DOM I PODRÓŻE

W te dwa miejsca nigdy nie zaglądaj!

Nie miała kasy. Czy to wstyd?

Ona jest już dorosła i od kilku lat wspina się w żółwim tempie po szczebelkach korpo kariery. Nie ma dzieci, wypasionego auta i domku na przedmieściach. Nie są jej potrzebne, ale marzy o wakacjach. Na wakacje razem z mężem odkłada przez cały rok. Wstyd?

Tak o jej decyzji mówią inni – z zasobniejszym portfelem i bez ograniczeń, które ona musi brać pod uwagę. Pewnie powinna się zamknąć w czterech ścianach i żyć po cichutku, zgodnie z wolą innych, obcych ludzi. Problem w tym, że oona i on od zawsze marzyli o podróżach. Wygląda na to, że dziś wakacje z niewielkim budżetem są powodem do internetowej szydery.

Powiedzieli jej, że nie muszą przecież wyjeżdżać daleko, bo w Boszkowie też jest fajnie. Pytali, jaki sens ma taki wyjazd? Powiem Ci jaki. Tego mnie nauczyli rodzice.

Pierwsza klasa SP 60 we Wrocławiu, wrzesień, rok 1994.

– Ręka w górę: kto był na wakacjach?
– Dobrze, a teraz niech się zgłoszą dzieci, które były za granicą.

Hę? A co to jest ta granica i czemu ktoś za nią jeździ? Wybacz, dla mnie nawet Czechy na początku lat 90. były abstrakcją. Owszem, Tata pracował u zachodnich sąsiadów i przywoził foldery parków rozrywki czy reklamy niemieckich biur podróży. Inny świat, niedostępny i bardzo odległy od naszej rzeczywistości.

1999 rok, pierwszy wyjazd do Chorwacji.

Pierwszą dalszą podróż rodzice zaplanowali na lipiec 1999 roku. Tak, nasz budżet był bardzo okrojony. Oprócz kasy, nie mieliśmy doświadczenia i pod namiot 1200 km od domu nie zabraliśmy prawie nic. Stolika, krzeseł, materaca do spania. I niczego nam nie brakowało, bo nie było też Internetu, w którym byle kto mógł nas ocenić.

SPRAWDŹ – TANI NOCLEG WE WŁOSZECH

Rodzice nauczyli mnie, że nie można rezygować z marzeń, tylko trzeba po nie sięgać pomimo trudności. Naszym marzeniem był wyjazd do Chorwacji. Nie jedliśmy w restauracjach, nie nocowaliśmy w apartamencie i nie korzystaliśmy z płatnych atrakcji, ale na przestrzeni kilku lat zwiedziliśmy całe wybrzeże Chorwacji – od Rijeki do Kupari, uczyliśmy się języka, poznaliśmy kilka wspaniałych osób, spędzaliśmy wspólnie czas. To były najcudowniejsze wakacje na świecie i do tej pory jestem rodzicom wdzięczna za tę lekcję. Teraz mogę uczyć innych.

Powiem Ci jak jest.

A jest tak, że chociaż mamy rok 2019 wciąż wielu osób nie stać na wakacje bez zmartwień, a dodatkowo muszą użerać się z grupą, która dała sobie prawo oceniania innych bez cienia refleksji. Ona z pierwszego akapitu istnieje naprawdę i na jednej z grup zapytała, czy może do walizki zabrać ze sobą prowiant na kilka dni na śniadania i kolacje, bo wynajęła mieszkanie na wsi z jednym maleńkim sklepikiem.

Dla większości komentujących zabranie ze sobą czegoś do jedzenia było niedorzeczne! Przecież wiadomo, że każdego Polaka stać na to, żeby stołować się 4 razy dziennie w restauracji. No i logiczne, że wszyscy podróżują właśnie dla doznań kulinarnych. Padły też wypowiedzi, że jeśli ktoś nie lubi pizzy i makaronu, powinien zmienić kierunek podróży. Serio? To może alergików zamkniemy w klatkach, bo oni wszędzie mają przesrane…

Ale nie to jest najgorsze!

Najgorsze było wywoływanie w pytającej poczucia wstydu. Dziewczyna czuła potrzebę tłumaczenia się (!) obcym ludziom (!) w Internecie (!). Czujesz, że coś tu jest nie tak? Bo moim zdaniem to cholernie śmierdzi! Śmierdzi mi to podziałem, hipokryzją, lepszym i gorszym sortem. Śmierdzi mi to ludźmi, z którymi nie chcę mieć do czynienia. Śmierdzi chęcią wywyższenia się.

Tymczasem nie powinno Cię interesować dlaczego ktoś pakuje kiełbasę do walizki. Nie masz prawa wypominać komuś oszczędzania na knajpach. Nie powinnaś, bo ile ludzi – tyle historii. Są miejsca, w które nie powinnaś nigdy zaglądać innej osobie, a wśród nich łóżko i portfel.

3 comments

  1. Lila 31 lipca, 2019 at 08:09 Odpowiedz

    No niby tak… Można się obruszyć, że są tacy, którzy w ten sposób komentują, pewnie, nie zagląda się… A sposób komentowania świadczy, o tym, że komentujący smigaja na innym poziomie rozumowania i nie mam tu na myśli NIC LEPSZEGO Mnie jednak zastanawia fakt postawienia tego pytania z innej strony – jadę do Włoch, ok, chwilowo prawdopodobnie najdroższy kraj w Europie do ” turystowania”, nie lecę ✈️więc nie jestem ograniczona, jedynie budżet mam ograniczony, zamieszkam w wynajętym mieszkanku, więc… pakuję a tam kabanosy, dzemiki, kawa, śmietanki, zupki w tytkach, batoniki Müsli, orzeszki, porcje obiadowe np. zapakowane próżniowe i… basta. Dlaczego ktoś o to pyta, ja się mogę zapytać i też to wysmiać, ale tego nie robię, tylko się dziwię, dlaczego ktoś się o to pyta

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.