dumna

– Ciężko było Ci wychowywać się bez mamy?
– Bardzo. Żałuję, że nie widzi jak się rozwijam, co robię. Nigdy mi nie powiedziała, że jest ze mnie dumna.

Słyszę w tv całe mnóstwo tego typu wypowiedzi. Najczęściej w płaczliwych scenach, chwytających widza za serce, żeby od razu było wiadomo, kto miał ciężko na starcie. Bo wychowywać się bez mamy jest w istocie ciężko. Chyba. Mama nigdy nie powiedziała mu, że jest z niego dumna. Albo nie zdążyła, albo czytała internety.

Z tych możemy się dowiedzieć, że dziecko musimy chwalić. A za chwilę, żeby się nie odzywać. By wyrażać podziw i zachwyt. Lub zupełnie odwrotnie: korygować, motywować ale broń Boże pochwalić. No przepraszam bardzo, ale od tych potoków słów zwanych dobrymi radami, wypływających prosto z ust pedagogów i psychologów, boli mnie już głowa. Gdzie miejsce na ludzkie, intuicyjne, zupełnie naturalne dla rodzica (wydawałoby się) zachowania?

Czy nie najważniejszy jest zdrowy rozsądek? Mam swoje zasady i ze wszystkich sił staram się ich trzymać.

  • Jeśli coś ewidentnie nie wychodzi, proponuję kolejną próbę. Do skutku/znudzenia/zmiany zabawy. Zawsze doceniam wysiłek. To jedno z najbardziej motywujących zachowań, jakie możemy zafundować! Dlatego dopingowaliśmy Justynę Kowalczyk na trasie, krzyczeliśmy „leć Adaś, leć!” pod Wielką Krokwią. Czy zawsze wygrywali? Nie, bo nie o wygraną chodzi. Domyślam się, ile potrzeba trudu żeby dopasować do siebie dwa klocki.
  • Staram się chwalić. Rzeczy wielkie, małe, z pozoru nieważne i ważne bardzo. Podany ostrożnie kubek ze zmywarki. Kredki włożone z powrotem do metalowej puszki. Samodzielnie umyte ręce. Dlaczego ktoś zabrania mi mówienia, że dziecko zrobiło to świetnie? Naprawdę stwierdzenie, „super, że udało Ci się posprzątać wszystkie klocki”, „świetnie ustawiłeś krzesła!” wychowają małego egocentryka? Mój syn będzie narcyzem, bo go pochwaliłam? Nie sądzę. Wydaje mi się, że także rodzica więcej trudu kosztuje mała pochwała niż zachwyt nad rzeczami „większymi”: czerwonym paskiem na świadectwie, że tak polecę standardowo. Kupiliśmy drewniane puzzle, trzeba dopasować zwierzęta do wyżłobionych w tacce kształtów. Kiedy się udało i biłam brawo, mały był wniebowzięty, obecnie chętnie wraca do tej zabawy.
  • Jestem dumna i mówię o tym. Każdy ma prawo czuć dumę z czego innego. Ja byłam bardzo dumna, kiedy moje 1,5 roczne dziecko samo założyło skarpetkę. Banał, prawda? Skarpetka, kto by pomyślał. Dopingowałam przy kolejnych próbach. Nie pozwoliłam, żeby to cudowne uczucie rozpierało tylko moje piersi. W końcu ich pojemność jest ograniczona. Skoro chcę, żeby syn mówił mi o swoich uczuciach, także muszę to robić! I sytuacja odwrotna: załóżmy, że wysoko podskoczyłam. Najwyżej jak potrafię, a Budzik mówi „mamo, jestem z Ciebie taki dumny!”. Czy mam mu wtedy powiedzieć, że może być dumny tylko z większych sukcesów? Że ten jeden mały skok się nie liczy? Mam umniejszać swoje, nazwijmy to, zasługi? To my, dorośli, okropnie komplikujemy sobie życie i wyznaczamy dziwne granice między nieważne, a istotne. Chcę mówić dziecku, że jestem dumna, jeśli faktycznie jestem. Nie chcę nigdy żałować, że tego nie powiedziałam.
  • Dziękuję. Proszę. Przepraszam. Może jestem dziwnym rodzicem, nie wiem, ale dziękuję dziecku kiedy wykona polecenie (nie lubię tej nazwy, ale nie znam lepszej, może być zadanie). Odłożenie poduszki na miejsce albo podanie mi czegoś. Proszę żeby coś  zrobiło i dziękuję, kiedy to zrobi. Proste.

