Jak zachęcić dziecko do sprzątania? (koniecznie zobacz FILM z punktu 3!)
Wiesz, że zdjęcia na Instagramie maksymalnie przekłamują rzeczywistość, a mimo to kiedy patrzysz na podłogę w dziecięcym pokoju albo (to już hardcore!) salonie, ręce ci opadają i jedyne co chcesz powiedzieć to…Leo, why? Mogłabym ci teraz napisać, że w zasadzie powinnaś sobie pluć w brodę, bo jak masz syf w domu to sorry, ale czyja to wina? Chyba nie moja? Ale przejdźmy do najważniejszego, przecież nie przyszłaś tu, żebym ci wytykała rodzicielskie błędy. To jak zmusić do sprzątania?
Metod perswazji jest wiele, ale musisz mi na słowo uwierzyć, że nie wszystkie są skuteczne i mogę się założyć, że przynajmniej raz próbowałaś zrobić wszystko nie tak jak trzeba nie wiedząc jak zachęcić dziecko do sprzątania…
1. Uwielbiana przez wielu rodziców metoda „na czarny worek”. Wiesz na czym polega?
– Jak mi tu zaraz nie posprzątasz to biorę worek i wyrzucam wszystkie twoje zabawki!
Wady metody: brak zalet. Ja też wiele razy mam ochotę wypierniczyć wszystko w kosmos, będąc trochę niekonsekwentną, bo po co kupować zabawki, skoro tak strasznie mnie denerwują? No właśnie. Przede wszystkim: zabawki są własnością dziecka, czy tego chcesz czy nie. Jestem ciekawa ile żon wywala skarpetki swoich mężów do śmieci, jeśli zdarzyło im się zostawić je gdzieś na podłodze w łazience. Już pomijając sam bezsens wyrzucania (ciekawe czym później zajmiesz malucha!), czy nie lepiej go nauczyć, żeby robiło coś bo to jest fajne/potrzebne/dobre niż ze strachu o to, że przyjdzie potwór z czarnym worem i znowu będzie grozić?
2. Metoda na głoda.
Albo na inne przekupstwo.
– Jak posprzątasz, dopiero dostaniesz jedzenie!
– Jak posprzątasz, dam ci 5zł.
– Jak posprzątasz, pójdziemy na lody.
Kurde, czy same sobie takimi tekstami nie strzelamy w kolano? Kto przy zdrowych zmysłach będzie sprzątał za darmola, skoro wcześniej otrzymywał jakąś formę zapłaty? Oczywiście szantażowanie jedzeniem jest poniżej krytyki. Generalnie metoda słaba, a jeśli skuteczna to na krótką metę.
3. Sprzątanie za dziecko.
Zbliżamy się do końca i metody, która jest najskuteczniejsza i całkiem podobna do tej. Przez sprzątanie za dziecko rozumiem, że sprzątasz sama (albo sam!), bo wiadomo – mamusia wszystko zrobi najlepiej i najszybciej. Nie dopuszczasz innych do tego jakże przyjemnego obowiązku i raczej ogarniasz sprawy kiedy dzieci są w szkole albo przedszkolu, żeby wróciły do czystego. Efektem takiego działania jest samosprzątający magiczny pokój ;), któż by nie chciał mieć takiego?
Jeśli jeszcze nie wiesz co złego jest w całkowitym wyręczaniu malucha, zobacz tego dorosłego faceta, ciekawe czy widzisz powiązanie?
4. Metoda na przetrzymanie…
Próbowałam jej dwa razy i dwa razy poskutkowała tym, że starszy sam z siebie zaczął sprzątać, ale wcale nie uważam jej za idealną. Mianowicie zaciskamy zęby, nie zwracamy uwagi i wytrzymujemy cały ten niezbyt fotogeniczny bałagan. Nie sprzątamy, nie kiwamy palcem i UWAGA nie pomagamy w szukaniu zaginionych zabawek. A tych będzie naprawdę dużo. Całość wymaga od nas baaardzo dużo cierpliwości. Nie nadaje się też dla rodzin w niewielkich mieszkaniach, bo syf w dziecięcym pokoju będzie oznaczał syf w całej przestrzeni domowej. Znajdą się też dzieci, którym taki stan rzeczy w ogóle nie będzie przeszkadzał i wtedy klops, bo posprzątać za nie nie można ;).
