EMIGRACJA

20 rzeczy za które lubię Anglię i Anglików.

Gdybyś pół roku temu zapytała mnie za co lubię Anglię, prawdopodobnie musiałabyś poczekać dobre 20 minut aż coś wymyślę. Na końcu i tak wyszłoby na siłę w stylu „wszyscy są dla mnie mili”. Cóż, nie wszyscy. A już na pewno nie dwaj kierowcy, którzy prawie przejechali mi po palcach i jeszcze mieli czas pokazać brytyjskiego faka. Dzisiaj otworzyłam komputer i 20 rzeczy za które lubię Anglię i Anglików spisałam w kilka minut.

KOMPLEMENTY

Pierwszą z 20 rzeczy za które lubię Anglię jest to, że …Anglicy prawią niewymuszone komplementy. Czasem ni z gruszki ni z pietruszki, ale w taki sposób, że od razu robi się człowiekowi miło. Poza tym zawsze mają w zanadrzu coś pozytywnego, kiedy tobie zabraknie języka w gębie. A, no i potrafią przyjmować komplementy, tu w przeciwieństwie do większości Polaków.

POGODA

Angielska pogoda nie ma najlepszej renomy na świecie. Kojarzy się głównie z mgłą, deszczem, ponurym krajobrazem, deszczem, ulewnym deszczem, poziomym deszczem i…Wspominałam już o deszczu? A ja kocham angielski klimat i tę pogodę, w której można wyróżnić dwie pory roku: zimną i zimniejszą. Kiedyś lubiłam upały, teraz ich nienawidzę, męczą mnie wysokie temperatury. Bywają tygodnie gdy niebo nie płacze i deszczu zwyczajnie brakuje. Plusy? Kwiaty rosną jak szalone, nie zatrzymują się nawet w zimie. Nikt nie sypie solą po chodnikach (nie niszczę sobie butów!), bo nie ma śniegu i mrozu (to akurat minus).

Poza tym, nie oszukujmy się, przeciętnego Anglika stać na to, żeby w porze deszczowej = dowolnej w ciągu roku spakować podręczny i lecieć tam, gdzie jest ciepło.

MUNDURKI

Uwielbiam szkolne mundurki. Nigdy nie kojarzyły mi się negatywnie. Nie uważam też, że zabijają indywidualność. Zdecydowana większość dzieci lubi mundurki, czują przynależność do danej szkoły i pierwszej większej społeczności. Co prawda na samym początku jest trochę rzeczy do kupienia (tak naprawdę to PRZERAŻAJĄCA ilość rzeczy), ale do szkoły nie trzeba co roku kompletować nowych podręczników i masy innych przedmiotów.

PUNKTUALNOŚĆ

Spuszczę zasłonę milczenia na zdolności naszego hydraulika, ale punktualny to on jest! I nie tylko on. Gdy panie z przedszkola umówiły się na wizytę domową na 15:00, to pod drzwiami były minutę przed, a równo o 15:00 zapukały. Podobnie jest w naszej przychodni. Nie ma takiej opcji, żebym z chorym dzieckiem siedziała w poczekalni przez kilka godzin, bo na miejscu się okaże, że np. mam numerek 41 a do tego muszę przepuścić przed sobą kilka bardziej chorych osób. Bardzo rzadko zdarzają się opóźnienia i zazwyczaj nie są dłuższe niż 15-20 minut.

KOLOROWE DRZWI

Zabudowa w naszym mieście jest do bólu nudna. Typowe szeregówki z cegły – wszystkie na pierwszy rzut oka wyglądają tak samo. Nie daj boże zgubić się bez mapy, telefonu i znajomości topografii. Można oszaleć i kręcić się w kółko, bo naprawdę każdy jeden budynek wygląda identycznie jak sąsiednie. Dlatego lubiący wieczorne posiedzenia w pubach Anglicy wpadli na genialny pomysł! Żeby odnaleźć po pijaku swój dom, każdy pomalował drzwi na inny kolor. Tak głosi legenda ;).

FANTAZJĘ

Kapelusze z Royal Ascot,  podwójne krany i wykładziny w łazienkach. Trzeba mieć ułańską fantazję, żeby wpaść na coś takiego. I jeszcze większą, żeby zrozumieć!

