DZIECI I RODZINA

Plac zabaw w ogrodzie – na to czekały moje dzieci!

plac zabaw dla dzieci w ogrodzie

Odkąd wróciliśmy do Polski i znów możemy się cieszyć wszystkimi urokami posiadania własnego kawałka ziemi, myślimy o tym, żeby urządzić niewielki plac zabaw dla dzieci w ogrodzie. Taki standard ze zjeżdżalnią, drabinkami i piaskownicą, ale z rozwiązaniami, które pamiętamy z własnego dzieciństwa. Naszym zdaniem plac zabaw dla dzieci w ogrodzie powinien mieć gdzieś wkopaną opnonę, dziką huśtawkę z grubego sznura i kija i kuchnię polową wypełnioną błotem i salwami śmiechu gotujących w niej dzieci.

Póki co zaczęliśmy skromnie, piaskownicę wypełniliśmy piaskiem (w zasadzie zostały resztki, bo młodzi chętnie mi podsypują rabatki albo siebie nawzajem) i wkopaliśmy obok trzy opony, które świetnie nadają się do skakania. Kłopotliwa jest huśtawka, ponieważ nie dysponujemy na tyle dużym drzewem, żeby bez problemu zawiesić ją na odpowiedniej wysokości.

W tym wpisie pokażę Wam o czym myślimy, ale też rozwiązania, jakie można zastosować w mniejszych i większych ogrodach. Plac zabaw dla dzieci, jak sama nazwa wskazuje, powinien służyć najmłodszym i uważam, że czasami można z czymś odpuścić (kolorowe zjeżdżalnie z tworzywa czy inne smaczki). Początkowo myślałam o miejscu odosobnionym, schowanym gdzieś z boku domu, ale wiem, że sama bym sobie strzeliła w kolano. Dlaczego? Bo estetyka gra tu drugoplanową rolę. Najważniejsze jest, żebyśmy na dzieci, zwłaszcza najmłodsze, mieli po prostu oko.

Jak zwykle kopalnią inspiracji jest Pinterest, który ma zdjęcia na każdą okazję.

Plac zabaw dla dzieci w ogrodzie – najlepsze rozwiązania.

Na pierwszy ogień kuchnia polowa. Mogę się założyć, że większość z was robiła w dzieciństwie pączki z błota i zupę z mniszka lekarskiego, zwanego mleczem. Niczego oprócz kilku kubeczków po śmietanie nie potrzebowałam w piaskownicy i ile było radości, kiedy spod tony piachu wygrzebało się zardzewiałą łyżkę ;). Te kuchnie są bajeranckie, przyznajcie!

Opony – obowiązkowy retro klimat.

Dlaczego retro? Bo ze świecą szukać placów zabaw, które wykorzystują opony. Owszem, przeszło dwadzieścia lat temu zrobiły dużo szumu w Śródmieściu na osiedlu Ołbin. Do huśtawek zrobionych z opon, które mieściły dwoje dzieci jednocześnie (wow!), ustawiały się kolejki. Dacie wiarę? Kolejki do huśtawek! Byłam chyba z jakiegoś wyżu czy coś ;). W każdym razie uważam, że opony są retro, a ich dodatkową zaletą jest związany z nimi recykling/upcykling. To-się-chwali!

 

Zjeżdzalnia, drabinki i domek, czyli to, co tygryski lubią najbardziej.

Nie ma zmęczenia bez spinaczki. Nie ma zabawy bez zjeżdżalni. Nie ma placu zabaw bez…placu zabaw! Nie podobają nam się gotowce i istnieje ryzyko, że będziemy tę konstrukcję skręcać sami. I chociaż jestem pełna chęci, mąż trzyma zapałkę i zastanawia się czy to znów słomiany zapał, czy tym razem coś z tego będzie.

Jak uważasz – czego brakuje jeszcze w takim miejscu? Piaskownica jest oczywista, ale może jeszcze jakaś lina ala liana do huśtania? I jeszcze jedno: czy da się czymś zastąpić tradycyjną zjeżdżalnię? Chłopcy sobie świetnie radzą na górce z błota, ale pralka ma potem trudne (albo niewykonalne) zadanie.

Podobał Ci się ten wpis? Polub go na moim fp i udostępnij swoim znajomym <3

3 comments

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.