DZIECI I RODZINA

Twoje dziecko nie chce jeść? Tylko to ci pomoże.

dziecko nie chce jeść

To bardzo popularne stwierdzenie rodziców. Pojawia się zawsze wtedy, kiedy talerz twojego dziecka nie zostaje pusty po obiedzie, kiedy na słoiczkowej diecie maluch z obrzydzeniem zjada pierwszą łyżeczkę, przy drugiej ma odruch wymiotny, a trzecią pluje dalej niż sięga trzymana przez ciebie w ręce ścierka. Niejadek. Czasem sobie myślę, że to brzmi jak wyrok i każda mama, która martwi się o dietę dziecka też tak sądzi – „trafił mi się taki”. Ano trafił, twoje dziecko nie chce jeść i jest tylko jedna rzecz, którą możesz zrobić.

Moje dziecko nie chce jeść, czyli zostałam mamą po raz pierwszy.

Kiedy urodził się mój pierwszy syn, w głowie miałam ułożony plan żywienia na najbliższych kilka lat. Ten z tabelki, którą dostałam w przychodni. „Moje dziecko nie chce jeść” miało mi od tej pory towarzyszyć w codziennym życiu. Nie jestem lekarzem, nie jestem dietetykiem, a moją jedyną kompetencją w temacie jest to, że zostałam mamą i czy tego chciałam czy nie, dziecko po prostu musiałam nakarmić (i, żeby nie było wątpliwości, wiadomo, że chciałam). Pierwsze pół roku karmiłam syna wyłącznie piersią, a potem powoli wprowadzałam do jego diety nowe pokarmy. Szybko się okazało, że to nie będzie takie proste bo już w czasie wyłącznego karmienia własnym mlekiem u młodego zdiagnozowano atopowe zapalenie skóry na tle alergicznym.

Te alergie ciągną się za nami do teraz, więc to nie tylko wymysł lekarz i diagnoza jak tysiąc innych, po których mamy przechodzą na mleko modyfikowane. Ja nie przeszłam, po prostu zrezygnowałam z uczulających pokarmów, czyli – aż trudno mi w to teraz uwierzyć – prawie wszystkiego, od pszenicy (jest wszędzie! I widzisz to dopiero, kiedy musisz z niej zrezygnować), większości owoców i warzyw, przez smakołyki w postaci czekolady, po . rodzynki i emulgatory różnego typu. Nie masz pojęcia ile radości daje świadomość, że bez obaw możesz zjeść arbuza albo kukurydzę i…Jesz hurtowe ilości ;). W każdym razie, po pewnym czasie w miarę się to wszystko unormowało i przeszliśmy do rozszerzania diety.

Niejadek?

Pierwsze kłopoty zaczęły się gdzieś w 7 czy 8 miesiącu. Nie miałam pojęcia, że tak naprawdę w tym czasie dziecko powinno tylko kosztować nowości, a jego głównym pożywieniem wciąż jest mleko. Stresowałam się za każdym razem, kiedy nie zjadł chociaż pół słoiczka (tak, jestem tą złą matką, która karmiła słoiczkami). Z radością obserwowałam każdą pochłoniętą łyżeczkę. Kiedy nie chciał jeść ryby, dostawał rybę z bananem i był bardzo zadowolony, ale ja…Jakoś mniej. Nie tak sobie wyobrażałam przygodę z jedzeniem, nie tak miałam karmić. Postanowiliśmy spróbować BLW i to był strzał w dziesiątkę. Nie chcę z tego miejsca przekonywać nikogo, że BLW to dobre rozwiązanie dla wszystkich. Umówmy się, nie każda z nas zniesie ten straszny syf wokół po takim jedzeniu, nie każdej się będzie chciało przygotowywać i czuwać nad dzieckiem, żeby się nie zakrztusiło (co jest normalne). Faktem jest, że u nas to „pomogło”. Pytanie tylko czy Antek był niejadkiem? Nie. Jego okresy odrzucania pewnych pokarmów i smakowych preferencji były ściśle związane z etapem rozwoju, ząbkowaniem, pogodą i muchami w nosie. Prawidłowo przybierał na wadze, korzystał ze wszystkich dobrodziejstw naturalnego karmienia i jedynym problemem była moja głowa i myślenie na temat odżywiania malucha. Antek ma 3,5 roku. Nie je wszystkiego – gardzi większością zielonych warzyw i owoców, jest wielkim miłośnikiem owsianki i mleka roślinnego. Jeśli widzi coś po raz pierwszy, nie zawsze ma ochotę spróbować. Wczoraj pierwszy raz ugryzł ogórka kiszonego i paprykę. Oliwek nie chciał nawet polizać. Miał etapy makaronu z brokułem, łososia z pomidorami i kotletów z indyczej piersi. Jedynym problemem jest alergia, bo czasem żal odmawiać czegoś naprawdę smacznego i widzieć smutnę minę dziecka.

