W czasie deszczu dzieci się nudzą?
Hu hu ha! Hu hu ha! Nasza zima zła! A przed zimą deszcz i plucha, każdy w rękawice chucha! Nie jestem wcale przekonana do tego, że w czasie deszczu dzieci się nudzą. Ba, wręcz przeciwnie!
Jakże się cieszę, że…. nie jest taka piękna w tym roku! Śnieg skrzypiący pod nogami uwielbiam. Przez jakiś tydzień. Potem poproszę o dużą dawkę słońca. Raz-dwa: sanki, kulig, mróz, czerwony nos i basta! Tyle mi wystarczy do szczęścia.
Budzik musi zaliczyć sanki w tym roku, nie darujemy mu. Jeśli nie będzie śniegu? Wyczarujemy! Nie będzie mrozu? Załatwimy! Mówią, że tylko zdrowia nie da się kupić (jak wychodzę z apteki mam wątpliwości czy to aby prawdziwe). Niech jednak pośmiga na tych sankach kilka dni i potem będą na niego czekać do kolejnej zimy.
Tymczasem gdy na dworze jest wichura z ulewą, -30 stopni (rok temu, brrr) i przygnębiające ciemności, zostajemy w domu i cieszymy się sobą. Pomysłów na zabawy nam nie brakuje dlatego pokażemy Wam kilka z nich. Nic szczególnego, ale może sprawić radochę dziecku….i nie tylko. Lubię wszystko to, co przypomina mi moje dzieciństwo.
1. Ciemno – jasno.
Chowamy się z Budzikiem pod kołdrą albo kocem. Wtedy mówimy szeptem, bo Budzik obecnie trenuje ten sposób gaworzenia. Łapię za nosek albo rączkę. Maluch jest zaskoczony, bo w ciemności nie widzi że mama coś kombinuje. Łowię więc części ciała i je nazywam. Potem nagle BUCH! Odkrywamy kołdrę, śmiejemy się głośno, w końcu jest jasno!
Wiem, wiem. Zabawa wydaje się dość prymitywna (ulepszona wersja „nie ma mamy” chowającej się za pieluszką) ale zajmuje nas na 15-20 minut. Fajna zwłaszcza rano kiedy nie jestem dość przytomna, żeby wstać a Budzik wystarczająco rozbrykany żeby taka zabawa go zajęła.
2. Odgłosy.
Najczęściej wydawanymi przez rodziców odgłosami są hau-hau, miaaaau, muu i inne tego typu. Czy świat odgłosów dotyczy tylko zwierząt? Nie! Naśladować można wszystko. Tupać nogami, klaskać, szeleścić na przemian papierem, folią i tkaniną. Możemy poudawać pralkę lub odkurzacz, samochód, stukać klockiem w różne przedmioty. Dźwięki to ta dziedzina, która daje wręcz nieograniczone możliwości, wystarczy odrobina wyobraźni. Po co zabawki edukacyjne skoro samemu można zaśpiewać do re mi ?
Zarówno wieś jak i miasto to raj dla fanów dźwiękonaśladownictwa.
Mamo, ale fajnie naśladujesz tętent konia!
3. Burzymy wieżę!
To od niemal dwóch tygodni ulubione zajęcie Budzika. Zajmuje nas na dobre dwie godziny. Każda konstrukcja jest do zniszczenia! Mama buduje skomplikowane wieżowce (wszak jest po uczelni technicznej) a Budzik nie zawsze czeka na odbiór budynku.
Ten czerwony klocek wcale nie lewituje. Budzik jest w trakcie akcji!
Lola chętnie się przyłącza do zabawy.
4. Teatr cieni.
Pamiętacie tę zabawę z dzieciństwa? Zawsze lubiłam siadać przed ścianą i układać dłonie tak, że pojawiał się na niej raz króliczek, raz krokodyl a raz wąż. Budzik jest jeszcze malutki i z zaciekawieniem obserwuje ale za jakiś czas z pomocą jego małych rączek wyczarujemy przedmioty i zwierzęta.
5. Zapachy.
Chyba już zauważyliście, że moje propozycje zabaw dotyczą różnych zmysłów? Słuch, wzrok, dotyk. Wrażeń smakowych dostarczają posiłki w ciągu dnia. Są jednak rzeczy, których jeść jeszcze nie wolno ale powąchać? Dlaczego nie? (Przyznaję, Budzika poczęstowałam mandarynką, co to za przyjemność lizać lizaka przez szybę?)
