DZIECI I RODZINA

Pozwalam mu przegrywać. I płakać.

jak nauczyć dziecko przegrywać

Wyścig szczurów zaczyna się już od narodzin. Które szybciej rośnie, ładniej wygląda, lepiej przybiera na wadze. Niezdrowa rywalizacja wpajana do małych głów, dopiero uczących się otaczającego świata. Ponoć takie mamy czasy, że liczy się tylko ten, kto na szyczycie, ale często zapominamy jak trudną drogę musiał przejść, żeby tam się znaleźć. Dziękuję Mamo i Tato, dzięki Wam od najmłodszych lat wiedziałam, że nie zawsze się wygrywa, bo daliście mi starsze rodzeństwo, które zwycięstwa pragnęło co najmniej tak samo jak ja, ale nasze szanse były nierówne, a moje przegrane spektakularne. Zawsze chciałam wiedzieć, jak nauczyć dziecko przegrywać, bo sama w wieku kilku lat nie miałam pojęcia, jak to się robi.

Każde z moich dzieci bardzo mocno pragnie wygranej. We wszystkim! Pierwszy musi dobiec do łazienki, jego resorak musi być najszybszy i tak dalej. I chociaż te wyścigi to głównie na placu zabaw do huśtawki albo zjeżdżalnię, to mocno przeżywa kiedy mu nie wyjdzie. Dla nas to tylko jeden krok, dla niego pierwsze w życiu porażki. Znam postawy rodziców, którzy chcą ukształtować młodych ludzi na zwycięzców. Wyłącznie zwycięzców. Ale ilekroć zadaję sobie pytanie, jakie cechy przydają się w codziennym życiu, jedną z odpowiedzi jest radzenie sobie z porażkami. Już nasza w tym rodzicielska głowa, żeby właśnie tego nauczyć. Radość ze zwycięstwa jest ogromna, ale czy porażka ma się kończyć depresją? Też tak myślę. Dlatego w takich sytuacjach używam kilku zwrotów, które mi samej pomagają. Jak nauczyć dziecko przegrywać? Kilka zwrotów, które mogą pomóc:

1. Dasz radę. 

Proste, prawda? Od razu widzę wszystkie amerykańskie filmy, na których w szatni, na boisku albo w domu rodzic/trener/partner powtarza „you can do it!”. Możesz to zrobić, uwierz w swoje siły i zdolności. Ja w Ciebie wierzę!

2. Masz moje wsparcie.

Jeśli potrzebujesz pomocy, wal śmiało. Od tego jestem żeby pomagać. Chcesz sam? OK, ja jestem blisko, na wyciągnięcie ręki. Wystarczy, że powiesz.

3. Spróbuj jeszcze raz.

Nie macie pojęcia ile razy dziennie starszak dostaje białej gorączki, bo zawaliła mu się wieża z klocków albo resorak pojechał nie tak, jak trzeba. Albo ustawiana po raz 92148934 figurka, wciąż przewraca się na twarz. Bywa! Jeśli Ci nie wychodzi, spróbuj jeszcze raz. Może inną metodą? Testuj, sprawdzaj, badaj. Nie wszystko nam wychodzi za pierwszym razem, często za dziesiątym też nie. Nie od razu Kraków zbudowano! Co by było, gdyby sportowcy rezygnowali po pierwszej nietrafionej bramce albo po osiągnięciu gorszego wyniku niż oczekiwany w pchnięciu kulą?

4. Nie zawsze się wygrywa.

Ilu zawodników startuje w rajdzie Paryż-Dakar? Ile osób próbuje zdobyć najwyższe szczyty? Ile razy nie wyszła mi pomidorowa jak u mamy? Nie zawsze się wygrywa i im szybciej się z tym pogodzimy, tym lepiej dla nas. Porażkę można przekuć w sukces. Nie wygrałam, ale dojechałam do celu. Nie zdobyłam szczytu, ale zaszłam dalej niż poprzednio. A ta zupa, chociaż nie taka jak u mamy, jest jedną z lepszych jakie mi wyszły! Jak nauczyć dziecko przegrywać? Przegrać, przegrywać i przegrywać, ale tak żeby odczuwać satysfakcję z tego, co się udało osiągnąć.

Nie, nie daję mojemu dziecku wygrać i czasem faktycznie kraje mi się serce, kiedy na mecie słyszę jego płacz, ale ta reakcja wydaje mi się naturalna o wiele bardziej niż radość z podarowanej wygranej. Czy jako dorośli ludzie, czulibyśmy się dobrze wiedząc, że wymarzoną pracę dostaliśmy tylko dlatego, że wszyscy inni zrezygnowali? Że wygraliśmy Tour de France, bo inni zawodnicy postanowili zwolnić i dać nam zwycięstwo w prezencie? No właśnie.

5. Wygrana nie jest najważniejsza.

Pod słowo „wygrana” można podpiąć wiele innych słów, w zależności od sytuacji. Tak już w życiu bywa, że wybieramy mniejsze zło, łatwiejszą lub trudniejszą drogę i to właśnie ją mam na myśli. Możesz być drugi/dziesiąty/setny. Zobacz jaką drogę musiałeś przejść, żeby to osiągnąć nawet jeśli nie jest to coś, czego oczekiwałeś. Wiecie, trzylatkowi ciężko ogarnąć, że żeby zbudować tę wieżę z klocków, musiał nauczyć się je chwytać, a potem łączyć czy układać jeden na drugim. Nie oczekuję, że to zrozumie już teraz. Ale z czasem? Bo ja naprawdę wierzę, że to nie jest najważniejsze.

Zamiast wychowywać pokolenie zwycięzców z przerośniętymi ambicjami, wychowujmy pokolenie ludzi wierzących we własne siły, akceptujących siebie i swoje słabości, radzących sobie z emocjami, które będą towarzyszyć im do końca życia. Oto jak nauczyć dziecko przegrywać.

1 comment

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.