Nie kłam, że nie masz czasu czytać.
Mamy czerwiec, zbliżają się wakacje i czas beztrosko płynący gdzieś nad mazurskim jeziorem przy dźwięku gitary i iskrach ogniska rozpalanego… OK, zapędziłam się trochę, przecież wiadomo, że jak z dziećmi, to niekoniecznie beztrosko, niekoniecznie z gitarą. I broń bobrze z ogniem w roli głównej.
Nie zmienia to faktu, że urlop tuż tuż. Uśmiechają się do nas kolorowe prospekty kuszące palmami, biura podróży szerzej otwierają drzwi, a my próbujemy wybrać jakąś opcję.
Nasz urlop upłynie pod biało-czerwoną banderą, bo wakacje planujemy spędzić w Polsce. I chociaż już przechodzą mnie dreszcze na myśl o upale połączonym z plagą komarów i kleszczy, staram się myśleć pozytywnie i planować miłe chwile.
Ile potrzebujesz czasu na przeczytanie jednej książki?
Niecałe cztery tygodnie temu rozmawiałam ze znajomą, która w tym czasie próbowała wykrzesać coś ładnego na moich paznokciach i zapytała mnie co ostatnio czytałam. Popatrzyłam na nią rozbawiona „kochana, ja mam dwójkę dzieci, nie mam czasu na czytanie!”.
I powinnam spłonąć rumieńcem, bo w tej samej chwili przypomniałam sobie wszystkie obejrzane w tv reklamy jako przerywniki filmów, przewijanie tablicy na facebooku, chociaż nie było na niej interesujących mnie treści, przeglądanie magazynów w poczekalni u lekarza i wiele innych momentów, które – gdybym tylko chciała – mogłam poświęcić lekturze.
Czytanie jednej strony w zależności od formatu i treści zajmuje mi od 20 do 60 sekund. Istnieją metody na bardzo szybkie czytanie książek i niektóre w ten sposób właśnie pochłaniam, ale nie są efektywne i pomija się przy nich sporo szczegółów. Umiem czytać bardzo szybko, a mimo to kiedy już usiądę z książką lubię się nią delektować. Niektóre kryminały Chmielewskiej musiałam skończyć już teraz zaraz, nie mogły czekać do następnego dnia.
Przeczytanie jednej książki, która ma około 400 stron, zajmuje mi około 6 godzin. Dużo, mało – nie wiem. Wiem, że spokojnie można przeczytać jedną sztukę w ciągu tygodnia, nie poświęcając lekturze wiele czasu dziennie.
Większość z nas kłamie, że nie ma czasu.
Taka jest prawda. Podsumuj wszystkie swoje bezproduktywne zajęcia, którym potrafisz oddawać się bez reszty i opamiętania i wyjdzie ci całkiem pokaźna suma. Oczywiście każdy z nas ma wybór co zrobi ze swoim czasem i nie mam najmniejszego zamiaru nakłaniać do czytania kogoś, kto tego po prostu nie lubi. Ale jeśli jest wprost przeciwnie, to znaczy: najmilszym relaksem jest czytanie, bez sensu oszukiwać samego siebie, prawda?
Będąc zatem fair wobec siebie i dając dobry przykład dzieciom, zaplanowałam książki na wakacje (aż 10!), do czytania w samolocie, samochodzie i każdej innej wolnej chwili.
Co wybrać?
1. Jak przejąć kontrolę nad światem nie wychodząc z domu? Dorota Masłowska to wie i zdradza sekret w najnowszej książce. To numer jeden na mojej liście! Co jak co, chcę mieć kontrolę nad światem, choćby tym moim małym domowym.
2. Życie na wynos Olgi Rudnickiej to kobieca powieść, przy której mam nadzieję się bardzo mocno zrelaksować. Czterdziestoletnia rozwódka z dwójką dzieci i kredytem? Prawie ja ;).
3. #Sława Karoliny Korwin-Piotrowskiej. Coś, co pociąga wielu ludzi, także blogerów. Jestem bardzo ciekawa, co pani Karolina ma do powiedzenia, ponieważ cenię ją za trafne i inteligentne komentarze. A sława cóż – sławny czy nie, wszyscy skończymy tak samo.
4. Food Pharmacy, Aurell Lina Nertby. Odkąd mam dzieci, a może i dłużej jeszcze jestem absolutnie zakręcona na punkcie odżywiania, składów produktów, które kupujemy i tego, co dzieje się z naszymi organizmami. Ta książka będzie dla mnie idealna. P.S. Tak, lubię czekoladę w hurtowych ilościach i czasem zjem chipsa. Przepraszam.
5. Dzień dobry, północy Lily Brooks-Dalton. Bo chcę się dowiedzieć o życiu czegoś więcej niż wiem, a Kasia mnie bardzo zachęciła. Jeśli książki na wakacje, to na pewno coś w tym stylu – tajmnicza i życiowa.
Mam nadzieję, że polecicie mi kolejnych 5? 🙂
Książki na wakacje znajdziecie też w innych moich książkowych wpisach.
OK, rozumiem ,trzeba czytać( ja teraz duzo o wychowywaniu dzieci czytam:J.Juul,A.Stein,J.Liedloff), ale pytanie , jak juz Pani przeczyta , to co Pani robi z ksiażkami? Bo tak pokupuje sie ,przeczyta , a potem co , na półkę ? z czasem to zaczyna brakowac miejsca w domu,
Dobre pytanie! Osoby korzystające z czytników nie mają tego problemu, ale ja wciąż wolę papierowe wersje.
Książki z autografami zawsze zostawiam. Książki z dedykacjami, jeśli ich treść była wartościowa (nie zawsze jest) też zostawiam, a jeśli nie, to dedykację zostawiam, a książkę przekazuję dalej.
Większość książek odsprzedaję. Dla nas zostawiam te, do których wracamy lub które chciałabym kiedyś przekazać dzieciom.
[…] ze mną na facebooku. O innych książkach pisałam TUTAJ, TUTAJ i […]