DZIECI I RODZINA

O maszynie, która ma zastąpić tulenie.

bujaczek dla dziecka

Bujaczek dla dziecka

O pozytywnych aspektach przytulania noworodków, niemowlaków i starszych dzieci nie trzeba nikomu przypominać. Wiemy jak cudownie i kojąco wpływa na dzieci w chwilach stresu, strachu czy niepewności. Rodzicielstwo bliskości oparte jest na uważności, miłości, wzajemnej akceptacji i większość rodziców stara się ze wszystkich sił zapewnić je dzieciom. Wierzę w to.

Tak samo jak w to, że każdy tata i każda mama potrzebują w ciągu dnia zrobić siku, wziąć prysznic i ugotować obiad. Nie ignorujmy potrzeb żadnej ze stron. To chyba do takich sytuacji został stworzony ten bujaczek dla dziecka.

Jakiś czas temu wyświetliła mi się reklama produktu, który z grubsza nazwałabym bujaczkiem dla dziecka imitującym przytulanie. Ruchy wibrującego leżaczka mają naśladować delikatne kołysanie przez rodzica, a dziecko czuje się, jakby przylegało do jego pleców. Fala krytyki w komentarzach skłoniła mnie do tego, by zastanowić się, czy takie urządzenia są nam faktycznie potrzebne i nie krzywdzą dzieci, jak zostało to zasugerowane przez odbiorców reklamy?

Przeszkadza Ci bujaczek dla dziecka?

Po pierwsze: BĄDŹ SPRAWIEDLIWA. 

Mogę się założyć, że rodzic nabywając dla siebie (a raczej swojego dziecka) gadżet imitujący przytulanie lub bujanie nie robi tego z intencją korzystania 24h/dobę. Cóż, jesteśmy niezastąpieni i żadne urządzenie nie podaruje dziecku ciepła, bliskości i bicia serca. Bądźmy jednak sprawiedliwe w swoich osądach. Łatwo powiedzieć „straszne! Biedne dziecko!” albo „a gdzie spełnienie naturalnych potrzeb dziecka?!”, ale tak zupełnie serio powiedzcie mi: lubicie się przytulać podczas korzystania z toalety? Naprawdę sprawia Wam przyjemność sikanie z niemowlakiem na rękach?!

Coś nie chce mi się wierzyć. Po to ktoś kiedyś wynazał te wszystkie bujaczki, zabezpieczenia, klamerki, żeby rodzicowi ulżyć, bo i tak ma niezły zapierdol w domu.

Po drugie: WCZUJ SIĘ.

Wczuj się w rolę tego malca, który owszem – potrzebuje nas najmocniej na świecie, ale jeśli nie płacze i nie jest to dla niego niekomfortowe, dlaczego nie może się pobujać na urządzeniu? Wczuj się w rolę rodzica, który i tak próbuje wcisnąć 28 godzin w 24-godzinny trybik. Rodzica, który każdą wolną sekundę poświęca dziecku. Pamiętam to uczucie, kiedy urodziłam pierwszego synka i z piętra zeszłam na dół po miesiącu. A kiedy urodziłam drugie dziecko, miałam w domu noworodka i dwulatka i kota i na głowie wszystko, z dala od rodziny i bez wsparcia partnera.

Brzmi słodko? Bywało, kiedy wszyscy spali.

Po trzecie: POMYŚL.

Zakładamy, że wszystkie dzieci mają dwoje kochających rodziców. Zakładamy, bo tak by było w idealnym świecie. Są jeszcze domy dziecka, rodziny wielodzietne i na końcu rodzice, którzy zwyczajnie nie mogą nosić swoich dzieci ze względów zdrowotnych. Nie krytykujmy bezzasadnie, nie stygmatyzujmy i nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora.

Pomyśl też o tym, po co ktoś stworzył jakieś tam Babocush bed, producent deklaruje to urządzenie jako świetne dla dzieci z kolką i refluksem. Od razu widzę rzesze mam, które szumią suszarkami, żeby maluch przestał płakać choć na moment.

Maszyna dająca czasami złudzenie bliskości jest lepszym wyjściem niż złudzenie bliskości z rodzicem, który jest tylko czasami.

 

Podobał Ci się wpis dotyczący babocush bed? Polub go i skomentuj w poniższym poście na fb:

Inne wpisy, które mogą Ci się spodobać:

  1. SZTUCZNY ŚNIEG Z MĄKI ZIEMNIACZANEJ
  2. PREZENT DLA TRZYLATKA
  3. DO KIEDY MOŻNA WOZIĆ DZIECKO W WÓZKU?

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.