DZIECI I RODZINA

Nie dzwonię, dopóki mnie nie zmusisz. Mam na imię fobia.

fobia społeczna

Tak jest za każdym razem. Biorę do ręki telefon. Instagram – nawijam, jak do znajomych na kawie. Po drugiej stronie są ludzie, ale jednak nie ma nikogo. Ale trzeba zadzwonić jeszcze do przychodni. Może jutro. Telefon do urzędu? Szukam tak długo, aż znajdę adres mailowy.

Strony, na których uruchomiony jest chat, są wybawieniem dla takich osób, jak ja. Mam fobię, nie dzwonię. Jeśli chcesz mnie ukarać, każ mi gdzieś zadzwonić, a ja przeciągnę to tak długo, jak się da. Wyobraź sobie 33-latkę łkającą nad telefonem, bo musi zadzwonić do ZUS. Z boku wygląda zabawnie, w środku emocje od obwiniania się po strach. Niewytłumaczalny, bo przecież nie dzieje się nic złego.

Powiedzieć o tym czy milczeć? Decyduję w chwilę, byle to z siebie wyrzucić. Nie lubię dzwonić. Nie cierpię wręcz. Chora jestem, jeśli MUSZĘ, z całą pewnością jeszcze nigdy nie zadzwoniłam nigdzie dla przyjemności. Jest na świecie kilka osób, z którymi rozmawiam swobodnie i mogę nawet przez telefon. Nie należy do nich dostawca pizzy, pani w ZUSie, obsługa banku, urzędnik skarbowy, rejestracja w przychodni i wiele innych miejsc, które mają problem z obsługą pisemną w jakiejkolwiek formie.

Nigdy nie myślałam, że jestem pod tym względem wyjątkowa, ale nie sądziłam, że jest nas tak wiele! „Na myśl o dzwonieniu gdziekolwiek robi mi się niedobrze”, „panicznie boję się dzwonić i odwlekam to tygodniami”, „myślałam, że tylko ja tak mam!” – to tylko niektóre z Waszych wiadomości! Ba, nawet pojawił się w nich jeden mężczyzna, co jest dość wyjątkowe, bo facetom chyba trudniej przyznać się do jakichkolwiek słabości (niesłusznie, panowie!).

Strach przed rozmowami telefonicznymi, to objaw fobii społecznej. Bóle brzucha, nudności, przyspieszone tętno, zawroty głowy – to wszystko, a nawet więcej może towarzyszyć z pozoru całkowicie zwyczajnej czynności, jaką jest telefonowanie. Nerwica społeczna może objawiać się lękiem przed niektórymi sytuacjami, w tym wypadku rozmową przez telefon.

Czy to normalne? Nie, bo świadczy o problemie. Czy da się z tym żyć? Owszem, mam 33 lata i coraz rzadziej proszę męża, żeby zadzwonił gdzieś w moim imieniu. Co się da, załatwiam przez Internet, niektóre telefony deleguję, a inne wykonuję sama. I chociaż jest to okupione stresem zauważyłam, że im więcej rozmawiam, tym mniej się boję.

Zresztą, w Polsce i tak jest całkiem ok ze zdalnym załatwianiem spraw urzędowych. W UK trzeba wszędzie dzwonić i niech pierwszy rzuci kamieniem, kto dzwonił bez nerwów do Scottish Gas ;). A ponieważ temat takich strachów mocno mnie zainteresował, planuję porozmawiać o nim z psychoterapeutą, który może trochę nas uspokoi albo przynajmniej rozwieje wątpliwości.

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.