DOM I PODRÓŻE

Jak przeżyć podróż do Chorwacji z dziećmi?

podróż do chorwacji z dziećmi

Wszyscy już żyją nowym rokiem szkolnym, więc musicie wybaczyć, że jeszcze pospamuję wakacjami. W końcu czekałam na nie od dawna! Niektóre z Was jeszcze we wrześniu lub październiku wybierają się z dziećmi w tym samym kierunku. Może pomogę Wam przetrwać podróż, która w naszym przypadku nie należała do najłatwiejszych. Podróż do Chorwacji z dziećmi w dużej mierze zależy od Was, dzieci i sytuacji nie dających się wcześniej przewidzieć.

Z chorwackiej serii pojawią się jeszcze następujące wpisy:

1. Wakacje w Chorwacji – dlaczego warto jechać we wrześniu i ile to kosztuje? Zobaczycie, że można tu spędzić wakacje bez wydawania fortuny, a i tak niczego nie będzie Wam brakowało.

2. Chorwackie plaże, kuchnia i ludzie. Słowo o Polakach, którzy się nie lubią i Niemcach, co szukają swojego towarzystwa.

PODRÓŻ DO CHORWACJI Z DZIEĆMI

Jak długo trwa? | Co warto mieć ze sobą? | Co robić, kiedy sprawy się komplikują?

Wakacje spędzamy w Pakostane, które jest naszą bazą wypadową. To niewielka miejscowość pomiędzy Zadarem, a Trogirem. Z pięknym i różnorodnym wybrzeżem, atrakcjami dla dzieci, świetnymi restauracjami i wszystkim tym, czego człowiek potrzebuje. Tak naprawdę jeśli nie planuje się dodatkowego zwiedzania, a czysty wypoczynek, warto zatrzymać się właśnie tutaj. Jest spokojnie, ludzie życzliwi i wszędzie można dojść bez samochodu. Ale żeby cieszyć się tym wszystkim najpierw trzeba do Pakostane dojechać.

Jak długo trwa podróż do Chorwacji z dziećmi?

Trasa z Wrocławia do Pakostane ma około 1100 km, obejmuje płatne odcinku autostrad w Czechach, Austrii, Słowenii i Chorwacji. Trzeba się przygotować na 12h samej jazdy samochodem. I na samą myśl już się boję powrotu do Polski ;). Założyliśmy sobie, że do tych 12h dodajemy 5h na postoje. Wyjechaliśmy z Polski około 4:00 rano i mieliśmy dotrzeć na miejsce o 21:00. Mieliśmy, ale pewnych rzeczy nie da się przewidzieć.

Co ze sobą zabrać?

1. Jedzenie. Nie wiem jak inne dzieci, ale moje są co chwilę głodne i przygotowałam sobie wcześniej trochę przekąsek na podróż. 99% konsumowaliśmy w trakcie postoju, a jedną jedyną paczkę super hiper niezdrowych prażynek bekonowych miałam przy sobie. Przydała się i wystarczyła do samego końca. Oprócz tego mieliśmy tortille z warzywami, pomidorki koktajlowe, rzodkiewki, kabanosy, pieczywo, wafle ryżowe z dzikim ryżem i napoje.

2. Zabawki. Nie jakieś duże i nieporęczne. Starszak zabrał ze sobą drewnianego transformersa, w którym poszczególne elementy połączone są cienką gumką. Młodszy wziął misia, którego nie puszczał na moment i mały pojazd z Lego Duplo.

3. Tablet. Chociaż dostałam ostrzeżenia dotyczące choroby lokomocyjnej (za które bardzo dziękuję), mniej więcej w połowie drogi wykorzystaliśmy także tablet. Mieliśmy kilka odcinków bajek ściągniętych z Netlixa i w zasadzie tyle wystarczyło.

4. Kocyk. Wydawało mi się, że będzie gorąco (znowu ta pogoda!) i chłopców ubrałam w krótkie spodenki do jazdy. Mój błąd, na szczęście wzięłam też kocyk i każdy z nich przykrywał się w czasie jazdy.

5. Wygodne ubranie. W sumie to podstawa i pewnie nie muszę o tym pisać, ale warto pamiętać. Dla dzieci ubrania bez metek, gładkie, miękkie itd.

podróż do chorwacji z dziećmi

Co robić, kiedy sprawy się komplikują?

Z dzieciakami zatrzymywaliśmy się co jakieś 2h, jeśli tylko akurat trafił się parking lub w razie potrzeby. Pierwsza preszkoda, jaką napotkaliśmy, to pogoda. Owszem, w poprzednich latach wielokrotnie wjeżdżaliśmy w potężne ulewy, gradobicia i oberwania chmury. Tym razem lało (nie padało, a lało) odkąd tylko przejechaliśmy granicę Polski. Czechy były dla nas łaskawe, a w okolicach Grazu w Austrii podczas burzy nagle jedna z wycieraczek odmówiła dalszej pracy. Na autostradzie. Podczas ulewy.

Jeśli myślicie, że to była zwykła awaria, to niestety nie. Łożysko wycieraczki się rozsypało w mak, następnie coś tam się działo z mechanizmem i druga też przestała machać. Nic, co można naprawić samemu i od ręki. Tutaj dziękuję własnej intuicji, która podpowiadała mi, żeby nie jechać nocą. W nocy po pierwsze mielibyśmy większe kłopoty na autostradzie, po drugie wszystkie warsztaty są przecież zamknięte. Ale nie ten jeden, który znaleźliśmy :). Po przejechaniu Grazu wzdłuż i wszerz nareszcie naszym oczom ukazał się Auto Mechanic.