Wydawało mi się kiedyś, że po angielskich ulicach chodzą dżentelmeni w kraciastych marynarkach z łatkami na łokciach, spodniach w kant, filcowych kapeluszach i z monoklem na standardowym wyposażeniu. Niestety zawiodłam się, ale jeśli przejdziesz się kiedyś ulicami Londynu lub Manchesteru, na pewno zauważysz i docenisz, że fantazja w modzie ulicznej nie ginie.

FUNCIAKI

Funciaki są przybytkiem, bez którego nie wyobrażam sobie mądrych zakupów. Kosmetyki popularnych marek, dodatki do domu i ogrodu oraz niektóre zabawki można w nich kupić dużo taniej niż w tradycyjnych sklepach, często właśnie po 1 funt. Oferowane produkty nie są wybrakowane ani gorsze jakościowo, a samych funciaków jest sporo do wyboru.

POCZUCIE HUMORU

Pewnie dlatego, że sama mam podobne. Coś pomiedzy czeskim filmem, a oparami absurdu. Poczucie humoru na przeciwnym biegunie niż nasze, polskie. Pokocha każdy, kto lubi „Co ludzie powiedzą” i grupę Monty Pythona.

LUZ

W stylu ubierania, sposobie bycia i podejściu do życia. Luz, którego często mi brakuje i doceniam go u innych. Luz rozumiany jako tolerancja, brak przywiązania do rzeczy nieistotnych, akceptacja spraw takimi jakie są. Do tego sposób rozmowy przeprowadzanej w urzędzie czy szpitalu powodujący, że nie czujesz się jak intruz i wiesz, że urzędnik oraz lekarz są dla ciebie a nie ty dla nich.

BRAK KOMPLEKSÓW

Ohh czasem chciałabym ubrać te fikuśne krótkie bluzeczki kończące się tuż pod stanikiem albo obcisłą kieckę, która byłaby żywym dowodem na to, że człowiek jest podobny do parówki. Ale nie tylko to! Od najmłodszych lat dzieci w szkołach nie są gnojone, a ich poczucie własnej wartości jest wzmacniane. Czasem przesadnie i na zapas. Być może to imperialna przeszłość powoduje, że Anglicy są dumnym narodem, pozbawionym kompleksu niższości. Nie kajają się bez potrzeby, nie uniżają swojej wartości.

JĘZYK

I nie chodzi mi o język angielski, a te wszystkie please, sorry i thank you, które wypowiada się mechanicznie 1000 razy dziennie po każdym jednym zwrocie. Zdarza mi się zapomnieć i pewnie jestem wtedy uważana za gbura i niewychowaną imigrantkę, która nie zna podstawowych zwrotów grzecznościowych.

SPOKÓJ NA DRODZE

Przez całe moje życie w Polsce nie zostałam przepuszczona jako pieszy na pasach tyle razy, ile w ciągu ostatnich trzech lat w Anglii. Nie przypominam sobie kiedy ostatni raz widziałam wyprzedzające się samochody. To zasługa rozbudowanej sieci infrastruktury drogowej, ale i zupełnie innej kultury jazdy. Na autostradzie nie panuje klasyczne beemwica i ta marka samochodu nie jest utożsamiana z chamstwem i prostackim zachowaniem na drodze.

Wszyscy jadą równo i spokojnie. Jesteśmy z Michałem zdania, że każdy powinien przejść kurs jazdy po angielskich drogach. Nie dla spróbowania jazdy lewą stroną, a zobaczenia, że można kulturalnie na zwężeniu jechać na zamek, że można przy ograniczeniu do 50 m/h jechać 50 m/h. Że nie trzeba najeżdżać nikomu na zderzak ani mrugać długimi po wariacku. Że klakson nie służy do wystukiwania rytmu marsylianki.

KURSY DLA DOROSŁYCH

W różnym wieku. Możesz nauczyć się malować paznokcie, doszkolić język, zrobić kurs fryzjerski albo na księgową. Niemal każde miasto oferuje tego typu kursy dla osób dorosłych. Na dodatek część z nich można zrobić zupełnie za darmo, np. kiedy zostaniemy na nie skierowani przez pracodawcę w celu podniesienia naszych kwalifikacji.

