EMIGRACJA

Uciążliwi sąsiedzi UK. Śpi dobrze, kto ma dobrych sąsiadów…

uciążliwi sąsiedzi

It is easy to bear the misfortunes of neighbours. Łatwo jest znosić nieszczęścia sąsiadów.

Po 15 latach cichej, uprzejmej wspólnoty mieszkaniowej we Wrocławiu, do mieszkania obok wprowadzili się studenci. Uciążliwi sąsiedzi, mało powiedziane. Nie było to z początku najprzyjemniejsze towarzystwo – przynajmniej raz w tygodniu ktoś dzwonił na policję. A to muzyka za głośno, a to alkohol, a to jakaś bójka. Po czasie nauczyli się funkcjonować w zgodzie z otoczeniem. Spoko, studenckie życie po prostu. Później przeprowadzka na wieś. Na wsi mieliśmy sąsiada buraka. Prawdziwa, polska, słoma z butów. Palenie odpadów na podwórku, wypuszczanie gęsi na cudzą posesję, przeklinanie zamiast zwykłego „dzień dobry” plus charakterek – taki, co to mu się należy dola z włamu, w którym nie brał udziału. Ideał buraka. Po czasie oswojony, przyzwyczailiśmy się. Wiejskie zycie po prostu. Uciążliwi sąsiedzi, ehhh.

Miałam różnych sąsiadów, także w pierwszym domu w Anglii. Bez zażyłości, ale bez złośliwości. Za to sąsiada rasisty nienawidzącego imigrantów i wszystkiego co nieangielskie, jeszcze nie miałam. No to mam. Jeśli zastanawiasz się czasem czy nagłówki gazet i żółty pasek w tvn pokazują prawdę o tym, jak to Anglicy nienawidzą Polaków, to już spieszę z odpowiedzią: połowa to propaganda, połowa nie. Wnioskuję na podstawie własnego doświadczenia, zdobytego w typowym, niewielkim, angielskim mieście, gdzie największą grupę imigrantów stanowią Polacy, a tuż za nimi Hindusi, Turcy i Słowacy.

Nam tua res agitur, paries cum proximus ardet. Ciebie to dotyczy, gdy ściana sąsiada płonie.

Kiedy szukasz wymarzonego domu, oglądasz ściany, układ pomieszczeń, planujesz jakie oświetlenie wykorzystasz w którym miejscu i które książki ułożysz na danym regale. Zamiast trawy już widzisz bujną roślinność ogrodu, w którym będziesz grać w piłkę ze swoimi dziećmi. Tu kwiaty, tam iglaki a w tamtym rogu postawimy piaskownicę i huśtawkę. Projektujesz furtkę, żeby pasowała do elewacji. Myślisz, czy kolor ścian w kuchni jest odpowiedni, czy może umówisz się z landlordem na przemalowanie. Cieszysz się, że jako jeden z niewielu położył w przedpokoju gres, a nie wykładzinę i zacieszasz, bo kuchnia będzie wielkości pierwszego mieszkania twoich teściów. Na dodatek z przeszkloną ścianą i widokiem na ogród. Twój i sąsiada.

I na tym sąsiedzie jakoś tak skupiasz się najmniej. Bo niby co za różnica kto obok mieszka. Owszem, zwracasz uwagę na to, jakim autem jeździ i co ma powieszone w oknach – tylko tyle widać na pierwszy rzut oka. Niedługo później, podczas rozpakowywania kartonów uprzejmie machasz przez szybę do sąsiadki i…Ona nie odmachuje. Musiała niezauważyć, nie inaczej. Luz, może refleks jakiś na szybie, może humor nie taki, a może tylko się wydawało, że patrzy akurat w tę stronę? Ale potem mijają dni i tygodnie. Brak wzajemności już nie jest tylko przypadkową nieuwagą, a celowym działaniem z premedytacją.

Nie stawiasz sobie za życiowy cel, żeby ze swoim sąsiadem się zaprzyjaźnić, ale są pewne granice i zasady, z którymi żyje się lepiej. Dzień dobry, do widzenia, jak leci? Piękną mamy pogodę, nasza piłka wleciała do waszego ogródka, kto w tym tygodniu przycina żywopłot? Trafił do nas wasz list, przepraszamy za hałas podczas remontu i tak dalej, i tak dalej. Słowa, których normalni ludzie na co dzień używają. Simply.

