DZIECI I RODZINA

Reklama Allegro, czyli o tym jak nie powinna wyglądać relacja mama-dziecko.

Jedni mówią, że to wyciskacz łez. Inni krytykują ten film za pokazanie matki, która nie potrafi się komunikować z córką i jak głupia szyje dniami i nocami co raz to nowe stroje na bal, a dziewczynka… Zresztą sama zobacz:

Wszyscy pamiętamy poprzednią reklamę serwisu aukcyjnego o dziadku uczącym się języka angielskiego, żeby móc bezproblemowo porozumieć się z wnuczką. Tu miało być podobnie: wzruszać, zastanowić, przekazać coś wartościowego. Wyszło dobrze czy jak zawsze? Pomyślałam, że jako mama i córka, która niejeden bal ma za sobą, mogę coś na ten temat powiedzieć.

Zacznijmy od tego, że do reklamy wypadałoby podejść…Z dystansem! Nie brać dosłownie wszystkiego, co jest w niej pokazane. Gdzieś przeczytałam, że spot wygląda tak, jakby obie bohaterki nie potrafiły ze sobą rozmawiać. Matka niepotrzebnie zaharowuje się, żeby uszczęśliwić rozkapryszoną córkę, która z kolei nie powiedziała, że chce na balu przebierańców przez chwilę zostać swoją mamą.

Przez CHWILĘ! Tak samo, jak na czas balu zostajemy księżniczkami, batmanami, bananami, wróżkami, goblinami i gniazdami bocianów. Niepotrzebne jest szukanie drugiego dna typu brak zainteresowań dziecka, skoro w tak ważnym (z dziecięcego punktu widzenia) dniu chce być zwykłą mamą. Może nie wszyscy sobie zdają z tego sprawę, ale mamy dla swoich córek bardzo często są superbohaterkami, znacznie ważniejszymi i godniejszymi naśladowania niż jakakolwiek bajkowa postać. Tak naprawdę niejedna mama jest cichą bohaterką własnego zacisza domowego, ale co tam. Lepiej się przyczepić.

Czy matka się poświęca? Mogłaby przecież książkę poczytać, film jakiś zobaczyć, z przyjaciółką na kawę się umówić. A ona, jak ta cierpiętnica odkurzyła starą maszynę i próbuje wyprodukować coś, co zachwyci dziecko, a i Ciebie złapie na łezce. Bo to przecież takie straszne, że potrzebę dziecka matka próbuje zaspokoić kosztem swoich. A czymże innym jest macierzyństwo? Dlaczego na podstawie jednej reklamy próbujemy sobie obraz każdego innego dnia zwizualizować? Dlaczego ktoś pisze, że ta matka głupia jest, bo gówniara jej potem na głowę wejdzie? Nosz kurwa! Bal przebierańców jest raz w roku i jeśli CHCE, to może tych strojów uszyć i ze sto! Bo tak chce! Bo może! Bo takie macierzyństwo, które ktoś inny nazwie głupotą, albo zatraceniem, albo poświęceniem, albo masakrą, jej się podoba po prostu, tak postanowiła. Czy naprawdę wszystko trzeba przyrównywać do własnego trybu życia i podejścia do różnych kwestii?

Czy to, że w czasie reklamy nie słyszymy rozmów matki i córki upoważnia nas do tego, żeby sądzić, że ta matka próbuje młodej wyczarować coś fajnego, a tamta jest po prostu niezadowolona? W takim razie wystarczy pizdnąć wszystkim, kupić gotowe i z głowy. Tak zresztą było, ale młode zobaczyło taki sam strój u innej dziewczynko. Z drugiej strony: może one właśnie rozmawiają? Czasem mój syn na śniadanie życzy sobie zjeść racuchy. No to robię mu te racuchy,  on po jednym kęsie stwierdza, że wolałby kanapkę z szynką i serem. Ok, robię kanapkę, a po położeniu mu jej przed nosem słyszę, że jajecznica byłaby super. Jeśli MAM CZAS  i MAM MOŻLIWOŚĆ oraz OCHOTĘ to robię mu te śniadania jedno po drugim. Jedzenia nie wyrzucam, nie marnotrawię i mogę sobie pozwolić na robienie czterdziestu siedmiu dań każdego dnia, kiedy mam taki kaprys.

Przyjmuję, że te stroje to analogia do życia z dziećmi. Rozumiem, że nie każdemu się chce, albo że wychował się w domu z twardą ręką i w swoim własnym też wprowadził rygor, czyli: nie pasuje ci, to uszyj sobie sam albo pójdziesz bez stroju. Ale litości, czy naprawdę tak to u ciebie wygląda? Nie sądzę :). Nie widzę absolutnie nic złego w fanaberiach dziecka, bo cytując Joasię z Matka jest tylko jedna „pozwalam mu na wszystko, czego chcę”. Czego JA CHCĘ.

Czy dziewczynka nie mogła od razu wydukać, że na bal chce być przebrana za swoją mamę? Spróbujmy analogicznie zapytać absolwenta ochrony środowiska, czy nie od razu wiedział, że lepiej niż w nauce o ściekach będzie się czuł na łódzkiej filmówce? Zapytajmy sprzedawczynię z Biedronki, dlaczego kończyła dwa kierunki studiów, czy nie mogła od razu usiąść na kasie? Zapytajmy osoby zmieniające profil zawodowy po czterdziestce z medycyny na scrapbooking, dlaczego nie zaczęły wyklejanek lata świetlne temu? BO NIE WIEDZIAŁY LUB NIE CZUŁY, ŻE TO JEST TO. I tyle. Nic więcej. Nic poza tym. Po co dodawać do tego teorie spiskowe? Czy to coś zmieni?

Reklama emocjonalna, z którą mamy do czynienia powinna spowodować dwie rzeczy: pierwszą jest wzbudzenie emocji. Jakichkolwiek. Możesz być wkurzona, wzruszona, szczęśliwa albo podniecona. Jest emocja-jest efekt. Drugą jest bezpośredni wpływ na twoje życie i przełożenie emocji na działanie, czyli krótko mówiąc, masz chcieć skorzystać z reklamowanego serwisu aukcyjnego. Żebyś jednak w ogóle cokolwiek zrobiła, ważne jest zachowanie punktu pierwszego. Czy tak było w tym wypadku? Jasne! Łzy mi nie poleciały, ale odebrałam całość pozytywnie. Spodobało mi się, że finalnie obie strony były zadowolone. Mama wzruszona marzeniem córki, córka zadowolona z oryginalnego na tle innych przebrania. A co mnie to interesuje czy ta matka szyła pozostałe stroje miesiącami? Miała pokazać dzieciakowi środowy palec czy co?

Jestem mamą, która szyłaby te stroje dla moich synów.

Jestem kobietą, która jako dziewczynka uwielbiała coroczne bale przebierańców.

Byłam dziewczynką, której mama nie miała wieczorami czasu na szycie.

 

 

 

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.