ŚRODOWISKO I EKOLOGIA

To zwykła ściema! Jak obnażyłam absurd tego filmu?

Noizz, który uwielbiam i wracam do niego zwłaszcza w kontekście artykułów o odpadach, opublikował film (TUTAJ LINK), którego partnerem jest gigant – Coca-Cola. Film o tym, jak to my Polacy segregujemy do dupy na 5 frakcji, a tacy mieszkańcy Kamikatsu są zajebiści, bo frakcji mają 45. No są, to niezaprzeczalne. Nawet więcej – to marzenie wielu Polek i Polaków. Odzysku na poziomie 80% i dążenia do 100 można im zazdrościć. W końcu taka segregacja wymaga dyscypliny i daje wymierne efekty. Gorzej, kiedy ktoś w myśl idei zero waste próbuje nieudolnie ją naśladować.

Zero waste w tym wykonaniu, to bzdura!

Brzmi świetnie, prawda? Chłopak przez tydzień chce żyć, jak mieszkańcy Kamikatsu, więc kupuje 45 koszy na odpady. 45 koszy. Z tworzywa. Na odpady. Oczywiście od razu zaznacza, że zostały wykonane z tworzywa z recyklingu, a po tygodniu (!) odda je potrzebującym.

UWAGA 1: Jeśli chcemy ograniczyć zużycie plastiku – nie kupujmy go. Mogę się założyć, że przynajmniej połowę tych pojemników można było skombinować z domu własnego lub znajomych, a drugą połowę pozyskać metodami bezodpadowymi – kupić, ale z drugiej ręki. Zwłaszcza w tej ilości. Na tydzień. Nie będę się już czepiać foliowych worków w koszach…a nie, jednak będę! Trochę mija się to z ideą zero waste, a nawet powiedziałabym, że jest jej zaprzeczeniem.

Na Twoich oczach osoba z filmu zamawia żarcie na wynos w styropianowym pojemniku, ale mówi o recyklingu drewnianych pałeczek w Kamikatsu. Czy Tobie też coś nie gra?

UWAGA 2: Idea zero waste nie polega na tym, żeby używać jak najwięcej produktów, które mogą zostać ponownie przetworzone. Ani nawet tych, które pochodzą z recyklingu. Jest to pomocne i świetnie działa, ale głównie na zerowaste’owe ego. Jeśli cokolwiek nadaje się do przetworzenia – świetnie, ale lepiej skupić się na mniejszej ilości odpadów, a zatem również unikaniu zakupów, które da się odpuścić. Tak, należą do nich jedzenie na wynos, napoje gazowane w puszkach, woda w butelce PET i parę innych.

Czym różni się Japonia od Polski?

Kamikatsu jest niewielkim japońskim miasteczkiem, które do 2020 roku chce przetwarzać i wykorzystywać wszystkie odpady, jakie produkuje. Czy w Polsce się tak da i dlaczego nie? Otóż nawet, jeśli jako mieszkańcy, będziemy segregować dokładniej niż trzeba, czyli np. tworzywa podzielimy na frakcje – tu PET, tam PP, jeszcze gdzie indziej HDPE, to i tak całość trafi do jednej sortowni. Słowem: potrzebna by była zmiana systemu.

Zmiana technologii.

Zmiana mentalności.

Zmiana podejścia do odpadów.

Zmiana nawyków.

Zmiana praktycznie całej gospodarki odpadami, jaką znasz. Zmiana, która musi być wprowadzona odgórnie, nakazana prawem, z potężnymi zakazami, bo owszem – jako społeczeństwo pozostające w tyle za zmianami klimatycznymi – potrzebujemy zakazów i nakazów, złamanie których będzie surowo karane.

Czy powinnaś mieć pretensje, że segregacja idzie nam słabo? Możesz, czemu nie, ale weź pod uwagę, że gościu z filmu oprócz tego, że kupił pojemniki i przez tydzień jarał się naśladowaniem mieszkańców Kamikatsu, niewiele zmienił, bo jako jednostki i mieszkańcy konkretnego regionu, te zmiany nie zależą od nas. Najwyżej w mikro skali, czyli nie generowania niepotrzebnych śmieci.

Edukacja ekologiczna ma się słabo, żeby nie powiedzieć katastrofalnie wręcz. Obecnie więcej nauczysz się z youtube’a od Kasi Gandor albo Natalii Tur niż na lekcjach przyrody. Dziś nie potrzebujemy budowy pantofelka tak, jak historia nie potrzebuje nadto rozbudowanej historii starożytnej. Musimy wiedzieć, jak dbać o środowisko, jak nie zginąć w morzu śmieci i jak sobie radzić w obliczu katastrofy klimatycznej.

Jaki błąd popełnił chłopak z filmu?

Najprostszy. Skupił się na zajebistości samego segregowania. Sprawił sobie przyjemność zakupem nowych ekstra pojemniczków. Zapomniał o najważniejszym: zmniejszeniu ilości odpadów do segregowania.

Od ślepego naśladowania trudniejsze jest dopasowanie idei do panujących realiów, a realiów do idei. W samym Kioto w ciągu ostatnich 15 lat zredukowano ilość odpadów o połowę, ale tam 70-letni Japończycy mówią wprost: nie kupuję, jeśli nie potrzebuję. Książki wypożyczam, nie biorę reklamówek i ulotek. Zrób coś proszę dla mnie – idź do najbliższego Lidla i poobserwuj chwilę osoby po 50 roku życia kupujące owoce i warzywa. O ile założysz się ze mną, że większość z nich będzie je pakowała do foliowych worków?

Z promowaniem ekologicznych rozwiązań przyjaznych środowisku trzeba wyjśc z Internetu i naszej mydlanej banieczki, pompowanej na fejsie i Instagramie. Przekaz trafiający do społeczeństwa, nie społeczeństwo szukające przekazu.




Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.