EMIGRACJA

Plusy ujemne i plusy dodatnie.

W naturze mamy narzekanie. My – ludzie, bo nie tylko Polacy. To i ja sobie ponarzekam. Albo i nie. Anglia. Dzień pierwszy.

Otóż pierwszy lot w życiu był doświadczeniem nieprzyjemnym na tyle, że w trakcie zastanawiałam się co by było gorsze: mieć drugą cesarkę czy ponownie wsiadać do samolotu? Najprzyjemniejsza część to ta na pełnej wysokości, tuż nad chmurami, trochę jak w autobusie. Najgorsze przyspieszenie przy starcie i kąt nachylenia żelaznego ptaka. Na szczęście na moich kolanach siedziało dziecko i tylko dzięki temu w kluczowych momentach, kiedy mój błędnik szalał do granic możliwości, zajmowałam się rysowaniem na znikopisie, opychaniem dziecka i siebie czekoladą i opisywaniem obrazków na oparciu pasażera przed nami. Nie szkodzi, że ten pan uciekający z płonącej kabiny wcale nie zrobił BAM.

Anglicy mają bardzo pojemne taksówki i to jest zdecydowanie plus dodatni. Otóż dobytek, który udało nam się z sobą zabrać zmieścił się bez problemu, a przyjemny facet z równie przyjemnym akcentem prowadził auto tak gładko (choć po absolutnie nieprawidłowej stronie drogi!), że dziecko zasnęło w swoim ledwie wyjętym z kartonu foteliku.

Okolice, w których obecnie się znajdujemy są jakby dla mnie stworzone. Tak samo zresztą jak atmosfera angielskiego pubu, co to ją chłonę ile tylko mogę, póki jestem na miejscu. Niestety, jakkolwiek chciałabym pisać w samych superlatywach, muszę wspomnieć o pogodzie! Śniegu cała masa, przed domami stoją bałwany, co ponoć w tej akurat miejscowości nie zdarzyło się od kilku ładnych lat. Deszczu na pewno mają sporo, bo zauważyłam, że wszystkie chodniki są (*^%^&*( pochyłe, co nieco utrudnia mi spacerowanie, ale przecież nie będę, kurde, narzekać.

Każdy powinien mieć mini transparent, że „i’m ok, i’m fine i w ogóle wszystko jest great”. Co ciekawe, te grzecznościowe zapytania jak się mam, są…miłe. Na dodatek kilku osobom udało się wysłuchać odpowiedzi ;). Obcy ludzie się do mnie uśmiechają, przez co czuję się jak kompletny czubek. Albo raczej gbur, bo jednak nie mam w zwyczaju obdarowywania moim pięknym uśmiechem byle kogo, tylko dlatego, że mnie mija na ulicy.

Jeszcze w Polsce najczęściej zadawanym mi pytaniem było czy kiedykolwiek byłam w Anglii. Otóż nie, nie byłam. I już teraz Wam powiem, że bardzo żałuję, bo to zdecydowanie moja estetyka.

PS Obszerniejsza relacja, okraszona wieloma zdjęciami, już niedługo. Niestety jeszcze mam problemy z internetem.

17 comments

  1. Ania 29 grudnia, 2014 at 13:09 Odpowiedz

    Widoki cudne! Najważniejsze żebyście byli szczęśliwi RAZEM.
    A w lataniu najbardziej wlasnie podnieca mnie przyspieszenie przy starcie. Mogłabym tak bez końca!

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.