DZIECI I RODZINA

Czy twoje dziecko słyszy to od ciebie? Powielasz błędy rodziców.

Całe dzieciństwo byliśmy karmieni prawdami, na które nie godziliśmy się jako dzieci, ale protestować nie wypadało. W dorosłym życiu, już jako rodzice, też ciężko przejść obok nich obojętnie. Powtarzane przez pokolenia mądrości potrafiły zniszczyć niejedną siostrzaną lub braterską relację albo zburzyć poczucie wartości czy bezpieczeństwa. Wystarczy jedno zdanie powtarzane do znudzenia, żebyśmy w nie uwierzyli i zaczęli przyjmować jako normę.

Musisz się wszystkim dzielić.

Jasne, że jako dziecko chciałam mieć wszystko, co ma moja siostra. Często nie liczyło się o co walczę, ale sam fakt, że tego chcę. Moje było brzydsze, mniejsze, gorsze i nie takie, jak powinno. Nie to co jej rzeczy! One był doskonałe i pewnie dlatego tak zaciekle ich broniła. Do czasu. Bo wtedy do akcji wkroczyła mama i powiedziała mojej siostrze to, co prawdopodobnie sama słyszała od swoich rodziców. „Musisz się z nią podzielić”.

Dziś już wiem, dlaczego siostra była na mnie wiecznie zła, obrażona i nie chciała się ze mną bawić. W tej relacji ona była pokrzywdzona, a mi – zdaniem rodziców – wszystko się należało „z urzędu”. Przez to bardzo często (a i teraz mi się zdarza) przyjmowałam postawę roszczeniową. No jak to? Mi się nie należy? Ze mną się nie podzielisz? Przecież MUSISZ.

Jak sobie z tym radzę jako parenting hero?

Kiedy młodszy brat z nieporadnego niemowlaka zmienia się w chłopczyka, którego ulubionym zajęciem jest podbieranie zabawek, burzenie misternie zbudowanych wież, w rodzinie zmieniają się stosunki. Rodzic musi rozważnie podejść do tematu. Czy dzieci muszą się dzielić swoimi zabawkami? Nie muszą, ale mogą. Dlatego zachęcamy starszaka do określenia warunków, na jakich chce pożyczyć daną zabawkę. Dokładnie tak samo, jak my postępujemy, kiedy udostępniamy mu nasze rzeczy.

Proponujemy żeby ostrzegał zanim zacznie odzyskiwać swoją własność (to pozwala na uniknięcie gwałtownego wyrywania z rąk młodszego osobnika), a najlepiej gdyby najpierw podał coś w zamian. Te zasady bardzo podobają się Antkowi i chętnie się do nich stosuje. Nie zawsze i do tego też ma prawo. Do tej pory był sam, wszystkim bawił się sam i na swoich zasadach. Nie czuł rywala w gugającym noworodku, ale już sięgający po wszystko na wyprostowanych nogach maluch, jest dla niego realnym zagrożeniem autonomii.

DSC_2036

Musisz kochać swoją siostrę.

Nigdy nie czytałam poradników dotyczących wychowania dzieci. Dopiero kiedy zobaczyłam, że między chłopakami już zaczyna się rywalizacja, postanowiłam pierwszy raz sięgnąć po książkę. „Rodzeństwo bez rywalizacji”. Pewnie jeszcze nie raz wspomnę wam o tej pozycji, ale póki co chciałabym przytoczyć jeden rozdział. Miłość między rodzeństwem może się narodzić tak jak między dwojgiem ludzi, ale z całą pewnością nie możemy jej nakazać i zmusić do kochania. Dlatego nie pytamy starszaka czy kocha swojego brata.

Jeśli on sam to czuje, wtedy mówi, przytula i bardzo pięknie okazuje miłość. Wierzę, że nie od razu przychodziło mu to łatwo, bo pojawienie się w domu drugiego dziecka można porównać do tego, jakby nasi mężowie przyprowadzili sobie do domu…drugie żony. I powiedzieli nam, że od tej pory musimy się z nimi wszystkim (także mężem przecież!) dzielić, a ponadto kochać. Jaka byłaby wasza reakcja? No właśnie. To naprawdę pomaga zrozumiec, jakie uczucia mogą kłębić się w małym człowieku.

Nie dyskutuj.

Dzieci i ryby głosu nie mają. Kilka razy w życiu usłyszałam od rodziców, żebym nie dyskutowała. Wtedy, kiedy wytaczałam cięższe działa i nie mogli sobie poradzić z moją argumentacją. Dlaczego tak zrobili? Z bezradności, proste. Ciężko było im kontrować argumenty własnego dziecka, a jeszcze ciężej pryznać mu rację.