Denerwują mnie te sprzeczne informacje. Jeśli mama lub tata szukają autorytetu i chcą polegać na opinii kogoś, kto powinien o wychowaniu mieć jako-takie pojęcie, tak czy inaczej musi przecedzić ów autorytet przez sito własnej intuicji i potrzeb dziecka. Gdybym tylko motywowała, ale nie chwaliła rezultatu – jaki osiągnęłabym efekt? Gdybym chwaliła wszystko jak leci, niezależnie od wysiłku, poświęcenia, włożonej pracy i rezultatu – czy osiągnęłabym jakikolwiek?

A gdybym po prostu cieszyła się razem z moim synem każdym jego sukcesem, współczuła porażek i motywowała do dalszej pracy? Biła brawo, gdy założy but i skorygowała, że jednak lepiej prawy na prawą nogę? Gdybym nie ukrywała radości z każdego nowego słowa, ale również w zgodzie ze sobą i polszczyzną wypowiedziała je raz jeszcze, poprawnie? Sama dopiero się uczę, szukam odpowiedzi, testuję. Nie mów mi proszę, że mam nie chwalić i nie czuć dumy. Kto, jak nie ja?

15 comments

  1. Joanna G. 3 grudnia, 2014 at 22:53 Odpowiedz

    Sama mam w sobie dużo sprzecznych myśli jeśli chodzi o temat chwalenia. To bardzo trudny temat choć już nauczyłam się by chwalić i doceniać wysiłek dziecka i pracę włożoną a nie sam efekt. Z drugiej strony kiedy coś mi się nie podoba i uważam, że moje dziecko mogło zrobić to lepiej ( np rano sama zapięła kurtkę na zamek, a popołudniu zapięła połowę i więcej jej się nie chciało wysilać) nie chcę chwalić. Boję się ogólnie pochwał bo wiem, że to jest taki mechanizm, który wywołuje pozytywne odczucia dziecka z samej pochwały a nie z tego, że osiągnęło jakiś efekt. Pisałam już nawet kiedy o tym jak Zośka mi się poryczała kiedy nie pochwaliłam jej rysunku…Dlatego staram się chwalić z głową. I nienawidzę, nie znoszę i jestem wyczulona na pochwały typu : jaka ty jesteś mądra, jaka ty jesteś zdolna, jaka ty jesteś piękna….grrr!

    • Anna Bartnik 3 grudnia, 2014 at 23:17 Odpowiedz

      O to to właśnie! To chciałam napisać, ale może mi nie wyszło ;). Nie za wszystko trzeba chwalić, ale doceniać, dopingować.

      Załóżmy dziecko posprząta pokój. Podziękować, że posprzątało? Bez sensu, czy mi ktoś dziękuje za posprzątanie domu? Pochwalić, że ładnie posprzątało? Bez sensu, ale już powiedzieć, że jest fajnie posprzątane i widać jak wiele wysiłku to kosztowało wydaje się całkiem do rzeczy.

      Mo napisała o bezwarunkowym wychowaniu. Ja kocham bezwarunkowo, absolutnie. Ale pochwały są motywujące. Wzmacniają poczucie własnej wartości, mocy sprawczej, to wydaje mi się ważne w późniejszym życiu.

