DZIECI I RODZINA

VBAC – poród siłami natury po cesarskim cięciu.

vbac

Ten wpis musiał się tu pojawić, nie było innej opcji. Przede wszystkim dlatego, że sama nie znam osoby, która urodziła siłami natury po cesarskim cięciu (VBAC). Cóż, sama myślałam, że to niemożliwe, dlatego bardzo mocno przeżyłam poród numer jeden, który odbył się przez cesarskie cięcie (tak, tak, to też jest poród!).

Mogłabym zapytać w tytule co lepsze: cc czy poród siłami natury, ale to co najmniej tak, jakbym zapytała czy lepsze jest ucięcie sobie lewej czy prawej dłoni. VBAC natomiast jest przeżyciem szczególnym i wyjątkowym pod każdym względem.

Cesarka to długie dochodzenie do siebie, opóźnienie aktywności fizycznej – obecnie zaleca się około 6 miesięcy wstrzemięźliwości od aktywności fizycznej, pewne ograniczenia (np.przy kichaniu albo kaszlu), inna pozycja do karmienia. Ja karmiłam głównie w pozycji spod pachy, bo nie było opcji położenia dziecka na sobie. Z cc wiąże się też zazwyczaj trochę dłuższy okres pobytu w szpitalu aczkolwiek ciężko tu się wypowiadać, bo w Anglii wyszliśmy ze szpitala na drugi dzień po porodzie pomimo mojej słabszej kondycji i żółtaczki u młodszego, panie po cesarkach wychodziły równo ze mną lub zostawały dzień dłużej. Do tego okres pomiędzy tą i ewentualną kolejną ciążą i ilość ciąż, które mogą być zakończone cesarką.

Poród vbac (czyli sn po cc) to stałe podłączenie do KTG i kontrola blizny po cesarce podczas porodu. Oprócz tego brak możliwości porodu domowego, w grę wchodzi tylko i wyłącznie szpital. Taki poród, pomimo że drugi, może trwać tak długo, jakbyśmy nigdy wcześniej nie rodziły. Moja cesarka była wykonywana „na zimno”, ciało nie zapamiętało ani jednego skurczu. W moim przypadku poród siłami natury VBAC trwał 34h. Dobrze czytasz. 34 h!

VBAC to także stała kontrola lekarska podczas ciąży. Przynajmniej raz w miesiącu byłam pytana czy na pewno jestem zdecydowana, podpisywałam tonę dokumentów, sprawdzałam czy dam radę w razie komplikacji sprawnie się poruszać, zapewniałam o swojej decyzji i jej przyczynach. Nigdy nie byłam specjalnie zachęcana ani zniechęcana do tej opcji. Cieszę się, że rodziłam w Anglii, bo w Polsce chyba wciąż pierwsze cc jest wskazaniem do kolejnego. Miałam też wybór, w planie porodu zaznaczone że w każdej chwili mogę się zdecydować na cesarskie cięcie jeśli będzie taka możliwość.

Zaleta obu porodów.

Niezaprzeczalną zaletą obu porodów jest…dziecko! Zaskoczyłam cię? Nie sądzę 😉 przecież wiadomo, że nie rodzi się dla przyjemności a dla efektu, jakim jest wydanie na świat potomka. Wiecie, ja się bardzo napaliłam na sn. Tak bardzo, że nie straszne mi były opowieści koleżanek pt.”a tej to blizna się rozeszła, a tamta to miała komplikacje, a Izka to w ogóle stwierdziła że cesarka to cud miód i głupia, że się nie zdecydowała po raz drugi”. Nie mam 13 lat, wiem jak wygladają porody, co ze sobą niosą i mimo to chciałam spróbować. Oczywiście, w trakcie klęłam bo ile można i dlaczego akurat ja tak długo. Poza tym blizna zaczęła mocno boleć i widmo drugiej cesarki nade mną zawisło, ale trafiłam na cudowną położną, która wiedziała co ma robić.