DUŻE MIASTA

Kocham je! Uwielbiam Manchester, gdzie czuję się jak w domu i mam swoje ulubione miejsca. Londyn lubię trochę mniej – jest głośniejszy, bardziej tłoczny i szybszy. Na co dzień mieszkamy w małym miasteczku, więc każdy wypad do Manchesteru przenosi mnie w rodzinne wrocławskie strony.

DARMOWE LEKI DLA DZIECI

Niby nic, może niewiele, ale kiedy twoje dziecko idzie do przedszkola i średnio raz na dwa tygodnie jest mocno przeziębione lub chore przez minimum kilka dni zaczynasz doceniać brak konieczności płacenia za lekarstwa. Nawet jeśli to nie są antybiotyki (a wbrew obiegowej opinii lekarze je przepisują)

ADMINISTRACJA PUBLICZNA

Wizyta w urzędzie oznaczająca nerwy? Już nie! Odkąd mamy do czynienia z angielskimi urzędnikami, załatwianie wszystkiego idzie sprawnie i bezproblemowo. Choć każdą rzecz trzeba udowodnić na 10 różnych sposobów (np. adres zamieszkania), w razie kłopotu można liczyć na pomoc urzędnika. Bo w urzędach pracują tu ludzie a nie roboty, potrafią wykazać zrozumienie kiedy sytuacja tego wymaga i przycisnąć do ściany gdy trzeba.

SMALL-TALKS

Krótkie grzecznościowe rozmowy są zazwyczaj niezbyt lubiane przez Polaków. Pewnie dlatego, że nie jesteśmy przyzwyczajeni do tak zwanego popychania pierdół i irytuje nas, że musimy poczekać w kolejce minutę dłużej tylko dlatego, że facet przed nami musi rozprawiać z ekspedientką o zmianie odcienia koloru niebieskiego na puszce PEPSI. No ale musi i już, bo tak są wychowani, nauczeni i dla nich small-talks są naszym „dzień dobry. reklamówkę? do widzenia”. Ja je lubię! Dzięki nim nauczyłam się sporo słówek :D.

IRRACJONALNE PODEJŚCIE DO TEMPERATURY

Wiecie już, że w Anglii nie ma upałów. Jednak niezależnie od temperatury część Brytyjczyków uznaje jedyny słuszny ubiór, czyli krótkie spodenki i t-shirt. Druga część gdy temperatura spada do 10 stopni na plusie wyciąga z szafek wełniane, grube czapki (co dziwi o tyle, że ciężko tu taką kupić!). Zdarzają się też zimowe czapki latem i spacery do sklepu w piżamach.

ZABYTKI I KRAJOBRAZY

Angielska wieś jest tworem cudownym, uroczym i pięknym. Różni się znacznie od równie przeze mnie kochanej polskiej wsi, ale to nie znaczy, że jest w jakikolwiek sposób gorsza. Mnogość zamków, klifów, bardzo ładne wybrzeże oraz większe i mniejsze miasta są tym, co lubię tu zdecydowanie najbardziej. Tym, co podtrzymuje mnie na duchu w trudniejszych chwilach i momentach zwątpienia, jest możliwość zwiedzenia tego kraju, do którego pewnie w innym wypadku nie przyjechałabym na wycieczkę.

MOŻLIWOŚCI

Nie ukrywajmy, większość emigrantów przyjechała do Wielkiej Brytanii, żeby zarabiać kasę. Nie byle jaką, bo nawet najgorzej płatna praca potrafi dać zarobek nieosiągalny dla niektórych osób w Polsce. Jeśli do tego dodacie wykształcenie lub konkretne umiejętności, możliwości są nieograniczone. Prawda jest taka, że trzeba bardzo się postarać, żeby nie mieć tutaj pracy lub nie stworzyć samemu sobie fajnego stanowiska. Prowadzenie działalności gospodarczej jest o niebo prostsze (i tańsze) niż w Polsce.

 

A Ty za co lubisz Anglię? Może wręcz przeciwnie: nie cierpisz jej? Nie martw się, o tym też powstanie wpis, bo drugie tyle rzeczy mnie denerwuje.

Jeśli podobał Ci się ten wpis:
zostań ze mną na dłużej na fp SIMPLYANNA
udostępnij ten wpis znajomym
zobacz inne wpisy z kategorii EMIGRACJA
zostaw komentarz

2 comments

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.