      • PasjoMatka 6 grudnia, 2014 at 00:44 Odpowiedz

        Bardzo fajnie ta (i nie tylko ta) kwestia jest opisana w książce „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” Polecam serdecznie, bo choć nie uznaję poradników dla rodziców – ten jest super. I rady z niej dają nie tylko to, że dzieci nas słuchają, czy coś opowiadają, a budowanie właściwej samooceny, poczucia bezpieczeństwa, zrozumienia i wiele innych ważnych cech. POLECAM. 🙂

  2. Anna Bartnik 3 grudnia, 2014 at 23:19 Odpowiedz

    Alu, czytałam ostatnio jakiś artykuł, nie mogę go znaleźć w tej chwili, żeby nigdy nie mówić dziecku, że jesteśmy z niego dumni. To mnie trochę zainspirowało do napisania tego wpisu tak naprawdę.

    A propos tego co piszesz, dokładnie tak jest. Dlatego piszę o cedzeniu przez własne sito. Przez swoje zasady, intuicję, potrzeby, sytuację, czasy etc.

    • Alicja Zmysłowska 3 grudnia, 2014 at 23:27 Odpowiedz

      Niektórzy psychologowie mówią, żeby dziecku mówić, że samo powinno być z siebie dumne. Można i tak, ale dlaczego ja nie mogę być z niego dumna ??? Aniu jak mi dzisiaj Mi powiedział co mówią psychologowie, to do tej pory mi się ręce trzęsą. Napisze jeden gość z drugim jakieś bzdury, a młody człowiek w to wierzy. 🙁

  3. Agnieszka Wroniecka 4 grudnia, 2014 at 08:24 Odpowiedz

    Myślę, że intuicja jest tu kluczem.
    Teoria wywodząca się z pedagogiki Montessori o tym, że nie należy chwalić dzieci moim zdaniem popłynęła za daleko i niektórzy wpadli w drugą skrajność… Omijanie za wszelką cenę odpowiedzi na pytanie dziecka „czy podoba się mamie jego rysunek” i zastępowanie jej przydługimi opisami jak dla mnie bardzo mijają się z intuicją…

  4. Tinka 4 grudnia, 2014 at 10:26 Odpowiedz

    Bardzo mądry wpis. Zapisuję blog do ulubionych. Przerażają mnie posty o braku pochwał. Sama często chwalę, ale jak widzę, że coś nie wyszło to zachęcam do ponownej próby, do poprawy. „Ale pochwały są motywujące. Wzmacniają poczucie własnej wartości, mocy sprawczej, to wydaje mi się ważne w późniejszym życiu.” Popieram!!! Sama lubię jak ktoś zauważa, chwali moje postępy, moje mądre kroki albo jak coś nie wyjdzie to mi dopinguje i zachęca do dalszej pracy.

  5. Kasia A. 14 grudnia, 2014 at 17:47 Odpowiedz

    Chwalic!:) ja sama jako dziecko czułam się za mało chwalona;) przez co mam nadmierne ambicje i zawsze mi sie wydaje, ze nie jestem dosc dobra. mimo tego, ze zawsze mialam swiadectwa z paskiem, na studiach stypendium itd to zawsze mi sie wydaje, ze mogloby byc lepiej. jest to dosc upierdliwe 😉
    dlatego synowi staram sie zawsze powiedziec, ze cos zrobil dobrze. jak sie stara, ale mu nie wychodzi to tez chwale jego wysilek. oczywiscie nie rozplywam sie w zachwytach nad kazda wykonana rzecza, bo jest w wielku przedszkolnym i zderzyl sie juz z brutalna rzeczywistoscia (kiedy ktos mu powie, ale nabazgrales 😛 albo nie umiesz spiewac itd 😉 albo ze masz zle ubrane buty 🙂 ale ode mnie tego na pewno nigdy nie uslyszy.
    jeszcze jedno: mezow tez trzeba chwalic 😀

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.