DOM I PODRÓŻE

Nie chciałabym być księżną Kate.

księżna Kate

Kto nie idzie do przodu, nie cofa się tylko stoi w miejscu. Zobaczyłam na jednym z portali księżną Kate, znaną skądinąd jako żona księcia Williama. I wtedy się zaczęło…

Wszystkie moje blogowo-pisarskie postanowienia poszły w piach, bo tylko jedna natrętna myśl krążyła po mojej głowie: jak ja jej zazdroszczę! Rozprawy o założonej przez nią kreacji w ogóle mnie nie interesują. No, może nie w ogóle bo zerknęłam, co miała na sobie i nawet zdążyłam zauważyć, że wygląda pięknie, kosmicznie szczupło (z myślą, że ja nigdy tak nie będę) i jest uśmiechnięta. Niby nie powinno mnie to dziwić, ale życie ma to do siebie, że piękni i bogaci potrafią być bardzo nieszczęśliwi. A ona na dokładkę jest matką, czyli jakby trochę podobnie do mnie. Ciemnych włosów i błysku w oku – nie wspomnę.

P1070157 P1070158

Zawsze sobie myślałam, że Ci ludzie w monarchii mają przekichane – cała ta etykieta, bułkę przez bibułkę, ę, ą i sz cz. Obowiązki na szczycie piramidy. Spamiętać to wszystko! Nierealne. Sukienka do kolanka, opalanie topless w każdym tabloidzie. Na ręce Ci patrzą tak wnikliwie, że mogą widzieć Twoje myśli, których nie przykryje żaden puder! Niefajne. Każde słowo musi być przemyślane, pewnie blogować też nie wolno i obowiązkowy kapelutek. Nie dla mnie. I właśnie to dzisiejsze zdjęcie tchnęło we mnie inną, jakże odmienną, myśl: toż takie wyjście, choćby obowiązkowe, to wolność! Przez ten moment świętowania urodzin dziadka czy pociotki, zapominasz na chwilę, że dziecko ząbkuje, że wszystko idzie do kitu i kompletnie nie w tym kierunku, w którym powinno. Że w pociągu zawsze siedzisz tyłem do kierunku jazdy a właśnie wtedy robi Ci się niedobrze! To może to jest jakieś wybawienie, a nie katorga? Odpoczynek, nie męczeństwo?

P1070154

P1070198

Prawda jest taka, że swojego dziecka, nawet gdybym chciała, nie mam komu zostawić żeby odreagować trud całego dnia, tygodnia i miesiąca. Czasem tego potrzebuję. Oddechu lasu. Planujemy z TB wyjść gdzieś razem i na planach się kończy. Wszystko, zawsze, wszędzie świętujemy w trójkę. Bywam strasznie zmęczona i mam wrażenie, że i tak nikt tego nie widzi. A potem patrzę na tupot bosych stóp. Słyszę małe kroczki. Widzę wysiłek. Podziwiam pracę młodego człowieka.  I wracam do normalności. Nie zazdroszczę. Nie narzekam. Kiedyś w końcu usiądę przodem w pendolino i z łezką w oku wspomnę, że nic nie ominęło mojego syna, bo był najlepszym towarzyszem wszystkich naszych przygód.

9 comments

  1. minimaliv 11 czerwca, 2014 at 22:54 Odpowiedz

    Tak. Teraz mogę się wypowiedzieć. A zatem. Pendolino nigdy nie pojedziesz. Topię Twoje marzenia. A po drugie to nie możesz, nie możesz tak robić! Musisz się wyrwać, zrobić coś bez dziecka. Randkować z facetem możesz i w domu, jak mały pójdzie spać. Serio można fajnie się bawić 😉 Ale Ty musisz sama uciec choć na chwilę! Albo niańkę wynająć na noc. Nie ma takiego problemu, którego nie da się rozwiązać. A zdechniesz prędzej czy później, jak będziesz siedzieć non stop z dzieckiem. O tym właśnie jest mój ostatni wpis i naprawdę myślę, że kobiety powinny bardziej dbać o swój egoizm. Trzymam kciuki!!!

    • Anna Bartnik 11 czerwca, 2014 at 23:10 Odpowiedz

      Mira, masz dużo racji. Tylko przychodzą czasem takie dni jak dziś, kiedy pomimo stosowania detoksu od dziecka (tak, tak, stosuję!) czuję jakieś zmęczenie.

      Moje „zawsze, wszędzie” miało mieć wydźwięk pozytywny, mam nadzieję że taki jest :).

      Tak, czytałam u Ciebie i nawet mnie naszła refleksja że mam słabość do cegły i latarni, podobną chyba.

  2. ojMaryna 14 czerwca, 2014 at 11:59 Odpowiedz

    Księżna Kate, mówisz? Kiedy czytałam przed oczami pojawiały mi się kolejne idiotyczne pamiątki produkowane z okazji jej ślubu z Williamem, które widziałam w Nothingam. Aniu czy kobieta, która właśnie świętuje jedno z najważniejszych wydarzeń w swoim życiu i obserwuje jak cały kraj powiela jej wizerunek na nocnikach, prezerwatywach i pizzach, może być szczęśliwa? 🙂 Wracając do sedna. Ja ostatnio coraz częściej tupię nogami i terroryzuję całą rodzinę (głównie Współtwórcę Moich Dzieci), żeby tylko znaleźć czas totalnie dla siebie i wybyć z domu choć na dwie godziny. Wracam odmieniona. Wczoraj zdałam relację z mojego ulubionego sposobu na relax. Pamiętaj, że nawet M. Poppins miewała wychodne i bardzo tego pilnowała 🙂

    • Anna Bartnik 14 czerwca, 2014 at 12:41 Odpowiedz

      No pewnie, te „dodatki” nigdy mi się w monarchii nie podobały, nie tylko brytyjskiej zresztą. Wychodne jest bardzo potrzebne, jeśli tylko mam sposobność – korzystam, a że nie zawsze wtedy kiedy bym chciała. Cóż – w efekcie ten wpis :).

  3. Ola 18 czerwca, 2014 at 22:32 Odpowiedz

    pieknie, rozsadnie i dojrzale, nie zazdroscic i nie narzekac, haa, ja niby mam z kim nasza Zegarynke zostawic, ale…. chwilowo tego nie robie (moze przyjdzie kiedys taka potrzeba, albo bede zmuszona), niby wiem teoretycznie, co to „zdrowy egoizm”, ale tak dlugo czekalam na Nia, ze teraz na brak innych „atrakcji” nie narzekam 🙂

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.