Maiorque videtur et melior vicina seges. Zboże u sąsiada jest lepsze i większe.

W sklepie, na ulicy, w parku, w autobusie kiedy jedziemy do pracy. Mijamy dziennie setki osób i wymiana uprzejmości jest oczywistością. Zwłaszcza kiedy mieszkamy z kimś ściana przy ścianie, a nasze podwórka dzieli zaledwie metrowy płotek – do czasu, o czym za chwilę. Nasze dzieci zdążyły już się poznać, a my dalej jakoś nie. Możesz mówić co chcesz, to czuć, że ktoś cię nie akceptuje. Słyszysz jak mówi „to Polacy, nie zagadujcie”. Uważam, że każdy ma prawo do prywatności i do tego, by z drugim człowiekiem nie wchodzić w niepotrzebne interakcje. Problem zaczyna się w miejscu, w którym ktoś za twoimi plecami, ale tak żebyś dobrze słyszał, nawiązuje do twojej narodowości.

Nie wstydzę się tego, że jestem Polką, nie mam też powodu żeby na własnym podwórku do własnego męża mówić w obcym języku tylko po to, by sąsiad za płotem rozumiał o czym rozmawiam. Nigdy nie spotkałam się z żadnymi nieprzyjemnościami wymierzonymi wprost w moją osobę i uważam, że media odrobinę się zagalopowały w tym, że tylko Brexit przyczynił się do braku akceptacji ze strony Anglików. Jeśli ktoś nie lubi imigrantów, to wierzcie mi, wyjście Anglii z UE tego nie zmieni. Wielu Anglików uważa, że Polacy to pracowici ludzie, a zagłosowali za Brexitem ze względu na napływającą ludność z innych krajów – to opinia mojego dentysty i zaprzyjaźnionego taksówkarza. Może to prawda, a może kurtuazja. Faktem jest, że…

Moi uciążliwi sąsiedzi wymienili płot graniczący z nami z metrowego na dwumetrowy zanim ogłoszono wynik referendum. Uczynili nam tym przysługę, choć w niegrzeczny sposób. „Jeśli masz dobrego sąsiada, nie potrzebujesz płotu” – nie miałam pojęcia jakie to przysłowie prawdziwe. Do czasu aż nasze dziecko z gorączką, katarem i kaszlem zapłakało nad ranem.

Nie liczyłam na współczucie, bo niby od kogo.

Ale walenia w ścianę ciężkim przedmiotem też się nie spodziewałam.

Niech Was ręka boska broni od takiego sąsiada. Albo za radą Roberta Fulghuma: „Zawsze kochaj sąsiada. Ale zawsze wybieraj sobie dobre sąsiedztwo.”

Jeśli uciążliwi sąsiedzi już Ci nie dokuczają, zostań ze mną TUTAJ.

Przeczytaj inne wpisy o emigracji TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.

4 comments

  1. Alicja Zmysłowska 3 lipca, 2016 at 19:27 Odpowiedz

    Aniu nie trzeba być innej narodowości, żeby być złym sąsiadem. My mieliśmy takich w Gdyni, o wszystko mieli do nas pretensje, a zachowywali się tak jakby cały dom był ich ……buractwo nie zależy od narodowości. Między innymi właśnie sąsiadom zawdzięczam to że mieszkam tu, a nie w Gdyni…..o zwracanie przerzuconych piłek przez płot nie było mowy…..

  2. Beata Mr 3 lipca, 2016 at 22:13 Odpowiedz

    W kwestii sąsiadów – moi miesiąc temu też wymienili płot z metrowego na 2 metrowy 🙂 Mi to nie przeszkadza – więcej prywatności we własnym ogródku , ale szczerze, po roku nadal nie mogę ich rozgryźć ? Niby uśmiechają się, wymieniamy uprzejmości, zagadują do dzieci i czasem pożyczą drabinę ale ciągle mam wrażenie, że nie do końca jest to szczere.

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.