5. Daj przykład.
Wiem, musisz być cierpliwa i nie spodziewać się wielkich efektów po tym, jak raz pokażesz, do którego pojemnika wrzucać duplo a do którego małe LEGO. To jest właśnie metoda podobna do sprzątania „za dziecko” ale różni się od niej tym, że sprzątamy zawsze z dziećmi, w ich obecności i w miarę możliwości z jak największym zaangażowaniem dziecka w obowiązek. Dwulatkowi ciężko zrozumieć dlaczego konkretne rzeczy mają swoje wyznaczone miejsca więc śmiało można sobie pomagać wszystkim, co będzie dla malucha wyzwaniem.
- Kto zbierze więcej drewnianych klocków do swojego pojemnika?
- Jak najszybsze zaparkowanie samochodów na parkingu.
- Sprawdzenie czy więcej miejsca zajmują w pojemnikach klocki lego czy drewniane.
- Układanie książek od najmniejszej do największej.
- Kto pierwszy poukłada swoją część przedmiotów.
- Zgadywanie gdzie dana zabawka powinna leżeć i dlaczego właśnie tam.
Na starszaka działa rywalizacja, młodszy naśladuje sam z siebie – zawsze bardzo się cieszy, kiedy może robić coś tak samo jak my.
Jestem zwolenniczką dawania przykładu we wszystkich kwestiach. Skoro mówimy ładnie, żeby i nasze dzieci ładnie mówiły, zachowujemy się w pewnych granicach, traktujemy innych z szacunkiem, dokładnie taki sam przykład dajemy przy codziennych czynnościach, jak sprzątanie. Antek bardzo szybko pojął, że dzięki ubraniom posegregowanym w komodzie, szybciej się rano ubiera i ma więcej czasu na kolorowanie lub układanie puzzli zanim pójdzie do przedszkola. Poza tym jest dzięki temu bardziej samodzielny, bez kłopotu wszystko znajduje w szafce sam.
Czy zawsze po sobie sprząta?
Hahahah! HAHAHHAHAH! HAhahahhahahaHAHHAHA. No wiadomo, że nie. Przecież to dziecko, hello! Ale myślę, że jesteśmy na dobrej drodze ku temu, by nie zarastał brudem i bez problemu zapraszał inne dzieci do siebie tak, żeby nei musiały zakładać kaloszy :P.
Jest jeszcze jedna kwestia, dla nas bardzo istotna i staramy się wdrożyć ją także w życiu dzieci. Unikamy gromadzenia zbędnych rzeczy i przynajmniej raz w miesiącu robimy przegląd zabawek, notatek, różnych przedmiotów. Bez sentymentu wyrzucamy te, które są zniszczone i przez to niebezpieczne – nie kupujemy w zamian nowych, sprawnych. Chłopcy wiedzą, że jeśli czegoś nie szanują i szybko zniszczą, będą mieli mniej frajdy i zabawy. Zepsute samochody odkładamy tacie do naprawy (jak mąż mówi, że naprawi to naprawi, nie trzeba mu co pół roku przypominać!) i wspólnie decydujemy co zrobić z rzeczami, których już nie będziemy używać z różnych względów. Pozbycie się wszystkiego, co niepotrzebne, ułatwia sprzątanie całej rodzinie.
czarny worek to moj typ! u nas po prostu mowimy, ze wszystko idzie do smieci haha:) tez dziala:))
Ja staram się przede wszystkim pamiętać, że sprzątanie to nie kara ani straszenie dzieci. Zamieniamy to w zadania, dzieciaki wiedzą, że trzeba pochować klocki i puzzle, zanim puścimy roombę, że przed posiłkiem razem nakrywamy do stołu itp.