Czy warto zdecydować się na VBAC?

Jeśli tylko zależy Ci na porodzie naturalnym – zdecydowanie warto. To zupełnie inne doświadczenie, które pokazuje jak dużo wysiłku potrzeba, by wydać dziecko na świat. Warto, bo naprawdę przy tym porodzie czułam wyrzut endorfin, oksytocyny i wszystkich tych związków, które sprawiają, że szybko zapominamy o bólu. Na pewno znasz swoje możliwości, próg bólu i wiesz czy chcesz urodzić dziecko siłami natury. Otwarcie przyznaję, że doświadczenie tego było moim marzeniem, teraz już spełnionym.

Jakie jeszcze są różnice?

Na pewno nie wszystkie mamy będą miały podobnie, ale ja po nieplanowanej cesarce miałam nie tylko wyrzuty sumienia, ale i potężny baby blues. Udało mi się tego uniknąć przy drugim maluchu. Co prawda doszły w zamian kłopoty zdrowotne i co dwa dni jeździliśmy z młodym do szpitala, ale udało się wszystko zostawić już za nami.

Co lepsze? Najlepiej to by było, żeby cudowne anioły przyniosły noworodka bez tego całego wysiłku, bólu i krzyku. Chociaż, czy wtedy by było tak samo? Przecież nie bez przyczyny mówi się o cudzie narodzin. Każdych narodzin, niezależnie od tego czy dziecko wyskoczyło tą czy tamtą drogą. Dla mnie dużo lepszy był poród siłami natury, ale dla Ciebie nie musi tak być.

 

Miło mi, że tu jesteś! Jeśli podobał Ci się ten wpis, zostań ze mną na dłużej:

  • polub fanpage SIMPLYANNA TUTAJ
  • zajrzyj na mój INSTAGRAM TUTAJ
  • udostępnij ten wpis dalej

14 comments

  1. Iza D- www.nietylkorozowo.pl 13 maja, 2016 at 16:51 Odpowiedz

    Ja w grudniu przeżyłam swój vbac. W Polsce, do tego niewielkim szpitalu powiatowym. Pierwszy poród zaczął się naturalnie, a skończył cc przez obwiniętą pępowinę, ratowali mi dziecko. Drugi zaczął się o 2.30 nagłym odejściem wód (bez skurczy początkowo), a o 7.30 synek był już ze mną 😉 ekspresowo. Wolę sn niż cc 😉
    Gratuluję udanego vbacu i zapraszam do mnie- gdzieś na początku roku opisywałam mój 😉

  2. Marta / Pani Poczytalna 13 maja, 2016 at 17:25 Odpowiedz

    Ciekawe. Właśnie zastanawialam się ostatnio, jak to w praktyce z tym VBAC jest. Moja przyjaciółka po pierwszej cesarce w małej mieścinie miała niejako z automatu dwie kolejne cesarki, lekarz niespecjalnie był skłonny do sn, założył, że będą cesarki i już. Sama nie mam doświadczeń w tej materii, dwukrotnie rodziłam sn i gdy rozmawiamy o porodach i połogach, mimo że obie doświadczone, mamy kompletnie nie kompatybilne doświadczenia. Nie da się tego porównać po prostu

  3. przepisowa mama 13 maja, 2016 at 23:53 Odpowiedz

    Fajnie, że mimo tych 34 h i stałego podłączenia do KTG udało Ci się urodzić tak, jak chciałaś 🙂
    Moja przyjaciółka pierwsze dziecko urodziła przez cc (tętno dziecka spadało, więc nie było innej opcji), ale dwoje kolejnych już naturalnie. Co ciekawe, przy drugiej córeczce zdążyła przyjechać do szpitala, wypełnić dokumenty i po godzinie już miała dziecko po drugiej stronie brzuszka. Podobnie z kolejnym dzieckiem – bardzo szybki poród. Tak więc długi poród to nie reguła 😉

    • Anna Bartnik 14 maja, 2016 at 09:57 Odpowiedz

      Całe szczęście miałam ktg bezprzewodowe bo rodziłam w wodzie do pewnego momentu :). Inaczej jest to faktycznie ograniczające.