Tu zaczyna się problem z dziećmi, które chcą jechać dalej, niecierpliwią się i zaczynają dostawać małpiego rozumu. Nie inaczej ma się mama, niecierpiąca takich zwrotów akcji! Po 1,5 godziny panowie zaczynają coś tam spawać i rozmawiamy z nimi, jak to na wakacjach, oni po austriacku, my po angielsku. Są jednak słowa uniwersalne i one właśnie wtedy padają: PROVISORISCH i KEINE GARANTIE. Jednym słowem: jesteśmy w dupie. W tamtym momencie ratowało nas jedzenie. Dzieci zajadały nudę, ja stres, a mąż był po prostu głodny. I wkurzony. Naprawione, wyjeżdżamy na autostradę. Wtedy padają słowa, które zapamiętam do końca życia:

– Tato, tato! Pokaż jak działają wycieraczki!

I jeb. Znowu się rozsypało. Wracamy, bo w warsztacie zostawiliśmy kupę siana, a bez wycieraczki i tak nigdzie nie dojedziemy. Szkoda, że nie widzieliście miny panów Austriaków, kiedy ponownie nas zobaczyli ;). Tym razem pomyśleli chwilę dłużej, naprawili i działało jak trzeba, ale byliśmy 4 czy 5 godzin w plecy.

Opowiadam i opowiadam, bo muszę dać upust jeszcze żywym emocjom, ale nie odpowiedziałam na pytanie. Jak sobie radzić? Są chyba tylko dwie rzeczy: zachować spokój i zapewnić dzieciom rozrywkę. A na koniec liczyć na to, że będą to wspominać, jak fajną przygodę. Póki co – wolą nie patrzeć na samochód :D.

NIEWAŻNE GDZIE JEDZIESZ, WAŻNE Z JAKIM NASTAWIENIEM

Czy to podróż do Chorwacji z dziećmi, czy do któregoś z pięknych skandynawskich miast. Zasada jest jedna. Kto z Was pamięta listę rzeczy do zabrania na szkolną wycieczkę? Zawsze wśród plecaków, ubrań i prowiantu znajdowało się miejsce na dobry humor. Pozytywne nastawienie jest ważne nie tylko w czasie podróży, ale także, a może przede wszystkim przed długą trasą. Nasz młodszy syn jeszcze nie rozumie, że jest w innym kraju, ale starszy był od pewnego czasue nastawiany na to, że przed nami wiele kilometrów do przejechania i że może to być męczące.

P.S. Zdjęć z podróży nie mam wiele i tylko takiej jakości. Ewidentnie droga dała nam w kość.

4 comments

  1. Kasia 7 września, 2018 at 14:13 Odpowiedz

    My byśmy nie dali rady dojechać jak na razie jedbym ciagiem. W tym roku jechaliśmy jak na razie 500 km i to juz byla katorga. Najbardziej dla mamy :))) ogólnie jeździmy z dziećmi bardzo często, ale tak do mw 200 km i to jest jeszze ok. Nasze dzieci wyjątkowo są wiercAce w podróży i w ogóle nie śpią. Dlatego wyjazd do Chorwacji, którzy rodzice wspominają z rozrzewnieniem, odkładamy na jakieś 2 lata jeszze. Gratuluje dotarcia do celu i żeby w drodze powrotnej nie było niespodzianek.

  2. Kasia 6 maja, 2021 at 16:27 Odpowiedz

    U nas nie ma wakacji, bez awarii lub nie przewidzianej przygody. Dwa lata temu byliśmy na wakacjach w Toskanii w przepięknej miejscowości Lucca. Polecam jako świetną bazę wypadową. Upał jak nie powiem co 🙂 ok 46C Byliśmy na wycieczce we Florencji. Samochód stał praktycznie cały czas w pełnym słońcu 🙂 Po całym dniu wracamy aby dotrzeć na kwaterę, a auto odmawia posłuszeństwa. Najpierw nie chciał zapalić. Jak już się udało to pali się lampka wyczerpanego akumulatora. No nic, żeby go nie rozładować do końca rezygnujemy z klimy, radia, itd, nawet światła małż gasi. Jakoś dotarliśmy na kwaterę. Mąż szuka usterki, szuka obluzowanych klem, itd. Dodam że to był czwartek, do wyjazdu do Polski zostały dwa dni. W sobotę mieliśmy wracać 🙂 Przemili właściciele( małżeństwo w starszym już wieku, ale mega mili, i sympatyczni :)) pomogli nam w końcu znaleźć warsztat samochodowy, który obiecał pomóc. Potrzebna była wymiana części. Na szczęście bardzo szybko sprowadzili dla nas te części, i przystąpili do pracy. W sobotę rano w dniu wyjazdu odebraliśmy samochód z warsztatu. Wszystko było naprawione, a nawet nam go umyli i odkurzyli w środku 🙂 A wiecie jak wygląda samochód w środku jak się z tyłu wiezie dwójkę dzieci 🙂 Wtedy był to dla nas duży stres, ale po czasie, opowiadamy o tym jak o przygodzie.
    Jak jechaliśmy do Czarnogóry to nam po drodze na autostradzie tłumik odpadł 🙂 I byliśmy atrakcją autostrady. To nic że przed każdą daleką podróżą przeprowadzamy przegląd techniczny samochodu.
    Pewnych sytuacji nie da się przewidzieć, najważniejsze to nie wpadać w panikę 🙂

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.