W nowym roku naprawię tę jedną rzecz.
Fuck you 2016! Byłeś całkiem fajnym kumplem, ale nie sprawdziłeś się jako mój przyjaciel. Podkładałeś mi pod nogi kłody większe niż do tej pory, a ja nie będąc Ci dłużna, zaczęłam wycinkę lasu pod fundamenty twojego następcy. Nie spełniłam ani jednego swojego zamierzenia na ten rok, bo nie miałam żadnego i już więcej nie popełnię tego błędu. Będę kroczyć do celu, jak galera do przystani. A za rok znów zrobię podsumowanie wszystkiego, co mogłam zrobić lepiej.
Kilka plusów jednak było.
Nie wiem czy wiesz, ale w grudniu, całkiem niedawno, ten blog znalazł się w Rankingu Najbardziej Wpływowych Blogerów 2016 Roku jako „Nadzieja blogosfery”. Możesz się zatem czuć wyjątkowo, że tu jesteś, bo wcale nie tak łatwo wspiąć się u Jasona po szczebelkach rankingu. Cieszy mnie to wyróżnienie i motywuje do dalszej pracy, a jednocześnie przyznaję, że nie zmieniło w żaden sposób mojego nastawienia do bloga i mojej pracy na nim.
A skoro o pracy mowa, wróciłam do rozwijania marki PAPAPA Kidswear, o której wspominałam tu dwa lata temu, tuż przed wyjazdem do Anglii. I to też jest pozytywny akcent 2016 roku, ponieważ szycie dziecięcych ubrań daje mi dużo satysfakcji i sprawia ogromną przyjemność. W połączeniu z blogowaniem, spokojnie mogę to nazwać pracą marzeń – mówi się, że jeśli robimy to, co kochamy, nigdy nie pracujemy i tak właśnie się teraz czuję!
Na nowo odkryłam macierzyństwo. Nie tylko dzięki temu, że Nikodem dorasta i jest rezolutnym rocznym chłopcem, dając nam co chwilę powody do radości. Starszak uczęszcza do przedszkola, a ja już wiem co to znaczy przekazać na pewien czas jakąś część odpowiedzialności za dziecko innej osobie. Poznałam jakie to uczucie, kiedy maluch z miłością opowiada o pani, która się nim zajmuje i po raz pierwszy ociera łzę, że zostaje bez mamy.
Oprócz tego na początku 2016 roku byliśmy w Polsce <3, a koniec roku spędziliśmy z moimi rodzicami, dzięki którym mieliśmy prawdziwe, rodzinne i przyjemne święta Bożego Narodzenia.
A co złego?
Tego nie warto pamiętać i zawsze patrzeć do przodu. Jestem ostatnią osobą mogącą przeprowadzić psychoanalizę mijającego roku. Były w nim momenty, które chcę zapamiętać do końca życia i takie, które warte są jedynie zapomnienia. Niech zatem tak zostanie.
Postanowienia na 2017 rok.
Kochać mocno.
Pracować ciężko.
Podróżować daleko.
Głęboko wierzę, że połączenie tych trzech elementów da mi coś w rodzaju kontroli nad tym, co się ze mną dzieje. Ale wiem, że takie ogólniki nie zaspokoją twojej ciekawości, więc wymienię kilka, na realizację których daję sobie maksymalnie dwa lata i parę takich, na które (aż w to nie wierzę!) zwyczajnie nie miałam czasu choć są to najzwyklejsze rzeczy na świecie:
1. Odwiedzić Wrocław i ulubioną Ok Wine Bar . Polecam ich krewetki, pierś z kaczki i przepiórkę, której aktualnie nie widzę w menu.
2. Marzę o podróży do Kambodży, a konkretnie pod palmę z drinkiem w łapie do The One Resort. Jestem absolutnie zakochana w tym miejscu i prędzej czy później moja noga zatopi się w białym piasku, a tyłek zmoczy w hotelowym basenie. I mama mi świadkiem, ktoś będzie musiał mnie wachlować liściem palmowym czy innego bananowca, bo inaczej to nie będą wakacje. Czy już wspominałam, że chcemy tam lecieć…bez dzieci? Możesz nam przypiąć hasztag #źlirodzice.
3. Chcę w końcu zacząć regularnie kręcić filmiki/vlogi albo relacje live. Zabieram się do tego jak pies do jeża z bardzo prostego powodu – chciałabym zrobić to dobrze. Możesz być niemal pewna, że jak już skończę, to wyjdzie jak zawsze :v, ale przecież najważniejsze jest wykonanie pierwszego kroku! Tym krokiem jest postanowienie, potem już będzie z górki.
4. Chcę czytać na maksa i nadrobić zaległości. Zawsze byłam molem książkowym, który chowa się pod kołdrą z latareczką i czyta, bo nie może się za diabła oderwać od wartkiej akcji. Marzenia o napisaniu własnej książki lądują raz po raz w szufladzie, razem z zapisanymi kartkami. Nie wiem czy wiecie, ale na to trzeba mieć czas! Na szczęście czytanie jest znacznie prostsze i to jemu poświęcę dużo czasu w nadchodzącym roku.
5. Będę dla siebie cholernie dobra i łaskawa. Będę sobie wybaczała błędy, jadła tylko smaczne rzeczy i nie pożałuję samej sobie kostki czekolady raz dziennie (albo kilka razy, jestem realistką). Postaram się jak najmniej bać życia, a jak najwięcej z niego korzystać. I w końcu wklepię sobie w tyłek ten krem, który kupiłam dwa miesiące temu!
6. Nareszcie zwiedzę kawałek Anglii. Jeszcze (z naciskiem na JESZCZE, ale może za jakiś czas) nie wracamy do Polski, a skoro już tu jesteśmy, chciałabym pozwiedzać i zobaczyć kawałek kraju, w którym żyję i który powoli staje się naszym drugim domem.
7. A może by tak…? No nie, jednak nie!
I kurde, spełnię to wszystko, zaklepane i moje! Kambodża, Anglia i cały świat. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki.
Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku
– Lao-tzu
Powodzenia w realizacji planów na nowy rok! Ja w tym roku też postanowiłam zrobić plany. Zawiesiłam wszelkie listy na 2016, bo miałam jeden cel – urodzić córkę i ogarnąć początki macierzyństwa. Teraz jednak czas wrócić do rzeczywistości, bo bez planów jednak ciężko osiąga się cele 🙂
O, dokładnie! Bez planow cele troche sie gubią i zacierają 🙂
I dobrze 🙂 I pięknie 🙂 2016 jak każdy miniony rok niósł ze sobą i szczęście, i pech. I tak jak trafnie napisałaś, trzeba zatrzymać w głowie najlepsze kadry, a resztę puścić w niepamięć. Happy new year!
Wzajemnie <3
Trzymam kciuki żeby wszystko udało się zrealizować :), piękne zdjęcia.