opowiadanie kryminalne

Pierwsza część do przeczytania TUTAJ. I, żeby nie było, to nie książka. Opowiadanie po prostu.

Cz. II

Muzeum swój monumentalny wygląd zawdzięczało strzelistym, białym kolumnom, które ze względu na swój kształt kojarzyły mi się dość jednoznacznie. Szkoda, że to nie najlepszy moment na tego typu rozmyślania. Minuty dłużyły się niemiłosiernie, a końce moich palców powoli zaczęły zmieniać kolor z czerwonego od emocji na siny od mrozu. Było cholernie zimno jak na koniec maja. Z jednej strony wiosna w rozkwicie, z drugiej arktyczne powietrze. Co się u diabła dzieje z tą pogodą?

Moje myśli krążyły coraz bliżej człowieka, z którym byłam umówiona. On też był zimny, jakby okruch lodu stanął mu w gardle. Jednocześnie wydzielał czosnkową woń, która zdawała się temu przeczyć. Mniejsza o zapach. Najważniejsze są teraz informacje, których ma mi dostarczyć. Czego mnie uczył ojciec? Odebrać, sprawdzić i pod żadnym pozorem się nie odzywać. Nie tylko policja może wykorzystać każde słowo przeciwko mnie. Fakt, że jestem tu nie do końca legalnie, załatwiając własne interesy, trochę mnie uwierał. Mnie – obrońcę uciśnionych, prawowitą obywatelkę. Chciałabym dodać bogobojną kobietę ale boga się nie boję. Ciężko się bać kogoś, kto nie istnieje.

Jest. Widzę go już z daleka. Charakterystyczny chód, ciemne okulary pomimo czarnego, rozgwieżdżonego nieba i brązowy, filcowy kapelusz – jakby wyrwany z poprzedniej epoki. Identycznie wyglądał na zdjęciach, które pokazywała mi Dorothy. Mam ochotę się zaśmiać. Ze strachu. Czekałam na to spotkanie kilka lat, a tak naprawdę od dnia, w którym straciłam matkę. Mój świat wywrócił się wtedy do góry nogami. Straciłam wszystko. Zostałam z niczym. No, nie do końca – był jeszcze ojciec – ale i on od tamtej chwili stał się cieniem samego siebie. Nawet wtedy kiedy składał do kupy puzzle naszej rodzinnej układanki. I oto teraz, 27 maja, mam się wreszcie dowiedzieć kto za tym wszystkim stoi.

Szara koperta kryje w sobie tajemnicę, ale już niedługo. Już za moment.

 – Nie zapłacę za to – powiedziałam.
– Co to znaczy „nie zapłacę”? Masz informacje, tak jak się umawialiśmy. I czas do jutra żeby rozliczyć się do końca – staruszek nie dawał za wygraną.
– Nie zapłacę. Ani centa.
– Bo?
– Bo to nie może być prawda. Albo ktoś spreparował to gówno bawiąc się w programie graficznym albo nie jestem kobietą.
– W takim razie żegnam, chłopcze. Czas do jutra.

KONIEC cz. II

5 comments

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.