A gdzie czapeczka?
Gdzie czapeczka?
Gdzie czapeczka? Taką oto prośbę miało me dziecię, a ja – matka z krwi i kości (i to jakiej!), postanowiłam ją spełnić. Dziś wiosna z tamtego dnia, jest już tylko wspomnieniem. Huraganowy wiatr, zimno jak na Grenlandii i ciemno, że czubka nosa nie widać. Ale wtedy? Prawdziwa wiosna. I te oczy proszące „mamo, zdejmij mi czapkę!”. A przecież cieniutką założyłam. Z bawełny.
Ale nic to, bo swym niecnym postępkiem wzbudziłam szczery podziw niektórych mam i równie wielką naganę mam zupełnie innych. Wyznaję zasadę: jeśli nie wieje, nie pada, nie mrozi = nie ma powodu do noszenia czapki. Zwracam uwagę, jak noszą się ludzie zanim wyjdę na zewnątrz. Na wsi jest to trochę utrudnione, bo obserwacja 80-latek ubranych na cebulkę przy 30-stopniowym upale na niewiele się zdaje. Na szczęście są tu też inni mieszkańcy.
Zasada numer 2 głosi, że jeśli ja nie mam czapki (a uszy to i owszem, wrażliwe, bardzo łatwo i szybko mnie „przewiewa”), to i dziecko jej nie potrzebuje. Po co?
Cała zima (a zimy nie lubię bardzo i szczerze) była piękną wiosną. Teraz przyroda budzi się do życia, żuczki (czyli matki spędzające zimę w domu) wychodzą z ukrycia i świat staje się piękniejszy. Na diabła psuć dziecku humor czapką? Przecież i kurtki, motyla noga, nie ma! I chociaż wzbudzam czasem grozę, ciągle słyszę czy dziecko ma rajtuzki? I chociaż z uporem maniaka mu tych rajtuzek przy dodatnich temperaturach nie zakładam, robię swoje i po swojemu. Matką jestem, nie?
Pół żartem, pół serio – pytanie „gdzie czapeczka” będzie pojawiało się jeszcze setki lat. Możecie je ignorować albo odpowiadać z humorem, np. „czapeczka jest, oczywiście, ale niewidzialna”.
Inne wpisy, które mogą Ci się spodobać:
Ja akurat czapkę cienką zakładam dziecku jesienią-zimą-wiosną, a to dlatego, że sama noszę czapę jak jest koło 10 stopni. Miałam w dzieciństwie dwa razy zapalenie ucha środkowego (w maju! Było cieplutko: słonko, ptaszki, itp., ale właśnie wiosna jest najbardziej zdradliwa) i ból tragiczny. Oczywiście każde kolejne zapalenie boli jeszcze bardziej, więc chucham i dmucham (na siebie, a przy okazji na syna). Takie małe zboczenie – można mnie zobaczyć wokół domu bez kurtki, ale czapki nigdy nie zapomnę nałożyć ;).
Przy 10 sama noszę a nawet jeśli nie to dziecko ma czapkę lub kaptur, ale przy prawie 20 i zero wiatru już nie.
Nie, to bez sensu, żeby nosić czapę okrągły rok „dla zasady”. Ja zawsze sprawdzam czy karczek spocony i wtedy rozbieram.
Pamiętam jak był chrzest, upalny lipiec, +30 stopni, mój mały zgrzany, więc bez czapki, rodzina oburzona ;).
Przy + 30 i słońcu to ja zakładam czapkę, cienką chroniącą przed słońcem właśnie. Bardzo restrykcyjnie tego pilnuję. Udar słoneczny to poważna sprawa (nie dotyczy to oczywiście kościoła, chyba, że chrzest był na świeżym powietrzu :))
Monika, ale takie małe dzieci jak nasze w ogóle nie powinny być na słońcu, w lecie nie zakładałam czapki, ciągle cień.
Pewnie, że nie powinny, ale zobaczysz, jak Budzik zacznie chodzić, nie zawsze uda się malucha w cieniu zatrzymać, a czapka jednak chroni.
Jasne, dlatego mam na oku słomkowy kapelusz :D.
Ja polecam płócienny, dla Uli był najwygodniejszy, słomkowy trochę za sztywny.
Chrzest był, jak maluch miał trzy miesiące – na słońce go nie wystawiałam ;).
Czapka czapką, ale Budzik wygląda bosko w tym kombinezonie! Śliczne zdjęcia mu zrobiłaś 🙂
Urosłam przynajmniej kilka centymetrów :).
Oj tak zgadzam się śliczny kombinezon i w fajnym kolorze
Dzięki! Kombinezon Coolclub ze Smyka, stara kolekcja.
Mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, że polscy rodzice zdadzą w końcu sobie sprawę z tego, że dziecku o ciepłej porze czapka nie jest potrzebna, wręcz przeciwnie przeszkadza, bo utrudnia właściwą termoregulację.
Dziś jest najcieplejszy dzień tego roku, 20 stopni w Warszawie, a co niektórzy nadal w zimowych okryciach. Dzieci w puchowych kurtkach, z apaszkami i obowiązkowo czapkami. Aż ma się ochotę zaczepić i coś powiedzieć.
Zapalenie ucha nie bierze się znikąd. Od laryngologa wręcz możemy usłyszeć, że wiatr bywa zbawienny bo osusza wnętrze ucha i zapobiega gromadzeniu się tam bakterii, drobnoustrojów etc. Jeśli ktoś ma permanentne problemy z uszami, można założyć opaskę, albo przytkać uszko watką. Po co czapka?
Temat poruszałam też u siebie na blogu, a na fanpage’u wywinęła się z tego całkiem zażarta dyskusja 😉 Widać temat gorący 🙂
A mój dziś przy plus -nastu „Załóż mi czapkę” a później „i rękawiczki” 😀
Hehe super :D.