      A długi to pewnie, że nie reguła sądząc po tym ile razy moja położna komentowała ten poród do współpracowników :D:D:D.

      • przepisowa mama 14 maja, 2016 at 10:02 Odpowiedz

        Ja mam za sobą leżenie pod KTG plackiem przez 8h. Żeby było weselej, moja córeczka nie chciała jeszcze zobaczyć co jest po drugiej stronie brzuszka, a ja nie zgodziłam się na cc, więc to było takie leżenie „na darmo”. A sam poród (pierwszy w moim życiu) 2 tygodnie później trwał bardzo krótko, bo niewiele ponad godzinę 🙂
        Podziwiam, że wytrwałaś te 34 h 🙂 Naprawdę!
        I super, że napisałaś o VBAC, bo wciąż za mało się o tym u nas mówi. A skoro można i się da, to czemu kobiety, które chcą urodzić naturalnie, mają nie spróbować? 🙂

        • Anna Bartnik 14 maja, 2016 at 11:25 Odpowiedz

          Sama się nie spodziewałam, że się uda. Moją największą obawą była blizna – czy wytrzyma, czy będzie ok itd. 34h z zegarkiem w ręku (skurcze przez pierwsze 20h co 5 minut), za to parte trwały 15 minut i lubię mówić, że to dzięki herbatce z liści malin hahah.

          • przepisowa mama 14 maja, 2016 at 16:23 Odpowiedz

            🙂 Muszę sobie tą herbatkę z malin zapamiętać na tzw. wszelki wypadek 🙂
            Super, że dałaś radę i że blizna też wytrzymała!

  4. Angis 31 lipca, 2016 at 12:58 Odpowiedz

    Tak sobie czytam i mysle. Urodzilam jedno dziecko przez cc. I to dochodzenie do siebie nie bardzo mi lezy – otoz to chyba zalezy od kobiety. Synka urodzilam o 15stej, w nocy pierwszy raz wstalam przy aseluracji poloznej do toalety, mialam to szczesvie, ze cudna i doswiadczona polozna powiedziala mi: jak wstaniesz odrazu sie wyprostuj! Szew nie pusci! I miala racje 🙂 nastepnego dnia smigalam jak fryga! Bylam sama, z daleka od rodziny, a meza nie bylo na miejsvu – taka praca. Moze dzieki temu nie bylo rozczulania sie i pieszczenia. Musialam sama znosic wozek, sakowac dobytek, wyrobic dziecku papiery, bo ruzalismy na dalszy podboj swiata. Bolaca rana? Nie, nic mnie nie bolalo! 33 dni od cc wsiadlam z noworodkiem i dobytkiem, tym psem do samolotu.
    Jedna, jedyna rzecz mi przeszkadzala – jeszcze dlugie tygodnie po porodzie lalam do wanny malutko wody i klekalam w niej, bojac sie zanurzyc blizne. Jakas obsesja :)))

  5. Drop 8 marca, 2017 at 20:21 Odpowiedz

    U mnie 2 cc, w tym samym szpitalu (warunki w jednym i drugim przypadku bardzo dobre, więc nie ma mowy o tym, że coś z zewnątrz wpłynęło negatywnie na odczucia), a mimo to drugi poród też wspominam o niebo lepiej niż pierwszy. Byłam dużo sprawniejsza, szybciej doszłam do siebie, w czasie połogu było mi też lżej psychicznie. Myślę, że duże znaczenie miało tu po prostu doświadczenie. Drugie dziecko to już nie taka rewolucja jak pierwsze, wiedziałam dokładnie na co się nastawiać, no i – chcąc nie chcąc – trzeba było się podwójnie spiąć, bo obowiązki też podwójne 😉

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.