Motyle w brzuchu.
Znasz powiedzenie „mieć motyle w brzuchu”. Stan podekscytowania, zakochania, niepewności? Owady te zazwyczaj wybierają środowisko naturalne – łąki, pola, lasy. W pewnych sytuacjach lądują gdzie indziej, choć okoliczności tego zjawiska zdają się być niepoznane – przenoszą się do brzucha. Konkretnie zdaje się do żołądka, którego charakterystyczny ścisk czujemy na przykład podczas pierwszej randki – zwłaszcza wtedy, kiedy tkwi w nas przekonanie, że nie będzie ostatnia a delikwent jest wyjątkowo przystojny.
Dziś nie będzie ani o zakochaniu, ani o dzieciach, ani o trzepotaniu skrzydeł. Kilka razy w życiu miałam motyle w brzuchu i myślę sobie, że to przyjemne znać to uczucie. Kilka razy zastanawiałam się czy te motyle w brzuchu czuję po raz ostatni, czy może jeszcze się pojawią. Często wracały, aż któregoś dnia zginęły bezpowrotnie. Szkoda ich, ale może jeszcze wrócą?
W nawiązaniu do przysłowia, spacer po ogrodzie zaowocował fotografiami, które za chwilę zobaczysz. Feeria barw, rozkosz dla oczu.
Jeszcze nigdy motyle nie pozowały mi tak pięknie i chociaż nie dysponuję Bóg-wie-jakim sprzętem fotograficznym robiłam co mogłam, żeby je choć trochę złapać. Tak bardzo chciałam Wam pokazać to cudowne zjawisko, powtarzające się w moim ogrodzie każdej jesieni. Do zaczynających kwitnienie astrów krzaczastych i nowobelgijskich oraz będącej w pełni rozkwitu werbeny patagońskiej, przylatują setki motyli. Chcę wierzyć, że przylatują też trochę dla mnie i Budzika. Cud natury.
Czyż nie są piękne? Zarówno motyle w brzuchu, jak i te unoszące się delikatnie nad kwiatami i z gracją zaglądające do samego środka.
Zapraszam Cię do lektury pozostałych wpisów.
.