pani przestała je gonić, głaskać i tulić.

    U nas niestety kot w domu nie wchodzi w grę, moja mama ma alergię, a jest częstym gościem :(.

    Lola jest śliczna, a Budzik – duży chłopiec, jednak większy od naszego :).

  2. Mo bloguje 12 grudnia, 2013 at 17:58 Odpowiedz

    Ja mam psy, kota, całą ciążę je przytulałam i inne obce też. A dziecioł teraz się też ze zwierzakami bawi i nic się nie dzieje. Jeśli się zwierzaki odrobacza to nie ma problemu. Łatwiej zarazić się toxo jedząc mięso czy nieumyte owoce lub warzywa.

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.