Jak zrobić antyreklamę?
Jak zrobić antyreklamę? Dodajmy: sobie? Tę receptę na pewno zna ktoś z załogi Sielskiej Zagrody. Zapytałam na facebooku, na grupie wrocławskiej, gdzie pojechać z dzieckiem. Chodziło mi o miejsce, w którym moglibyśmy pokazać Budzikowi zwierzęta, odpocząć, może coś zjeść. Coś innego niż ZOO, najlepiej na wsi, blisko natury…. Polecono mi Sielską Zagrodę, którą znaliśmy już wcześniej. Kilkukrotnie korzystaliśmy z tamtejszej garkuchni serwującej bardzo smaczne pstrągi z pieca (nie mam za bardzo porównania, może wcale nie były smaczne, tylko my – głodni).
Pogoda nie sprzyjała. Silny wiatr, zachmurzone niebo, ale co tam! Ahoj, przygodo! Po takim ładnym budynku na wejściu można się spodziewać, że dalej będzie tylko lepiej.
Na dzień dobry wita nas śmieszna tabliczka, że wstęp jest płatny. Trzeba iść do baru i zostawić daninę. Myślę, że to żart, chociaż nie mam pewności. Brama otwarta, ludzie wchodzą i wychodzą, więc i my robimy to samo. Ale jeśli o żartach mowa, przejdźmy do tych grubszego kalibru. Tak naprawdę to temat raczej nie do żartów, a zmuszający do refleksji. Słów kilka o, pożal się Boże, tamtejszym mini zoo. Zaznaczam, że nie wiem w jakich warunkach zwierzęta nocują, co jedzą i jak są zaopiekowane. Nic też nie mówiły na temat przyjaźni między sobą, chociaż udało mi się podsłuchać, że osioł (może nowy nabytek?) był gnębiony przez pozostałe, większe sztuki.
Zaczęliśmy od kury. Budzik ma ich na wsi na co dzień pod dostatkiem, ale jedna więcej nie zaszkodzi.
W mini zoo prawie wszystkie zwierzęta są w jednej zagrodzie. Niewielkiej. Bardzo małej. Koń, krowa, osioł, świnie, ptactwo….Pomijam już taki szczegół, że zwierząt prawie nie widać. Ogrodzenie jest wyższe niż we Wrocławskim Zoo, jakby w obawie że koń wskoczy na krowę, na nie osioł, a potem świnia chcąca przedostać się na stronę wolności. Do tego jeszcze niski płotek, akurat dobrze bo wysokość odpowiednia dla dzieci wielkości Budzika.
Miałam pewne opory, żeby prezentować te zwierzęta dziecku, bo nie tak, moim zdaniem, powinno to wszystko wyglądać. Ale skoro już pojechaliśmy, to była jedyna okazja zobaczenia krowy z bliskiej odległości.
Wspomniany osioł. Biedny. Wyglądał na….smutnego, autentycznie.
Krowa zaczęła podejrzliwie patrzeć, kiedy obok jej pięknych oczu, komplementowałam wołowinę.
Pseudo mini zoo wygląda OKROPNIE! Jestem przekonana, że jeśli jeszcze kiedykolwiek tam zawitamy to pędzeni głodem i ochotą na pstrąga, po nic więcej. Oprócz kozagrody (koedukacyjnej w sensie), jest też królikarnia i kurnik….z pawiem. Bleh. Złego wrażenia dopełnia pewna tablica. Najpierw mi się spodobała, ale doczytałam ją do końca i czar prysł. Nie jesteśmy weganami ani wegetarianami. Jemy mięso, wiemy skąd się bierze i na pewno rzetelnie poinformuję o tym swoje dziecko. Może będzie miało opory przed kolejnym kęsem bitki wołowej, może nie – samo podejmie decyzję. Uważam, że tego typu tablica mogłaby wisieć w innych miejscach, a nie na ogrodzeniu, za którym mamy się zachwycać zwierzątkami.
