DOM I PODRÓŻE

10 filmów, które muszę zobaczyć.

Przez ostatni tydzień wieczory spędzamy nadrabiając zaległości filmowe. Powiedzmy. Widzieliśmy Wielkiego Gatsby’ego, Dzień Świra, Django i kilka innych. Lepsze, gorsze, wspaniałe i nijakie. Wszyscy piszą o tym, co już widzieli. Nic dziwnego – chcą podzielić się wrażeniami. Ja nie chcę, wrażenia zostawię dla siebie ale napiszę Wam, co obejrzeć dopiero planujemy. I dlaczego właśnie to. Czas na 10 filmów, które muszę zobaczyć.

Kolejność absolutnie przypadkowa. 6/10 nowych filmów.

1. Wilk z Wall Street.

Wszyscy o nim mówią, wielu pisze, a jeszcze więcej oglądało. Zobaczymy tylko czy uda się wybrać do kina (póki co drugi wypad jest nierealny). Obydwoje lubimy Leonardo, a to ponoć najlepsza jego rola. Czy faktycznie? Wierzę, że tak. Do obejrzenia tej produkcji zachęca mnie reżyser (Martin Scorsese), obsada (DiCaprio, McConaughey, Hill) i najważniejsze lub przynajmniej równie ważne – fabuła. Obok reżysera cenię też scenarzystę, którym jest Terence Winter, pracujący m.in. przy Rodzinie Soprano. Recenzje brzmią bardzo zachęcająco. Dziwi mnie narzekanie, że film trwa 3 godziny. Skoro jest dobry to dla mnie może trwać i 4.

2. Casablanca.

Niezłe, co? Pewnie się tego tu nie spodziewaliście. Produkcja z 1942 roku, a ja go jeszcze nie widziałam. Tytuł zawsze przewijał się w innych filmach i serialach. Nawet jeśli jest tragiczny, nie warty sekundy poświęconego nań czasu to i tak zobaczę, żeby się o tym przekonać.

3. Kamerdyner.

Kino zaliczone, więc nie powinno go być na tej liście. Cóż, Kamerdyner zajmuje miejsce trzecie. Film świetny. Nie powinnam być zaskoczona, obydwoje bardzo lubimy Foresta Whitakera. Uważam, że to sztuka wcielić się w młodzieńca i staruszka. Zagrać męża żonie, ojca dzieciom i kamerdynera prezydentowi. Ale to nie wszystko, jestem wdzięczna że w filmie obsadzono Oprah Winfrey, Lenny’ego Kravitza i Mariah Carey (tej ostatniej nie poznałam, jej nazwisko znalazłam na filmweb). Polecam.


4. Tajemnica Brokeback Mountain.

To jeden z tych filmów, które nie każdemu przypadną do gustu. Ba, znam kilka osób oburzonych – jak można patrzeć na dwóch kochających się facetów? Całkiem zwyczajnie. Facet to też człowiek, nie? Widziałam dwa razy i chcę zobaczyć po raz trzeci.


5.  Czas na miłość.

Bo to komedia romantyczna. Pewnie dobra na odmóżdżenie, którego czasem potrzebuję.

6. Igrzyska śmierci: w pierścieniu ognia.

Pierwsza część bardzo nam się podobała. Najwyraźniej lubimy produkcje, w których aktorzy się wyżynają w pień jeden po drugim. A jeśli ubierzemy to w fajną historię to dlaczego nie?

7. Azumi 2.

Czy jest tu ktoś, kto widział pierwszą część? To niepopularny film, ale po jedynce chętnie zobaczę Azumi raz jeszcze. Azjatyckie kino akcji przedstawione w sposób, którego próżno szukać gdzie indziej. Absolutnie nierealny, bajkowy i sztuczny film, w końcu zrobiony na podstawie mangi, której fanką nie jestem. A może pamięć płata mi figle? W końcu przez 10 lat mogłam zapomnieć to i tamto.