Jak sobie z tym radzimy jako rodzice?

Chociaż trzylatek jeszcze nie potrafi w pełni opisać swoich uczuć i myśli, umie logicznie analizować daną sytuację i wyciągać z niej wnioski. Dlaczego by mu na to nie pozwolić nawet, jeśli czasami nie ma racji? Tekst „nie dyskutuj” to nic innego jak okazanie słabości, bo co z nas za rodzice jeśli nie potrafimy dyskutować z dzieckiem? W tyle głowy mam zawsze, że w życiu jeszcze niejednokrotnie będzie musiał przekonać do swoich racji, a dyskusja to doskonały zamiennik użycia siły, jako najgroźniejszego argumentu. Słowa naprawdę mają moc. Jeśli chcesz zjeść dzisiaj dziesiąte jajko niespodziankę – przekonaj mnie do tego. Jeśli nie chcesz dzisiaj się kąpać – powiedz dlaczego. Jako rodzice nie musimy przyznawać dziecku racji, przytakiwać i zgadzać na wszystko. Ale powinniśmy umieć słuchać.

Dziecko można zachęcić do dyskusji. „Jak myślisz, jak to się stało…?”, „Co sądziesz na temat…?”, „Nie wiedziałam, że masz inne zdanie, czy możesz mi opisać…?”, „Co się stało, że…?”. Istnieją setki słów przydatnych w rozmowie i można je wykorzystać już z trzylatkiem. Dodatkowym plusem jest to, że w podobnych sytuacjach on sam zaczyna w ten sposób rozmawiać.

DSC_2030

Co ty tam możesz wiedzieć!

Oho! Wiecie, że kilka razy moje poglądy polityczne nie zostały wysłuchane, bo żyję krócej na tym świecie i nie przeżyłam tego, co było 35-40 lat temu? Bardzo mi się to nie spodobało, dlatego mam nadzieję nigdy nie używać tego tekstu względem moich dzieci. Nie od dziś wiadomo, że dzieci nie wiedzą nic. Kompletnie nic. O ile niemowlak faktycznie ma nikłe pojęcie na większość tematów i interesuje go głównie, żeby zjeść, wyspać się i mieć sucho – starsze dziecko często wie, o czym mówi albo mówi, bo chce się dowiedzieć. Tym tekstem rodzice bezwzględnie kasowali nastolatków i starsze, dorosłe już, dzieci. Bo dla nich zawsze będziemy tymi słodko gugającymi berbeciami, które przeszkadzają plącząc się koło nóg.

DSC_2051

Jestem twoim rodzicem, więc musisz mnie szanować. 

Przeczytałam kiedyś piękne zdanie: szacunek się nie należy, na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Coś w tym jest. Nie obdzielamy ludzi uczuciami na lewo i prawo tylko i wyłącznie ze względu na funkcję, jaką sprawują.  Kochamy nasze dzieci ponad wszystko i wiele byśmy dla nich zrobili, ale z całą pewnością nie możemy wymagać szacunku, tylko pojawia się on naturalnie dzięki naszej postawie. Codziennością i małymi gestami, które potem nasze dzieci będą powtarzały w stosunku do swoich partnerów i potomstwa. Argument z szacunkiem padł kiedyś z ust taty mojej koleżanki. Możecie łatwo się domyślić, kiedy go użył. Gdy się go nie posłuchała i zrobiła po swojemu, przeciwstawiła się ojcu i miała czelność mieć własne zdanie. Dla jej ojca było to oznaką braku szacunku.

 

 

Po napisaniu tego tekstu nasuwa mi się jeden wniosek. Traktujmy dzieci tak, jak sami chcemy być traktowani. Mówmy tak, jak chcielibyśmy by do nas mówiono. Kochajmy tak, żebyśmy sami mogli być kochani. 

 

4 comments

  1. Natalia 20 listopada, 2018 at 22:30 Odpowiedz

    Jestem twoim rodzicem, więc musisz mnie szanować. Powiedziałabym jestem człowiekiem, więc trzeba szanować każdego człowieka. Nie mozna zaslużyć sobie na szacunek to absurd! I to nie jest wychowawcze…

    • SimplyAnna 22 listopada, 2018 at 16:59 Odpowiedz

      Na szacunek MOŻNA sobie zasłużyć – szanuje się w szczególny sposób na przykład ludzi, którzy czymś szczególnym się zasłużyli. To nie oznacza, że pozostałych się nie szanuje. No i oczywiście nikt tych słów nie kieruje do dziecka, stąd nic tu nie ma wychowawczego.

      Po drugie czy na pewno każdego człowieka należy szanować? To na dłuższą dyskusję temat, nie tak oczywisty.

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.