Tropikalne wnętrza, czyli o tym jak oswajam wnętrzarskiego tygrysa.

Dobra, przyznaję. Jestem podatna na niektóre trendy jak na działanie reklam lodów i batoników. Łykam, ale tylko to, co mi się faktycznie podoba, nie tylko dlatego, że jest „modne”. Niektórych rzeczy próbuję, po czym okazuje się, że nie dla mnie – dokładnie tak było z popularnym wzorem marokańskiej koniczyny. Na szczęście mam ją tylko na dwóch poduszkach. Ale teraz przepadłam całkowicie, bo w końcu znalazłam coś, co naprawdę lubię i łączy ze sobą wszystko, czego ja połączyć nie umiałam. Tropikalne wnętrza!
Kiedyś nie mogłam się zdecydować czy bliżej mi do Skandynawii czy może raczej angielskiej wsi połączonej z prowansalską nutą. I tak w monochromatycznych sypialniach walały mi się wiklinowe koszyczki wypełnione lawendą, na suficie wisiał powyginany żyrandol z 1000 lampek, a w salonie stanęły bardzo proste w formie witryny od Szweda. Coś zawsze mi nie grało i nie czułam flow w swoim własnym domu! Do teraz.
Na pierwszy ogień poszła nasza sypialnia w UK, którą powoli ale konsekwentnie zmieniam. Pokazywałam już sypialniane inspiracje (TUTAJ) i trochę od tego czasu się zmieniło, choć pewne elementy pozostały. Do wnętrz wprowadzam rośliny (do tej pory ich nie cierpiałam!), polubiłam się z zielonym kolorem i marzę o zasłonach w liście bananowca, ale jeszcze nie znalazłam takich o odpowiednim odcieniu. W rogu sypialni stanie bambusowe krzesło (kocham bambus!), na ścianie florystyczne obrazki i pościel w kolorze czystego lnu.
Ma być lekko i naturalnie. Zastanawiam się przy okazji nad sypialnią w Polsce. Daje większe pole do popisu (nie ma wykładziny, jest jaśniutka podłoga) i kiedy przyjdzie czas, mam nadzieję pozostać przy tym tropikalnym klimacie.
Tropikalne wnętrza, czyli co?
Właściwie wymyśliłam sobie to określenie na własne potrzeby, ale mówiąc „tropikane” mam na myśli elementy wykonane z bambusa (krzesło/stolik/stojak na gazety/kosz) + żywe rośliny (niekoniecznie palmy) + naturalne materiały (len, bawełna) + biel.
A teraz zobaczcie jak to się robi!
Niektóre z inspiracji podobają mi się bardziej, inne mniej, ale w większości są właśnie tym, o co mi chodzi.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, zostań ze mną na dłużej!
POLUB FANPAGE SIMPLYANNA
WSKAKUJ DO MNIE NA INSTAGRAM
POLEĆ TEN WPIS ZNAJOMYM UDOSTĘPNIJ
Mega! Ja ostatnio też rozmarzonym okiem zerkam na takie wnętrza, ale póki co mogę sobie co najwyżej pościel w monsterę zanabyć 😉 Swoją drogą dopiero teraz zauważyłam, jak ładnie się to zgrywa z granatem. No ale do tego to już trzeba mieć naprawdę jasne pomieszczenie 🙂