8. Volver.

Bo uwielbiam Penelope Cruz, a film mi zawsze umykał i nie było czasu obejrzeć.

9. Biegnij, chłopcze, biegnij.

Osadzony w czasie II WŚ.  Chciałabym, żeby stał się pretekstem do poszerzenia wiedzy o tym okresie. Dla mnie tego typu produkcja powinna skłaniać do refleksji, pokazywać życie nieobdarte z prawdy, tragizm wojny itd. No i stety-niestety przeczytałam recenzję. Dyskwalifikującą ten film i pozbawiającą mnie złudzeń. Jasne, że sama sprawdzę bo na wiarę tego nie wezmę, ale…..SAMI ZOBACZCIE.

10. Złodziejka książek.

Jeśli książki, II WŚ i choć trochę zaczarowanego świata, to już się nie mogę doczekać.

Myślicie, że obejrzę wszystkie wymienione? Nie będę wyprowadzać Was z błędu. Czy będą jedynymi, jakie z TB przemaglujemy? Niekoniecznie, wszystko w rękach Budzika. Może uważacie, że jest film którego absolutnie nie powinnam pominąć? Piszcie w komentarzach.

13 comments

  1. Kuku-Mamuniu 12 stycznia, 2014 at 10:42 Odpowiedz

    Boodzik pozwala wszystko obejrzeć? My nadal nie oglądamy filmów, jakoś czasu nie ma, kompletnie nie potrafię go wygospodarować na tv, od kiedy mamy dziecko. Wszystko robię na raty, z przerwami, itp. – a dla mnie to nie jest fajne, kiedy włączy się fajny film, więc wolę jeszcze trochę poczekać.

    Co do „Wilka…”, wiesz, że byliśmy. Uczucia mam mieszane. Ani chwili nie nudziłam się na filmie, nie wiem, kiedy te trzy godziny minęły, to rzeczywiście najlepsza z ról DiCaprio (w pełni rozwinął skrzydła, lubię go bardzo, ale nawet jako jego wierna fanka nie spodziewałam się, że potrafi grać AŻ tak dobrze), ale… Film jest trochę przerysowany. Ciekawy dzięki temu, choć ogląda się go bardziej jak bajkę czy dobry kabaret, a nie film (oparty na faktach w dodatku).

    Jednak ani chwili nie żałowałam, że poszliśmy do kina, a zważywszy na to, że mamy małe dziecko, które zostawiam w domu z bolącym sercem – nie mogłabym chyba napisać lepszej recenzji.

    • Boodzik 12 stycznia, 2014 at 14:31 Odpowiedz

      Mamuniu, chodzimy spać o północy albo później. Od oglądania filmów jest ten właśnie czas. W ciągu dnia nie ma mowy, z resztą TB nie ma w domu. Django oglądaliśmy w 3 ratach, ale i tak nam się podobał.

      Udało nam się wyrwać na Kamerdynera, bokrótszy jest i polecam.

  2. Drop_Inn 12 stycznia, 2014 at 12:56 Odpowiedz

    Trudno polecać nie wiedząc co już oglądaliście 😉

    Ale mogę wymienić kilka moich ulubionych tytułów.

    Z romansideł mam 2, które zapadły mi w pamięć. „Słodki listopad” za niezwykle ciepły, przytulny i radosny klimat filmu oraz cudną Charlize Theron. I „Gdzie serce Twoje” – z Natalie Portman, o dziewczynie, której przyszło na jakiś czas zamieszkać w amerykańskim Walmarcie.

    Jeśli lubicie Tarantino, zdecydowanie „Bękarty wojny”. Tu nie ma co opowiadać, trzeba zobaczyć.

    Z tematyki wojennej – „Chłopiec w pasiastej piżamie”, o obozie koncentracyjnym. Film ma bardzo specyficzną formę – przepiękna sceneria, beztroska codziennego życia styka się tu z dramatycznymi wydarzeniami mającymi miejsce za drutem kolczastym. Cała historia wywołuje mocne uczucia.