Co tam mandarynka, tam są ciekawsze rzeczy….
Do treningu powonienia nada się cebula, ogórek kiszony, ziemniak lub nać pietruszki. Wszystko co ma jakikolwiek zapach. Żeby się dziecię nie zraziło, proponuję się ograniczyć do rzeczy jadalnych albo takich, z którymi dziecko ma częsty kontakt.
Koniec końców i tak lądujemy przy samochodach…
Wiele osób narzeka, że zabawki są drogie. Albo mają dość plastikowego badziewia. Prawda jest taka, że ograniczają nas nie zabawki tylko własna wyobraźnia. Jeśli popuścimy wodze fantazji, zapewnimy dziecku mnóstwo nowych doznań. Pozwólmy, żeby samo decydowało czego dotknąć, co powąchać, w którą stroną patrzeć. Nie denerwujmy się kiedy coś zburzy, zniszczy, podrze. Musi się samo dowiedzieć jak działają pewne mechanizmy. Jeśli będziemy dziecko prowadzić za rączkę, może odbierzemy mu coś cennego? A jeśli maluch ma w nosie nasz teatrzyk cieni? Niech się bawi czym chce. My też możemy być przez chwilę dziećmi. Może wtedy łatwiej będzie nam zrozumieć nasze pociechy.
Mój syn nie może się doczekać śniegu i sanek. Marzy o tym od miesiąca i już nawet traci chyba nadzieję. A deszcz lubi, albo raczej kałuże lubi. Co do samo nauki. Ogromną frajdę sprawiało mi jak Kacper próbował odkryć jak działa kalejdoskop, chwile się pomęczył ale w końcu załapał, a potem ogromnie się cieszył:).
Jak byłam w wieku Twojego syna też czekałam na śnieg 🙂 i ze względu na swojego czekam ale tylko dlatego. Póki co cieszę się, że prawie nie musimy ogrzewać domu ;). Z drugiej strony wolę mróz i śnieg niż chlapę.
Będziemy musieli pomyśleć o kalejdoskopie!
Ja zimę uwielbiam! Jak tylko słupek rtęci pokazuje temperaturę poniżej zera, to zaczynam głęboko oddychać – jest świeżo, czysto, rześko… Żałuję, że w tym roku ma być łagodna zima – kocham siarczysty mróz, możliwość otulania się wełną od stóp do głów, spacery po skrzypiącym śniegu, a potem smak gorącej herbaty z miodem i cytryną.
Dzięki za propozycje zabaw – chowanie się pod namiotem kołdry uwielbiamy, jest przy tym tyle radości, ale nie wpadłam na to, żeby łapać synka za różne części ciała i potem je nazywać – super! Teatru cieni też jeszcze nie praktykowaliśmy.
A Budzik nie bierze mandarynki do buzi? Nasz od razu by się dobrał, a potem płakał wniebogłosy, że mama zabiera.
Synek na pierwszym zdjęciu – słodziak, prześliczny jest 🙂 (chyba jeszcze nie pisałam, że mąż zawsze podziwia Twojego synka na zdjęciach? W sumie tylko o swoim i Twoim synku zawsze mówi: „Jaki on ładny!”).
Ojej bardzo mi milo 🙂 ja jestem nieobiektywna.
Jestesmy zdecydowanie wiosnolubni bo i upału nie znosimy. Aspekty zimy o których piszesz też doceniam i lubię ale jednak nie przez pół roku (patrz: poprzednia zima). Budzik dziękuje za komplementy, na pewno by się zaczerwienił ale śpi. :).
Zapomnialam napisac – od jakiegos czasu nie pakuje wszystkiego do buzi więc można w porę. zareagować .
Ja tam też za zimą nie przepadam także bardzo mnie cieszy to co napisała Mamunia – że w tym roku ma być łagodna zima 😀
Buziaki dla ślicznego Antosia 🙂
tak ja tez Natana poczestowalam mandarynka i nic mu nie jest 🙂 i ta zabawa klockami (mama budowlaniec to wie jak to zrobic :)) i oczywiscie burzenie czasami nawet 2 klockow na siebie ni pozwoli polozyc haha a jak widzi cienie na scianie to sie zastanawia skad one sie biora 🙂