DZIECI I RODZINA

Sukces? Sukcesem dla mnie było przeżyć ostatnie miesiące.

Kwiecień? Nie, to już maj. Mniej mnie dla Was, bo więcej dla siebie samej. Nie będę się tłumaczyć, ale chciałabym wyjaśnić. Może jeszcze nie odkryłaś tego, co ja.

Czas dla siebie

Rok zaczął się dla mnie bardzo intensywnie i nie oszczędzał naszej rodziny. Dzieciaki chorowały jeden przez drugiego, nie mam pojęcia kiedy minął luty, a marzec był na tak dużych obrotach, że kompletnie przepłynął mi między palcami. Wtedy wydawało mi się, że w kwietniu dam czadu – to będzie mój miesiąc! Zaczęłam nawet zgrabnie, z wieloma pomysłami i wielką motywacją.

Problem w tym, że organizm odmówił mi posłuszeństwa. Znasz to? Z dnia na dzień nie jesteś w stanie normalnie funkcjonować. Proste czynności przeciągasz w nieskończoność, pranie się piętrzy, wszyscy chodzą niezadowoleni. Siadałam przed komputerem i jedyne, do czego byłam zdolna, to scrollowanie fejsbunia. Dosłownie. Nie byłam w stanie napisać ani jednego sensownego słowa.

Przygniotło mnie wszystko. Statystyki, chociaż wcale nie były najgorsze. Brak postępu, spadek motywacji i nastroju. Może Ty tego nie przeszłaś, ale ja dokładnie wiedziałam, co stanie się za chwilę. Zresztą sama przeczytaj TEN wpis. Najzabawniejsze jest, że sama tego nie zauważyłam, po prostu umysł sam postanowił sobie zrobić przerwę od życia w social mediach.

Mniej więcej w tym samym czasie życie toczyło się w swoim rytmie i tylko sobie znanym kierunku.

Moje sukcesy mogą być dla Ciebie małe, ale są moje.

Im więcej sukcesów odnosiły moje znajome – ze studiów, blogerki, sąsiadki – tym mniejsza się sama sobie wydawałam. Pamiętam, żeby nie porównywać się do innych. Pamiętam, że trzeba zapierdalać jak samochodzik i nie tracić czasu na rozmyślanie co by było gdyby, ale jednocześnie coś mnie powstrzymuje przed działaniem, choć moje pomysły wydają mi się trafione w dychę. Więc może czas najwyższy podzielić się swoimi sukcesami?

Moja wypowiedź dotycząca emigracji pojawiła się w wydaniu specjalnym Newsweeka. Serio, jestem dumna. Dostałam zaproszenie do wystąpienia w roli prelegenta na szkoleniu dla kadr instytucji kultury w ramach akcji #muzealniaki. I wystąpię! Nie mogę się doczekać!

Przyjęłam propozycję marki Veolia i zostałam jej ambasadorką. A do tego razem z Eweliną Żygadło, właścicielką Milejowego Pola – naturalnego gospodarstwa na Dolnym Śląsku, już we wrześniu organizujemy warsztaty kulinarno-ekologiczne dla dolnośląskich blogerów pt. „Warzywa na warsztat”. To dla mnie duże wyzwanie, ale bardzo się cieszę, że mogę podzielić się z Wami tą informacją.

Jeszcze w tym roku chcę zrealizować piękny projekt, w którym pomoże mi siostra – plastyczka, malarka, architekt krajobrazu. Ciekawe czy zgadniecie co to będzie :).

Będę bardzo wdzięczna, jeśli polubisz, skomentujesz, a najlepiej puścisz dalej w eter ten wpis:

2 comments

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.