Mama po raz drugi.

Potem zostałam mamą po raz drugi. Trochę mądrzejsza (ale tylko trochę!). Nawet karmienie piersią w przypadku drugiego egzemplarza wyglądało zupełnie inaczej: mleko owszem, ale krótko i rzadko. Nie przybierał na wadze tak dużo i zgodnie z wykresem, jak starszak, za to jest ruchliwym małym ludzikiem. Zaczął chodzić jako 10 miesięczniak, raczkować trzy miesiące wcześniej, przy tym poziomie ruchliwości nie miał kiedy nabrać warstwy ochronnej na zimę ;). I tak jest do tej pory, chudy jak szkapa. Gotowych posiłków nie tknie, od razu ma odruch wymiotny. Szczerze mówiąc, w ogóle mu się nie dziwię. To znaczy nie dziwiłabym się, ale identycznie reagował na moje obiady dopóki nie skończył 13 miesięcy. Teraz chętniej sięga po to co na naszych talerzach żeby zjeść, a nie tylko porzucać dokoła. Znów zaczynamy blw i chociaż niewiele trafia do buzi Nikodema, dajemy mu czas na oswojenie z jedzeniem. Nie spinam się tak strasznie jak za pierwszym razem, nie wpycham na siłę.

 

Proponuję, obserwuję i sprawdzam. 

Proponuję różne rzeczy do jedzenia. Wiem już, że na widok ogórka kiszonego młode chowa się pod stołem, a ziemniaki podbiera ze wszystkich trzech talerzy. Czasem pozwalam ugryźć coś, co na bank nie jest ujęte w planie żywienia dziecka (nie, to nie alkohol) i myślę sobie, że przeżyjemy. Tylko i aż tyle.

Obserwuję jak syn się czuje po danym posiłku, czy nie ma wysypki (też jest alergikiem, ale mam wciąż nadzieję, że nie z tak silną alergią jak starszak), jak się czuje i ogólnie jak reaguje pod różnymi względami.

Sprawdzam. Jak wygląda, jak przybiera na wadze, jak rośnie, jak się porusza. Krótko mówiąc czy to, że na obiad nie zjada ziemniaka, kotleta i dziesięciu pomidorów jakoś negatywnie na niego wpływa czy może wręcz przeciwnie. Jest nadal karmiony piersią i nie wygląda na takiego, któremu czegokolwiek brakuje :).

A teraz opowiem Ci historię.

Wyobraź sobie chłopca. Chłopiec ma trzy lata. Na oko wszystko jest ok, ale gdy zaczniesz rozmawiać z jego mamą o diecie małego, włosy staną ci dęba albo wypadną w ogóle. I to na całym ciele. Jak zareagujesz, jeśli ta mama powie, że jej syn od roku z okładem je tylko…Budyń. Odmawia innych posiłków. Przegłodzony będzie czekał na budyń, najedzony gdy zgłodnieje dostanie budyń. Dużo o tym myślałam i na początku miałam, jakby to ująć, negatywny stosunek do jego mamy. Łatwo mi było powiedzieć „to weź mu stara nie dawaj tego budyniu, powiedz że się skończył i basta” ale wiesz, to nie ja później bym słuchała płaczu, to nie moje by były wyrzuty sumienia i to nie ja jestem mamą, żeby decydować. Zdaję sobie sprawę, że chłopak jakoś ciągnął na tym mleku po prostu. Wyniki miał spoko, więc pediatra kiwał głową ze zrozumieniem i powtarzał, żeby czekać. Psycholog powiedział, że jak mu tak budyń smakuje to luz blues i niech je budyń. I tak, tego chłopca można nazwać niejadkiem. Ale zamiast to robić, trzeba problemu poszukać w innych sferach. W tak zwanym międzyczasie okazało się, że W. ma wadę wzroku, bardzo dużą w obu oczach. I neofobię, więc obecnie jego żywienie zaczyna się od początku i jednoskładnikowych pokarmów. Pomimo tego zasada jest jedna i dotyczy wszystkich dzieci…

Dziecko nie chce jeść, ale samo się nie zagłodzi.

Wiem, że często myślisz inaczej albo ktoś inny tak myśli. Wiem, że czasem trudno patrzeć na te oczy maślane i uśmiech proszący. Czasem też ciężko znieść myśl, że jeść nie chce. Jeśli to serio taki stres nie do przejścia, trzeba zrobić kilka rzeczy.