    Bardzo lubię filmy biograficzne. Jeden z ciekawszych, choć to już dość stara pozycja, to Erin Brokovich z Julią Roberts. Niezwykła historia niezwykłej kobiety, też polecam 🙂

  3. Kuku-Mamuniu 12 stycznia, 2014 at 15:04 Odpowiedz

    Ja uwielbiam „Fight Club” z Nortonem (świetny aktor!) i Pittem oraz „Życie jest piękne” Benigniego.

    Właściwie mało jest filmów, które lubię… Mam uczulenie zwłaszcza na komedie romantyczne. Trochę szkoda mi na nie czasu i nigdy, przenigdy nie poszłabym na taki film do kina (szkoda kasy, kiedy zna się zakończenie :)). Film musi mi dać do myślenia, a tu potrzebny jest dobry, czyli skomplikowany scenariusz.

    • Boodzik 12 stycznia, 2014 at 15:40 Odpowiedz

      Masz rację, jeszcze nigdy nie byłam na komedii romantycznej w kinie. Taki film, tak jak napisałam, nadaje się na odmóżdżenie bo nie trzeba przy nim myśleć, jest dla relaksu i nic więcej.

      Najgorszy film ever, na jaki straciliśmy kasę to Wyjazd Integracyjny. W życiu bym sama tego nie wybrała ale to miał być wypad ze znajomymi. Polska produkcja poniżej wszelkiej krytyki. Z resztą polskie filmy komediowe są raczej mało ambitne. Musi być goła dupa i kilka przekleństw.

      • Kuku-Mamuniu 12 stycznia, 2014 at 15:55 Odpowiedz

        Odmóżdżenia akurat teraz potrzebuję. Filmu, który można obejrzeć na raty, trzy po trzy, ominąć połowę i nic nie stracić ;). Dlatego ostatnio usiadłam do „American Pie” (tej najnowszej części) i trochę się z mężem pośmialiśmy. Nawet mam kilka ulubionych momentów… Niestety nie wiem, jak się skończyło (przerwałam w momencie przemycania licealistki do jej domu – kupa śmiechu).

        Dlatego nie lubię chodzić ze znajomymi do kina – moi akurat zawsze wybierają komedie romantyczne. Raz się nie postawiłam, a po seansie czułam niesmak (nie był to film z Hugh Grantem czy Julią Roberts), od tego czasu zawsze odmawiam.

      • Drop 12 stycznia, 2014 at 16:02 Odpowiedz

        Ja komedie romantyczne nazywam filmami 'do obiadu’ 😉 Też w życiu nie byłam na żadnej w kinie.

        Z polskimi filmami to niestety często racja. Widziałam fragment Kac Wawy w telewizji i byłam przerażona. Jak można założyć będąc producentem, że potencjalny widz jest aż takim głąbem… 😮

        Ale są na szczęście i dobre filmy. Mam duże zaległości w polskich produkcjach i długą listę pozycji, które chciałabym zobaczyć.
        Duże wrażenie zrobił na mnie film Różyczka. Niedawno oglądałam też Obławę – atmosfera filmu jest w większości bardzo ponura, mroczna, na początku wręcz nuży, ale to taki rodzaj filmu jakie lubię najbardziej. Wiele rzeczy pozostało niedopowiedzianych, a całą historię poznaje się stopniowo i trzeba samemu połączyć pewne fakty. Warto zobaczyć moim zdaniem.

        • Boodzik 12 stycznia, 2014 at 16:16 Odpowiedz

          Do obiadu to kino familijne :). Z polskich lubię Dzień Świra, Różę, Dziewczyny do wzięcia i parę innych. Chciałabym zobaczyć Papuszę, przymierzamy się do W imię.Ogólnie jakoś Smarzowski i Szumowska mi z tego wychodzi.

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.