Szlag mnie dosłownie trafił. Tu masz dzieciaku, oglądaj krowę, świnię i kozę ale pamiętaj, że i tak wszystkie te istoty skończą na talerzu. No ludzie kochani! Nie w taki sposób! Nie w tym miejscu! Jest absolutnie nieodpowiednie. Niesmaczne, jeśli o jedzeniu mowa. Edukujmy dzieciaki, nie ukrywajmy prawdy, ale żeby ją podawać w ten sposób? Chciałoby się powiedzieć „na talerzu”? NIE! TB słusznie zauważył, że ta cała zagroda ma niby pokazywać jak wygląda gospodarstwo. Czy aby na pewno słusznie? No chyba nie. A nawet jeśli ma na takie pozować, to po cholerę nazywać to „mini zoo”?
Po tych drobnych wzburzeniach chcieliśmy się rozerwać na placu zabaw. Mhm…krzywe huśtawki dla starszych dzieci, dwie metalowe, wysokie zjeżdżalnie. Dużo hałasu o nic. Dla takich maluchów jak Budzik jedna bujawka w kształcie rakiety. Super. Byłoby, gdyby nie była krzywa i młode nie huśtało się bokiem.
Szczęście, że dziecko zadowolone. W miłości wszystko wygląda jak przez różowe okulary. Niestety, świat nie jest różowy, a te miejsca które powinny być stworzone dla rodzin, zachęcać do odwiedzin, pokazywać szacunek do zwierząt robią wszystko od dupy strony. Wielka szkoda, bo na tych pięknych terenach można stworzyć coś znacznie lepszego. Tymczasem obeszliśmy się smakiem i niesmak w nas pozostał.
Naprawdę aż żal patrzeć na te zwierzęta. A tablica mogła się kończyć na tym co zwierzęta lubią jeść, ale jak widać zabrakło komuś wyobrażni.
Pamiętam nasze pierwsze wyprawy z Małym do ZOO (Nowe Zoo w Poznaniu). Największe zainteresowanie po 1 roku wzbudziła kaczka (którą zna z parku:), po 2 roku kolejka, ktorą się jeżdziło po zoo.
Wrażenia ogólne z tego ZOO mamy dobre, zwierzęta mają dużo miejsca, ogólnie samo zoo zajmuje ogromny teren. Tylko żal mi zawsze było zwierzątek, ktore sa przy samym wejsciu (w zoo jest mini zoo – króliki, kucyki, osiołek etc) – bo mam wrazenie, ze dzieciaki, starsznie męczą te biadaki. a niektorym rodzicom by się przydała lekcja jak traktuje się zwierzęta.
Właśnie dzisiaj ktoś (wege) zasugerował, że tablica jest w odpowiednim miejscu. Bo prawdziwa jest, nie ukrywa, rzetelnie informuje. I już sama nie wiem jak na to spojrzeć, bo myślałam że racjonalnie i po wegetariańsku podchodzę do tematu, a wyszło na to że jak typowy mięsożerca ;).
U nas w Białym cały czas remontują zoo i teraz zrobili super wybieg dla niedźwiedzi z oczkiem wodnym i z jaskiniami do spania. Ale oprócz niedźwiadków na razie inne zwierzęta mają zwykłe boksy z miejscem na wybieg, tj. sporą powierzchnią trawy lub błota. Mam nadzieję, że będzie się to zmieniać i zwierzaczki w białostockim zoo będą miały lepsze warunki, a zoo będzie jeszcze bardziej zachęcać do odwiedzin. U nas za darmo wejście. Byłam w Zoo w Gdańsku i tam jest extra. Mają bardzo dużo zwierzaczków, wielbłądy, tygrysy, słonie itp. czyli takie, które w naszym klimacie rzadko się spotyka, a całość jest super zorganizowana w szlak do zwiedzania. Niestety wejściówki kosmiczne, jakby tak wybrać się z całą rodziną. A te mini zoo to kompletna porażka 🙂 racja, bardziej to przypomina obraz wiejskiej zagrody czy cuś, ale zoo, nawet mini to to nie jest! Dobrze że pstrągi Wam smakowały 🙂 i że Budzikowi podobała się wycieczka 🙂