  1. Wyeliminować przegryzki, przekąski i zapychacze oraz soki. Nie wiem jak ty, ale ja po szklance soku albo paczce chrupków kukurydzianych też nie mam ochoty na sałatkę.
  2. Spisać WSZYSTKO co dziecko je, ale absolutnie wszystko. Czasem może się okazać, że jest tego więcej niż sądzimy.
  3. Przygotowywać posiłki razem z dzieckiem i nie zmuszać do jedzenia tego, co przygotowały.
  4. Zwracać uwagę nie tylko na to ile je, ale także co zjada.
  5. Wprowadzić w miarę możliwości stałe pory posiłków.
  6. Nie krzyczeć, nie zmuszać, nie grozić. Tak, wciąż są tacy rodzice…
  7. Słuchać i iść za głosem dziecka.
  8. Dziecko nie chce jeść? Spróbuj dawać wybór. Nie wiem czy to działa na wszystkie dzieci, ale ja kroję na jeden talerz i układam obok siebie: pomidory, oliwki, ser żółty, krakowską suchą, paprykę, ogórka, rzodkiewki i zawsze młody coś tam skubnie (na pomidory zazwyczaj nikt inny się nie łapie).
  9. Przemycaj. No sorry, ale jak dziecko lubi mielone to tam naprawdę można dużo wcisnąć 😉 i buraka, i brokuł, i kaszę dowolną, pietruszkę, cuda na kiju.
  10.  Jeśli maluch lubi soki to zrób smoothie jabłkowe. Zblenduj z odrobiną wody jabłko, kilka liści szpinaku. Jeśli lubi owsiankę, to do tej owsianki dodaj suszone owoce. Jeśli lubi na słodko, to słodź daktylami. A jak kocha zupę pomidorową, to do pomidorówki genialnie się komponuje dynia piżmowa.
  11. Czekać. Czasami wystarczy poczekać.

A jeśli nie wystarczy to znaczy, że może musisz poszukać gdzieś indziej. Może coś się dzieje, albo brzuszek boli albo kojarzy się źle. Nigdy nie wiemy, a dwulatek, trzylatek a i często czterolatek nie zdefiniuje dokładnie, co mu dolega. Bo widzisz, jeszcze nigdy nie słyszałam żeby zdrowe dziecko samo się zagłodziło. Ale o oszołomach, którzy głodzili dzieci już nie raz było głośno. I o tych, co na siłę wpychali dziecku jedzenie do buzi też. A gdyby tak zamienić miejscami rodzica z dzieckiem? Jeśli dziecko nie chce jeść, musisz poszukać pomocy.

Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe. Kto o tym dziś pamięta…

Spokój, opanowanie i zrozumienie. To jest to, czego musisz mieć pod dostatkiem, gdy zostajesz rodzicem. I kiedy twoje dziecko nie chce jeść.

6 comments

  1. Ali 14 grudnia, 2016 at 08:05 Odpowiedz

    Ja tez mam dwoch chlopakow i kazdy inny pod kazdym wzgledem – jedzeniowym rowniez. Starszak to nie jest typowy niejadek, ale wybredny. Moglby przezyc dzien na mleku samym (a ma juz 3 lata!!!) ewentualnie od czasu do czasu zagryzajac suchym chlebem czy bananem. Ale w przedszkolu zjada wszystko co daja, tylko w domu taki wybredny i nie ma znaczenia co mu pod nos podsune to nie chce. Czasem jak ma lepszy dzien to zje jogurt, albo kilka lyzek zupy czy ziemniaka…. Za to mlodszy, ktory wlasnie skonczyl roczek na widok jedzenia dostaje „orgazmu” i jest absolutnie wszystkozerny (przynajmniej w miare mozliwosci swojego wieku) i zgarnie ci z talerza wszystko co na nim bedzie! A karmilam obu tak samo, rozszerzanie diety tez podobne bylo… Tyle ze starszy nie lubil papek w poczatkowym okresie – wolam BLW (do rozrzucania a nie do jedzenia ;P), a mlodszy przez pierwszych kilka miesiecy nie uznawal nic w kawalkach – wszystko musialo byc na max zmemlane….

  2. Kasia Jeziorska 14 grudnia, 2016 at 18:12 Odpowiedz

    Z własnego podwórka: syn dziewięcioletni mocno wybredny, sushi nie tknie nawet kijem, ale jak widzi, że czteroletni brat wsuwa wszystko, jak leci, włącza mu się element braterskiej rywalizacji i wtedy nawet skubnie tę nieszczęsną rybę. Albo warzywo. Dodaję więc punkt 12. Posiłki w towarzystwie innych dzieci zachęcają do próbowania jedzenia! Uściski z Vancouver 🙂

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.